Silny i słyszalny głos Polski w NATO. Jesteśmy poważnym i wiarygodnym sojusznikiem

Polska coraz częściej wymieniana jest wśród najważniejszych państw NATO i jako lider regionu, a więc w naturalny sposób jej głos jest silniejszy i lepiej słyszany.

2023-07-11, 06:35

Silny i słyszalny głos Polski w NATO. Jesteśmy poważnym i wiarygodnym sojusznikiem
Nowoczesne czołgi Abrams na wyposażeniu 1. Warszawskiej Brygady Pancernej.Foto: Twitter/MON

Wojna na Ukrainie zmieniła to, w jaki sposób Polska postrzegana jest na arenie międzynarodowej. Nasz kraj udowodnił, że jest poważnym i wiarygodnym sojusznikiem, na którym można polegać w trudnym czasie. W chwili próby to właśnie Polska przejęła inicjatywę i wskazała partnerom kierunek działania.

Liczby nie kłamią

Kwestie związane z przywództwem mogą być trudne do zmierzenia i opisania. Są jednak twarde dane, liczby, które potwierdzają, że Polska jest liderem. Chodzi o środki przeznaczane na obronność. Zapisane na ten rok w ustawie budżetowej wydatki resortu obrony to prawie 97 mld zł, czyli 3 proc. PKB. Ale do tej kwoty trzeba doliczyć kilkadziesiąt miliardów złotych z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Prawdopodobne jest, że łącznie w tym roku polskie wydatki na obronność przekroczą 130 mld zł, czyli co najmniej 4 proc. PKB, a według wyliczeń monachijskiego think tanku Ifo będzie to aż 4,3 proc.

Poziom trzech procent przekraczają jeszcze tylko dwa kraje: USA i Grecja.

W ubiegłym roku zaledwie siedem spośród 30 krajów NATO osiągnęło cel, jakim jest wydawanie co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Wśród nich oczywiście była Polska (2,42 proc.).

REKLAMA

Silna armia

Dzięki tym środkom realizowany jest kompleksowy program modernizacji polskiej armii. Jak przypomina MON, podpisano umowy na śmigłowce AW 149 i śmigłowce AW101, wyrzutnie Chunmoo, systemy rakietowe HIMARS, samoloty F-35, samoloty FA/50, czołgi Abrams (pierwsze już dotarły do Polski) czy satelity obserwacyjne. Do żołnierzy Wojska Polskiego trafiły już m.in. systemy Patriot, czołgi K2, armatohaubice K9, drony Bayraktar, niszczyciele min Kormoran II, armatohaubice Krab, moździerze Rak, zestawy Piorun, zestawy Pilica czy zestaw Mała Narew.

Tu też można powiedzieć, że Polska przeciera szlak, gdyż kupiła abramsy jako pierwszy kraj europejski i pierwsze państwo NATO poza Stanami Zjednoczonymi.

Liczna armia

Nawet najnowocześniejszy sprzęt będzie bezużyteczny, jeśli zabraknie wykwalifikowanego żołnierza. W 2014 roku, gdy PiS obejmował władzę w Polsce, armia liczyła mniej niż 100 tys. zawodowych żołnierzy. Ta liczba systematycznie rośnie i w 2023 roku to już ponad 125 tys. Do tego dochodzą m.in. żołnierze WOT i dobrowolnej zasadniczej służy wojskowej. W sumie pod bronią Polska ma dziś ponad 170 tys. ludzi.

To stawia nas niemal na równi z krajami, które do tej pory nadawały Sojuszowi ton w Europie: Wielką Brytanią, Włochami, Niemcami czy Francją.

REKLAMA

Plany są jednak dużo ambitniejsze. Do 2035 roku Wojsko Polskie ma liczyć 300 tys. żołnierzy, w tym 250 tys. żołnierzy zawodowych i 50 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.

Polegać na sobie

- Zapewnienie bezpieczeństwa Polsce to zadanie przede wszystkim Wojska Polskiego. Nie powierzamy obrony kraju nikomu innemu, nie opieramy się na tym, że ktoś nas samych będzie bronił zamiast nas - mówił minister obrony Mariusz Błaszczak.

Zadeklarował też, że w przypadku dalszych rządów Zjednoczonej Prawicy w ciągu dwóch lat Polska będzie mieć najsilniejsze wojska lądowe w Europie.

Opór przed zmianą

Ograniczanie rosnącej pozycji Polski w NATO tylko do siły wojska byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Polska inwestuje w armię, ponieważ jest świadoma zagrożeń i wyciąga właściwe wnioski z sytuacji geopolitycznej. Siła wynika z mądrości i Polski po prostu warto słuchać, co coraz częściej, choć czasem niechętnie, przyznaje Zachód.

REKLAMA

Jeszcze jesienią ub. roku prezydent Francji Emmanuel Macron w swoim wystąpieniu nazwał kraje Europy Środkowo-Wschodniej i kraje bałtyckie "większością krajów podżegających do wojny, które ryzykują rozszerzeniem konfliktu". W miarę upływu kolejnych miesięcy wojny coraz wyraźniej widać, jak błędna to optyka.

Polska miała rację

Była minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Liz Truss przyznała na początku kwietnia, że Polska miała rację, przez wiele lat ostrzegając przed Rosją. Podczas wizyty w Warszawie zauważyła, że Polska jest w czołówce tych, którzy wzywają do zdecydowanej reakcji na rosyjską agresję na Ukrainę, ale jeszcze przed obecnym kryzysem "Polska zawsze miała klarowne spojrzenie na Rosję".

