Postawa PO wobec mediów publicznych. Teraz atakują dziennikarzy, kiedyś tworzyli "monopol na prawdę"

2023-03-09, 22:00

Postawa PO wobec mediów publicznych. Teraz atakują dziennikarzy, kiedyś tworzyli "monopol na prawdę"
Jak Platforma Obywatelska postrzegała media publiczne na przestrzeni lat?. Foto: PAP/Ireneusz Sobieszczuk

Platforma Obywatelska chce likwidować TVP Info i opiera swoją kampanię na atakowaniu mediów publicznych. Politycy tej formacji zarzucają dziennikarzom "służalczość i manipulacje". Jak jednak wyglądała sytuacja, gdy sami sprawowali władzę? Nasi rozmówcy przyznają zgodnie, że PO dążyła do podporządkowania sobie wszystkich środowisk medialnych i stworzenia przychylnego radiowo-telewizyjnego monolitu.

Platforma Obywatelska od początku swoich rządów dążyła do pełnej kontroli nad mediami publicznymi. W latach 2007-2010 nie było to jednak możliwe, gdyż PO nie miała swojej większości w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji - organ ten sprawował wówczas główny nadzór nad Telewizją Polską i Polskim Radiem (nie było jeszcze Rady Mediów Narodowych). Skład KRRiT tworzy pięciu członków wybieranych na sześcioletnią kadencję: dwóch wyłania Sejm, dwóch prezydent, a jednego Senat.

Do 2010 r. Platforma nie mogła przeprowadzić zmian w Radzie, ponieważ wszystkie ich ruchy były blokowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Sytuacja diametralnie zmieniła się po katastrofie smoleńskiej i wyborczej wygranej Bronisława Komorowskiego. Od tamtego czasu już nic nie stało im na przeszkodzie. 

Nowe porządki

W mediach publicznych zaczęły się ostre czystki. Masowo zwalniano znanych dziennikarzy uważanych za nieprzychylnych wobec władzy PO. Pracę w TVP straciła wtedy m.in. Joanna Lichocka, dziś poseł PiS.

- Zostałam natychmiast zdjęta z grafiku i jeszcze przez kilka miesięcy obowiązywania kontraktu po prostu nie prowadziłam żadnych programów. Następnie nie przedłużono mojej umowy - wspomina Joanna Lichocka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. - Wszystko przez to, że nie powielałam propagandy PO, a wręcz często krytykowałam tę formację - dodaje.

Poseł uważa, że sytuacja w mediach po 2010 r. "zaczęła przypominać PRL". - Oni stworzyli układ, który był wręcz autorytarny. Wszystkie telewizje powielały ich przekaz i nie było możliwości, żeby jakikolwiek dziennikarz opublikował materiał wbrew ich linii. TVP, Polskie Radio, TVN i Polsat były wtedy jednym wielkim propagandowym monolitem - podkreśla.

Joanna Lichocka przypomina, że jedynym wyjściem był tzw. drugi obieg, który - jak wskazuje - też był piętnowany przez władzę PO. - Robiłam filmy o katastrofie smoleńskiej i jeździłam z nimi po kraju. Tam, gdzie rządziła Platforma, nie można ich było nawet pokazywać w żadnej sali, która podlegała ich samorządowcowi. Tworzyli pełną cenzurę - ocenia polityk.

Innym usuniętym pracownikiem TVP był wtedy Jacek Karnowski, dziś związany z tygodnikiem "Sieci" i portalem wpolityce.pl. Dziennikarz - podobnie jak Joanna Lichocka - stwierdził, że punktem zwrotnym działań PO wobec mediów publicznych była katastrofa smoleńska. - Wywalali ludzi jak leci. Przeprowadzali czystki, bo domykali system medialny w obawie, że jakiekolwiek szczeliny krytyki mogą stać się dla nich groźne. W efekcie tego wszystkie największe telewizje i stacje radiowe zaczęły mówić to samo - wskazuje rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.

