Cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły szpital MSWiA. Wiadomo też więcej o przebiegu zdarzenia

2022-08-07, 19:15

Cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły szpital MSWiA. Wiadomo też więcej o przebiegu zdarzenia
Cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły już Centralny Szpital Kliniczny MSWiA. Foto: Shutterstock/ArtMediaFactory

Wicedyrektor Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA dr Artur Zaczyński poinformował, że cztery osoby ranne w wypadku w Chorwacji opuściły już placówkę. - Nie wykazywali żadnych oznak, że wymagają dalszej hospitalizacji – dodał. 

Jak poinformował Zaczyński, "po badaniach wszyscy pacjenci, którzy byli do nas przetransportowani, i byli w stanie stabilnym, opuścili szpital po sprawdzeniu na SOR i hospitalizacji". Podkreślił, że te osoby "do godzin popołudniowych nie wykazywały żadnych oznak, że wymagają dłuższej hospitalizacji i pod opieką rodzin opuścili nasz szpital".

- Do Polski wróciły ci poszkodowani w wypadku autokaru, które podczas transportu mogły siedzieć - powiedział. Osoby, które siedziały z tyłu mają mniejsze obrażenia – dodał.

Transport poszkodowanych

- W tej chwili planujemy jako Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej wraz z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym w Warszawie akcję dalszego transportu pozostałych osób, którzy będą w stanie stabilnym i będą mogli trafić z powrotem do Polski - powiedział dr Artur Zaczyński.

Dr Artur Zaczyński był w sobotę z polską delegacją w Zagrzebiu. Pytany, z jakimi rodzajami obrażeń mamy do czynienia w przypadku wypadku autokarowego, do którego doszło w sobotę w Chorwacji, dr Artur Zaczyński wyjaśnił, że "są to urazy wysokoenergetyczne". - Oznacza to, że na krótkim dystansie duża siła, energia kinetyczna, przerabia się w energię potencjalną. Cały uraz jest kompensowany przez wszystko, co się znajduje w autokarze, m.in. przez ciała ludzi - powiedział. Zaznaczył także, że "ponadto, kiedy autokar się złamał, to te mechaniczne urazy związane z przemieszczeniem się części pojazdu, spowodowały olbrzymie zniszczenia szczególnie w pierwszej części autobusu – urazy klatki piersiowej, urazy brzucha, urazy kończyn, urazy kręgosłupa, szczególnie jego dolnego odcinka".

Zaczyński podkreślił, że nie bez znaczenia jest również to, że podczas zdarzenia poszkodowani siedzieli. - Te osoby, które siedziały z tyłu oraz w miejscach, gdzie trajektoria siły uderzenia była mniejsza, mają mniejsze obrażenia. Jednak takich osób jest naprawdę bardzo, bardzo niewiele. Cztery osoby, które w nocy wróciły z nami, podczas wypadku musiał siedzieć w bardzo specyficzny sposób, ponieważ ich stan jest taki, a nie inny – wyjaśnił.

Jednocześnie – jak zaznaczył dr Zaczyński – przy wypadkach komunikacyjnych nie ma normy, jeśli chodzi o obrażenia uczestników zdarzenia. - Crash testy nie równają się faktycznym zachowaniom podczas wypadku pojazdów mechanicznych, a już szczególnie autobusów - dodał. Tłumaczył, że obrażenia zależą od tego, jaki przebieg miało zdarzenie. - Inne obrażenia są przy zderzeniu ze ścianą, z innym samochodem, w uderzeniu bocznym czy wtedy, kiedy autobus spada w dół i z rozpędzonej prędkości zatrzymuje się na skarpie. Inaczej jeszcze będzie wtedy, kiedy pojazd leciał z prędkością kątową, czyli spadał w dół i jeszcze był rozpędzony, kiedy uderzył w skarpę pod kątem - wyjaśnił.

Obrażenia i pomoc

- W przypadku poszkodowanych w Chorwacji nie możemy mówić o ekstraordynaryjnych obrażeniach, ponieważ wynikają one z tego, w jakim rejonie i ułożeniu terenu doszło do wypadku - powiedział. - Pamiętajmy również, że pasażerowie byli w autobusie rozmieszczeni w sposób przypadkowy: nie ma przecież normy mówiącej, że osoby w starszym wieku siedzą z tyłu, a w młodszym wieku z przodu. Wśród osób poszkodowanych są więc zarówno osoby młode, rocznik ’90, jak i osoby starsze - podkreślił dr Zaczyński.

