Spór w gronie SN. Minister w KPRP: mamy sytuację podważania prerogatyw prezydenta
- Jeżeli odmawiamy orzekania z sędziami, to nie uznajemy, że oni są sędziami. A o tym, kto jest sędzią, decyduje prezydent na podstawie wniosku KRS - powiedziała minister w KPRP Małgorzata Paprocka oceniając pismo 30 sędziów Sądu Najwyższego odmawiających orzekania wraz z sędziami powołanymi po 2018 roku. - Mamy sytuację podważania prerogatyw prezydenta, i sędziowie, zamiast zajmować się sprawami obywateli i pełnić swoje obowiązki, zajmują się swoim konfliktem - dodała.
2022-11-08, 11:25
Trzydziestu sędziów Sądu Najwyższego podpisało 10 października oświadczenie, w którym stwierdzili, że nie będą orzekać wspólnie z sędziami powołanymi do tego sądu w procedurze z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa wybranej według nowych zasad wprowadzonych od 2018 r. Napisali. że nie widzą oni "możliwości wspólnego orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze".
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska pytana w ubiegłym tygodniu w "Rzeczpospolitej" o to, czy "30 sędziów SN nie zrezygnowało w ogóle" z mandatu sędziego, wskazała m.in., że "niespodziewanym efektem głośnego oświadczenia części starych sędziów SN, że nie zamierzają orzekać razem z nowymi sędziami jest wniosek, aby prezydent zbadał, czy oni nie zrzekli się stanowisk w ogóle".
- Z tego co wiem, to taki wniosek do prezydenta nie został skierowany - przekazała minister w KPRP Małgorzata Paprocka. - To jest na razie kwestia badana merytorycznie w Sądzie Najwyższym. Na tym etapie mogę powiedzieć tylko tyle, że oczywiście, jeżeli I prezes SN po analizie zdecyduje się skierować (taki wniosek - red.), to oczywiście będzie to przedmiot badania i analizy w Kancelarii Prezydenta - zaznaczyła.
Podważanie prerogatyw prezydenta
Pytana o samo oświadczenie 30 sędziów SN, Paprocka oceniła, że "sytuacja w sądownictwie" skłania "bardzo mocno do refleksji". Prezydencka minister wskazywała, że Sąd Najwyższy "uznajemy za najważniejszy sąd w Polsce, który ma konstytucyjną rolę czuwania nad jednolitością orzecznictwa i sądy powszechne tu zawsze mają odwołanie w swym orzecznictwie od orzecznictwa SN".
REKLAMA
- Jeśli w Sądzie Najwyższym pojawiają się stanowiska, które nie mają (...) podstawy prawnej i są co do tego bardzo poważne wątpliwości, [to] mamy sytuację taką, kiedy podważane są prerogatywy prezydenta i zamiast (...) sędziowie zajmować się sprawami obywateli i pełnić swoje obowiązki, czyli wymierzać sprawiedliwość, to zajmują się tu tak naprawdę swoim konfliktem - oceniła Małgorzata Paprocka. - Jest to sytuacja bardzo niepokojąca i daleka od tego, jak powinny sądy w demokratycznym państwie prawnym funkcjonować - dodała.
Dopytywana, czy uważa oświadczenie 30 sędziów SN za - jak powiedziała - "podważanie prerogatyw prezydenta", potwierdziła. - Tak, bo jeżeli odmawiamy orzekania z sędziami, to nie uznajemy, że oni są sędziami. A o tym, kto jest sędzią, decyduje prezydent na podstawie wniosku KRS. Wydaje się, że do tej pory to była kwestia zupełnie niepodlegająca żadnej dyskusji. Prezydent powoływał sędziów. Mamy co do tego szereg (...) orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego - tłumaczyła.
Stanowisko bez podstawy prawnej
- Ale - powiem więcej - to stanowisko części sędziów SN nie znajduje nawet oparcia w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE - wskazała. - Mamy szereg orzeczeń, które odnosiły się do sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości i te orzeczenia mówią jasno: (...) sama procedura, sposób powoływania sędziów nie jest podstawą do tego, by kwestionować ich niezawisłość, niezależność - muszą wystąpić jakieś dodatkowe okoliczności. A takie postawienie sprawy, że: (...) "po prostu nie orzekamy z tymi sędziami", nie znajduje żadnej podstawy prawnej - podkreśliła.
Pytana o to, że 30 sędziów SN uzasadnia swoje działanie tym, że nie widzą "możliwości wspólnego orzekania z osobami powołanymi w wadliwej procedurze", Paprocka wskazała, że "na to argument jest jeden - mamy sytuację taką, gdzie nastąpił wniosek z KRS do prezydenta, prezydent powołał tych sędziów".
REKLAMA
- Ja mogę na to odpowiedzieć w ten sposób - nawet nie politycznie, a merytorycznie. Jest orzeczenie NSA z listopada ubiegłego roku, gdzie NSA, odwołując się do orzecznictwa TSUE, Trybunału Konstytucyjnego i swojego wcześniejszego orzecznictwa wskazał jasno, że (...) nawet jeśli po drodze były jakieś wątpliwości - mówię, z zastrzeżeniem, gdyby były jakieś wątpliwości - to prerogatywa prezydencka sanuje te nieprawidłowości - wskazywała, odnosząc się do aktu powołania sędziów przez prezydenta.
"Element anarchizacji państwa"
Jak mówiła, prerogatywa ta jest niepodważalna, "dlatego że konstytucja mówi, że sędziowie są nieusuwalni". Wskazywała w tym kontekście, że "nie chodzi tu tylko o pewien przywilej sędziego, że on jest nieusuwalny, ale chodzi o przede wszystkim o trwałość orzecznictwa i trwałość sprawowania wymiaru sprawiedliwości". - Na końcu tych wszystkich gwarancji zawsze jest prawo obywatela i przez ten pryzmat trzeba na te sprawę patrzeć - zaznaczyła.
- Dlatego ja nie boję się użyć tego słowa, że to naprawdę jest element pewnej anarchizacji państwa i szczególnie niepokojące jest to, że to płynie z Sądu Najwyższego i co więcej, jest jeszcze z elementem odezwy do sądów niższych instancji, do sądów powszechnych, by postępowały w ten sam sposób, podkreślam jeszcze raz, bez wskazania podstawy prawnej - powiedziała Małgorzata Paprocka.
Czytaj także:
- Czy grupa sędziów SN zrezygnowała z urzędu? Prof. Czubik nie ma wątpliwości
- Oświadczenie "starych" sędziów SN. Stankowski o "rokoszu" środowiska, który wprowadza chaos
- Jarosław Kaczyński: sądy wymagają głębokiej reformy, są "ostatnią barykadą"
PAP, IAR/ mbl/pp
REKLAMA
REKLAMA