Jacek Karnowski zwraca jednak uwagę, że działania PO nie ograniczały się wówczas tylko i wyłącznie do mediów publicznych. Jako przykład podaje tygodnik "Uważam Rze". - Machinacjami polityczno-biznesowymi doprowadzono do przejęcia pisma przez ekipę potulną wobec władzy. Tak tworzyli świat zamordyzmu, a nie pluralizmu - podkreśla.

Z mediów publicznych wyrzucono po 2010 roku kilkudziesięciu dziennikarzy. Na liście usuniętych znajdują się ponadto: Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz, Krzysztof Skowroński, Marek Pyza, Anita Gargas, Katarzyna Hejke, Tomasz Sakiewicz, Jacek Sobala, Michał Karnowski, Anna Sarzyńska, Witold Gadowski, Mariusz Pilis, Agata Ławniczak, Jolanta Hajdasz, Wanda Zwinogrodzka, Artur Dmochowski, Piotr Skwieciński, Maciej Świrski, Krzysztof Karwowski czy Marcin Wikło.

Nowa rzeczywistość

Jak więc wyglądały media publiczne już pod kontrolą PO-PSL? Poniżej prezentujemy kilka najbardziej jaskrawych przykładów.

Czołówka Wiadomości TVP z 9 maja 2013 w hołdzie rosyjskiej armii (na kilka miesięcy przed pierwszym atakiem Rosji na Ukrainę).

Kolejne nagranie to fragment wywiadu z Andrzejem Dudą z 2015 roku, wówczas kandydatem na prezydenta. Wywiad przeprowadzała Beata Tadla.

TVP zapraszało też wtedy do studia takie autorytety jak Wojciech Jaruzelski, który w czasie programu nazwał Tomasza Lisa "arystokracją dziennikarską".

Tomasz Lis gościł też w swoim programie Donalda Tuska. Zgromadzeniu w studiu odśpiewali wtedy premierowi "Sto lat".

Kolejne nagranie pokazuje wywiad, który dziennikarka TVP przeprowadziła z ówczesną pierwszą damą. Reporterka powiedziała do Anny Komorowskiej: "dobrze, już cenzurujemy".

- Tutaj bardzo ładnie, o tej atmosferze. Każą powiedzieć, że pani minister kazała powiedzieć, że bardzo dobrze - dodała dziennikarka. Na koniec zaznaczała, że wywiad z Anną Komorowską to dla niej "jak zwykle wielka przyjemność".

Ataki na media publiczne

Donald Tusk już za czasów pierwszych rządów PiS bardzo mocno krytykował media publiczne za nieprzychylne - w jego ocenie - materiały wobec jego formacji. Wzywał wtedy do niepłacenia abonamentu RTV, który nazywał "wyłudzaniem pieniędzy".

Efekt jego słów był zauważalny gołym okiem. Wielu Polaków nie wywiązywało się z obowiązkowej opłaty już wcześniej, ale zapowiedzi szefa PO zniechęciły do tego kolejnych. Jeszcze w 2007 roku wpływy z abonamentu wyniosły 897 mln zł, czyli niemal tyle samo ile w poprzednich latach. W 2008 roku spadły do 732 mln zł i malały dalej. Historyczne minimum osiągnęły w 2011 roku, gdy do kasy mediów publicznych trafiło zaledwie 470 mln zł.

Wpływy z abonamentu RTV na przestrzeni ostatnich lat. (PAP) Wpływy z abonamentu RTV na przestrzeni ostatnich lat. (PAP)

Do tej narracji Platforma Obywatelska wróciła po przegranych wyborach w 2015 r. i od przeszło siedmiu lat nazywa dziennikarzy "hienami, łajdakami czy partyjnymi funkcjonariuszami". 

Agresywnych wypowiedzi polityków PO pod adresem Telewizji Polskiej czy Polskiego Radia nie trzeba daleko szukać. Tylko w ciągu ostatnich miesięcy były ich dziesiątki. Powstał nawet projekt ustawy likwidującej TVP Info. Został on jednak w czwartek odrzucony przez Sejm.

- Skutki postępującego gnicia mediów, które niegdyś uważaliśmy za publiczne, prowadzą do tragedii - mówił w środę w Sejmie Rafał Trzaskowski. - TVP Info to dziś miejsce służalczości, manipulacji i propagandy, miejsce, w którym panuje cynizm i brak jakichkolwiek hamulców moralnych - stwierdził.

- Nie będę pytała, czy wy nie macie sumienia, bo zabójców nie pyta się o sumienie. A wy stworzyliście instrument upokarzania, deprecjonowania, odczłowieczania i zabijania ludzi - oceniła z kolei Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO).

Głos zabierał też Donald Tusk. - To jest ostatni moment, abyście zamknęli szczujnie, które chcą skłócić Polaków, które szkodzą Polsce, Ukrainie i Europie - mówił lider PO podczas kongresu programowego swojej partii. - Zawsze wierzyłem w proste prawdy w polityce. Ktoś, kto kłamie, jest kłamcą. A TVP Info to nie są media - twierdził Tusk podczas innego wystąpienia.

"Polaryzacja przekracza granice"

Od dłuższego czasu PO opiera dużą część swojej całej politycznej linii na atakach na media publiczne. Dlaczego tak się dzieje? Eksperci w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl wskazują zgodnie dwa główne powody - brak pozytywnego programu i wynikającą z tego potrzebę polaryzacji.

- Donald Tusk przez lata nie miał mediów krytycznych wobec swojej formacji. Nie było dziennikarzy, którzy patrzyliby władzy na ręce. Środowiska lewicowo-liberalne miały monopol na prawdę. Teraz sytuacja jest zupełnie inna. Mnóstwo afer dotyczących PO jest wywlekanych na światło dzienne i to jest dla nich sytuacja nie do zniesienia, dlatego robią bardzo nerwowe ruchy - zauważa prof. Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 

Politolog podkreśla, że "lawinowa krytyka TVP i Polskiego Radia daje Platformie bezpieczeństwo w ich salonowej bańce". - Dzięki temu nawet największe skandale wewnątrz PO są rozmywane w elektoracie, bo wszystko można zrzucić na polityczny atak. Dzięki temu mogą utrzymywać "doktrynę Neumanna" i chronić swoich za wszelką cenę - uważa nasz rozmówca.

Ekspert zaznacza jednak, że ta strategia deprecjonowania wszystkiego, co ujawnią media publiczne, nie poszerza elektoratu i tworzy wręcz szklany sufit. - Ich totalność i agresja są dużym problemem, dlatego ciężko im przyciągać nowy wyborców. Wygląda jednak na to, że nie zmienią swojej taktyki w najbliższych miesiącach. Wyraźne idą w radykalizację i będą chcieli emocjami wygrać najbliższe wybory - mówi prof. Mieczysław Ryba.

Artur Wróblewski z Uczelni Łazarskiego wskazuje z kolei, że "stygmatyzowanie mediów za to, że są finansowego ze środków publicznych to ewenement na skalę światową". - Politycy PO tworzą wroga wewnętrznego z instytucji państwowych, nakręcając ogromną falę agresji. Ocierają się w ten sposób o zorganizowaną akcję hejterską wobec pracowników mediów i ich rodzin. To bardzo niebezpieczne - podkreśla politolog.

- Polaryzacja społeczeństwa w wykonaniu Platformy od dawna przekracza granice. To zaczyna wyglądać na obsesję, ale finalnie kończy się napuszczaniem ludzi przeciwko sobie. W innych krajach nie ma żadnej siły politycznej, która w ten sposób podburzałaby wewnętrzne emocje - dodaje ekspert.

Abonament RTV w Europie. Podobne zasady, jak w Polsce są m.in. w Wielkiej Brytanii, Włoszech, czy Czechach. Abonament RTV w Europie. Podobne zasady, jak w Polsce są m.in. w Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Czechach (PAP).

Poniżej przykłady ataków i internetowego hejtu wobec dziennikarzy mediów publicznych.

Zobacz także:


Polecane

Wróć do strony głównej