Zapytany o pomoc, jaka została udzielona poszkodowanym na poziomie Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych, lekarz podkreślił, że "standardy chorwackie to standardy europejskie". - Oznacza to wszystkie zachowania typu triaż, segregacja i oczywiście postawienie SOR-u w stan gotowości ze zdwojonymi siłami - stwierdził

Przypomniał, że poszkodowani byli przywiezieni do szpitali "na granicy dyżurów, wobec tego dyżur nocny został, aby wspomagać dyżur dzienny". Zaznaczył także, że "dodatkowe siły i środki zostały zapewnione". - Jeżeli byli chirurdzy danej specjalizacji, to oni przyjeżdżali do pacjenta. To wczoraj minister zdrowia ładnie wytłumaczył w chorwackiej telewizji - to nie pacjent jechał do chirurga, tylko to chirurg był ściągany do ośrodka, do którego byli przewożeni pacjenci - podkreślił.

Najciężej ranni pacjenci zostali rozlokowani – po sześć osób - do trzech szpitali w Zagrzebiu, reszta pacjentów trafiła do północnej części Chorwacji. - Większość z nich jest w stanie poważnym, niektórzy są w śpiączce farmakologicznej, niektórzy są nieprzytomni, niektórzy są przytomni, ale jeszcze w warunkach intensywnej terapii. Kilka osób z mniejszymi obrażeniami, ale uniemożliwiającymi transport w pozycji siedzącej i wymagających jeszcze dodatkowej obserwacji ze względu na kinetykę urazów, zostało w szpitalach - poinformował.

Powrót do Polski

Osoby, które wróciły już do Polski, mogły wrócić w pozycji siedzącej. - One też już po prostu chciały wracać do Polski - zaznaczył. Dr Artur Zaczyński podkreślił, że "po powrocie jeszcze sprawdziliśmy stan tych pacjentów, którzy przylecieli w nocy".

- Pacjent w pierwszej dobie po urazie wymaga hospitalizacji bez względu nawet na to, jak się czuje. Czterech poszkodowanych zostało przewiezionych do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA. Mieli jeszcze powtórne sprawdzenie parametrów życiowych w ramach Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i trafili na poszczególne oddziały zgodnie z dolegliwościami - powiedział. Pacjenci są również pod opieką psychologów. - Wczoraj długo, już w czasie podróży, rozmawiali z nimi psychologowie - zaznaczył.

Czytaj także:

Zapytany o perspektywy powrotu pozostałych poszkodowanych do Polski, lekarz podkreślił, że "jesteśmy cały czas w kontakcie ze wszystkimi szefami szpitali, gdzie są hospitalizowani chorzy". - Mamy w tej chwili raport, z którego wynika, że stan chorych jest stabilny. Ci, którzy mieli zostać zoperowani, zostali zoperowani, nic się nie wydarzyło takiego, co by powodowało pogorszenie ich stanu. Jeszcze kilka osób wymaga odroczonych, kilkuetapowych operacji, ale one są już zaplanowane. Są również pacjenci, których stan jest stabilny, ale którzy wymagali pozostawania w szpitalach, ponieważ wymagają transportu w pozycji leżącej. To jest około dziesięciu osób. Reszta chorych jest nadal w stanach, które wymagają intensywnej terapii – poinformował dr Artur Zaczyński.

Wskazał również, że Zespół Pomocy Humanitarno-Medycznej i polskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe planują rodzaje transportu. - Pamiętajmy również, że jest też ubezpieczyciel wycieczki. Wszystko musi zostać zatem przeprowadzone w porozumieniu z nim, takie jest prawo międzynarodowe - zaznaczył. Zaczyński jednocześnie zapewnił, że "jesteśmy jak najbardziej chętni do pomocy". - Każdemu, kto tylko będzie jej chciał, udzielimy niezbędnej pomocy w zabezpieczeniu transportu medycznego – podkreślił.

Tragiczny wypadek w Chorwacji

12 osób zginęło, a 32 zostały ranne w wypadku polskiego autokaru, do którego doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji Zagrzebia. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje.

Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - przekazała policja.

Spośród 32 osób rannych, które przewiezione zostały do pięciu chorwackich szpitali, cztery osoby powróciły w nocy z soboty na niedzielę do kraju samolotem wraz z rządową delegacją, z ministrem Adamem Niedzielskim na czele.

dz

Polecane

Wróć do strony głównej