W podobnym tonie wypowiedział się były przewodniczący Bundestagu Wolfgang Schaeuble, który przyznał, że prezydent Lech Kaczyński, ostrzegając przed rosyjskimi zamiarami, miał rację i należało go posłuchać.

- Z Rosją należy zerwać wszelkie więzi, a "nasi przyjaciele z Polski i krajów bałtyckich mieli rację", "trzeba było ich słuchać - mówiła z kolei jako premier Finlandii Sanna Marin.

REKLAMA

Kolejny krok

To, że stanowisko Polski jest przyjmowane przez partnerów, choć nie bez oporu, dostrzegają również analitycy.

- Sojusznicy NATO przyznali, że Polska i kraje bałtyckie miały przez cały ten czas rację co do rosyjskiego zagrożenia. Wydaje się jednak, że trudniej jest im zaakceptować fakt, że państwa te mają obecnie właściwe odpowiedzi na pytania, jak sobie z Rosją poradzić - wskazał Tony Lawrence z International Centre for Defence and Security.

Przykład idzie od lidera

Polska nie osiada jednak na laurach, zadowalając się tym, że partnerzy po czasie w końcu zrozumieli, że miała rację. W obliczu rosyjskiej agresji udowadnia, że jest prawdziwym liderem i daje przykład, od pierwszych dni wspierając Ukrainę.

Od początku rosyjskiej agresji Polska przekazała Ukrainie sprzęt wojskowy, którego wartość przekroczyła 2,4 mld euro, co stawia nasz kraj w czołówce państw, które w największym stopniu wspierają walczącą Ukrainę. Zarówno kwotowo, jak i w odniesieniu do PKB.

REKLAMA

To Polska też jako pierwsza przedstawiła na arenie międzynarodowej propozycję utworzenia koalicji państw, które przekażą Ukrainie nowoczesne czołgi i polscy politycy jako pierwsi, wraz z partnerami z państw bałtyckich, pojechali do Kijowa wesprzeć Ukrainę.

Potwierdzenie z Ameryki

Pozycję Polski z jednej strony podkreśla, a z drugiej też wzmacnia Joe Biden. Dwie wizyty w ciągu roku amerykańskiego prezydenta świadczą o tym, że relacje polsko-amerykańskie stają się coraz silniejsze, a nasz kraj jest postrzegany za oceanem jako główny gracz.

- Ta wizyta podkreśla znaczenie Polski i myślę, że Stany Zjednoczone, prezydent Joe Biden i środowiska opiniotwórcze przekonały się, że Polska jest wiarygodnym partnerem i wraz z tymi deklaracjami zwiększenia wydatków na obronę narodową, z podnoszeniem potencjału obronnego, Polska staje się stabilizatorem regionu w tym regionie - mówił szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej Michał Jach w rozmowie z niezalezna.pl.

Rzecznik regionu

Jach zaznaczył też, że kraje posowieckie widzą konieczność wzmocnienia wschodniej flanki NATO i oczekują, żeby to Polska była liderem ze względu na swój potencjał gospodarczy, ludnościowy i przede wszystkim militarny.

REKLAMA

- W regionie powstały nowe formaty, dzięki którym jesteśmy bardziej słuchani na Zachodzie. Bukareszteńska Dziewiątka była wspólną inicjatywą prezydenta RP i Rumunii. Trójmorze upodmiotawia nasz region, a Polska odgrywa w tym największą rolę. Największą miarą skuteczności polskiej polityki zagranicznej jest fakt, że w momencie próby, gdy trwa wojna, partnerzy z regionu orientują się na Polskę - wskazywał szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Marcin Przydacz na antenie Polskiego Radia 24.

Tę bliską współpracę z Polską było widać właśnie podczas wizyt w Kijowie i jest ona kontynuowana.

Dopóki jesteśmy razem, jesteśmy silni i niezłomni - napisał w środę na Facebooku prezydent Litwy Gitanas Nauseda, informując, że z wizytą do Wilna przybył prezydent Polski Andrzej Duda, jego dobry przyjaciel, przyjaciel Litwinów i Litwy.

REKLAMA

Cele przed szczytem

W czerwcu Andrzej Duda podczas szczytu państw Bukareszteńskiej Dziewiątki, który odbywa się w stolicy Słowacji, Bratysławie, podkreślał, że konieczne jest dołożenie wszelkich starań, by bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO oraz Ukrainy było wysoko na agendzie politycznej wszystkich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego.

- Szczyt NATO w Wilnie będzie kluczowy dla bezpieczeństwa w Europie - mówił już w lipcu podczas konferencji w Hadze, gdzie odbyły się konsultacje przed lipcowym wydarzeniem w stolicy Litwy.

Wykorzystać szansę

Eksperci Atlantic Council Daniel Fried i Aaron Korewa wskazali, że Polska ma obecnie największą od stuleci szansę, by zająć wpływową, a nawet przywódczą rolę w Europie, a minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace przy okazji podpisania deklaracji o strategicznym partnerstwie podkreślił, że Polska to jedna z największych gospodarek w Europie, a wkrótce będzie miała największą armię na kontynencie.

Polska jedzie zatem do Wilna już nie jako młodszy, mniejszy brat, którego można traktować pobłażliwie i podejmować decyzje ponad jego głową, co nie znaczy, że takich prób nie będzie. Pogodzenie się z degradacją i oddanie odznaki, bo w mieście jest nowy szeryf, nigdy nie jest łatwe. 

REKLAMA

fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej