Proces Sławomira Neumanna. Sąd przesłuchał pacjentów ws. oszustw w klinice medycznej
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces, w którym Sławomir Neumann jest oskarżony ws. oszustw w klinice medycznej. Na rozprawie 21 marca zeznania składali pacjenci, którzy kilka lat temu mieli zabiegi usunięcia zaćmy w klinice - informuje portal i.pl.
2023-03-21, 16:36
Przedstawiciele spółki informowali pacjentów, że soczewki proponowanej przez nich firmy wszczepiane w związku z zabiegiem usunięcia zaćmy nie są refundowane i należy za nie uiścić dodatkową opłatę 600 lub 1500 zł - w zależności do modelu. W rzeczywistości świadczenia te były w całości finansowane przez NFZ. Dodatkowo płatne soczewki nie miały także właściwości, o jakich zapewniali, a ich średnia cena była faktycznie niższa od szacunkowej ceny soczewki ustalonej przez dla tego zabiegu.
Według śledczych prezesi spółki mieli też poprzez oszustwa wyrządzić szkodę mazowieckiemu NFZ w wysokości ponad 7,3 mln zł. W tym przypadku przedstawiciele kliniki w comiesięcznych raportach do NFZ zgłaszali nieprawdziwe informacje o tym, że zabieg został sfinansowany zgodnie z zawartą z NFZ umową, czyli bez opłat ze strony pacjentów.
Ponadto w 9 przypadkach, pomimo iż zabiegi zostały wykonane w ramach komercyjnej działalności kliniki i pobrano za nie opłaty od 5 do 10 tysięcy złotych, zgłoszono je, jako w całości wykonane w ramach umowy z NFZ.
Pacjenci dokładali
- Operację zaćmy miałam w 2012 roku. Mógł to być zabieg w pełni refundowany, ale jak ktoś chciał mieć inną soczewkę, niż polecał NFZ, to trzeba było jednak dopłacić. Ja z tego skorzystałam - portal i.pl cytuje zeznania 64-letniej Anny M. Kobieta wskazała, że za "lepszą" soczewkę zapłaciła w kasie kliniki, ale nie pamięta dokładnej kwoty.
REKLAMA
- Moja operacja była w ramach NFZ, jednak dopłacałem za "lepsze" soczewki - zeznał Roman E. W jego przypadku klinika pobrała 1500 zł.
Refundowane też płatne
Jak zauważa i.pl, najwięcej wnoszące do sprawy zeznania przedstawiła Ewa C.
- Powiedziano mi, że nawet refundowana soczewka na NFZ jest płatna! I że kosztuje 250 zł. Dlatego uznałam, że już lepiej zapłacić 1500 zł za dodatkową soczewkę. W klinice zasugerowano mi, że te droższe są o wiele lepsze. Jednak nie wiedziałam, czym się różni "lepsza" soczewka od "gorszej". Lekarz nie przedstawił mi żadnych korzyści. Nie znałam żadnych specyfikacji. Nie informowano mnie o nazwie, czy marce soczewki. Nie pamiętam nawet jak potem znalazłam się przy kasie. Tam pani kasjerka zapytała mnie, którą soczewką wybieram. Postanowiłam zaufać lekarzowi i wybrałam tę "lepszą". Jednak potem wciąż się zastanawiałam, czy na pewno wszczepiono mi tę "lepszą" - czytamy w zeznaniach 70-latki.
- Ratusz trzyma Karpińskiego na stanowiskach mimo ciążących na nim zarzutów. "Czekamy na jego ruch"
- Politycy PO ciągle praktykują "doktrynę Neumanna". Mimo afer bronią kolegów "jak niepodległości"
IAR/i.pl/fc
REKLAMA