Mieszkańcy Łodzi zaskoczeni zniknięciem zabetonowanego auta. "Wyszłam rano i już go nie było"

Słynne auto zabetonowane przez drogowców remontujących ulicę Legionów w Łodzi zniknęło. Zaskoczyło to zarówno mieszkańców, jak odwiedzających atrakcję, jaką stał się samochód oblany betonem z każdej strony. Prawdpodobnie w nocy odjechał nim właściciel.

2023-11-05, 14:34

Mieszkańcy Łodzi zaskoczeni zniknięciem zabetonowanego auta. "Wyszłam rano i już go nie było"
W Łodzi mieszkańcy zaskoczeni zniknięciem zabetonowanego auta . Foto: FB/LDZ Zmotoryzowani Łodzianie

Zaparkowany w niedozwolonym miejscu samochód uniemożliwiał wylanie nawierzchni, więc drogowcy otoczyli go szalunkiem i wylali beton wokół pojazdu pozostawiając go w miejscu prac.

Łódź. Auto na "wyspie"

Auto od piątku było hitem internetu i nową "atrakcją" turystyczną Łodzi, cieszyło się dużym zainteresowaniem mieszkańców, przechodniów, fotoreporterów oraz turystów odwiedzających miasto. Wszyscy robili zdjęcia i selfie. W niedzielę przed południem łodzianie i turyści nadal chętnie odwiedzali to miejsce, jednak po aucie pozostała jedynie prostokątna dziura w betonie i ułożone przy krawędziach gumowe podstawki od znaków drogowych, które prawdopodobnie pomogły kierowcy wydostać się z pułapki.

- Wyszłam rano do sklepu i samochodu już nie było. Musiał odjechać w nocy, choć niczego nie słyszałam, ale pewnie dlatego, że nie mam okien na ulicę. Nikt nie widział też tu żadnych służb, więc pewnie zrobił to kierowca tego auta, bo przecież tylko on miał kluczyki. Był bystry, bo widać, że wyjechał po pozostawionych w dziurze gumowych podkładach - powiedziała mieszkanka kamienicy przy remontowanej ulicy.

Natomiast zdaniem mieszkającego w pobliżu pana Marcina auto mogło opuścić dziurę za pomocą wyciągarki, w które wyposażone są lawety. - Na ulicy widać ślady drugiego auta. Bez wsparcia samochód nie najechałby na te podkładki, bo są one za wysokie. Nie jestem zaskoczony tą sytuacją, bo sam jestem brukarzem i sytuacje z zaparkowanymi autami blokującymi prace na budowie zdarzają nam się bardzo często. Niestety, wzywanie Straży Miejskiej to ostateczność, bo ich skuteczność jest niewielka. Najczęściej na własną rękę szukamy kierowcy. Tu nie winiłbym wykonawcy, bo zrobił co mógł, żeby robota szła do przodu. Budowa jest właściwie ogrodzona, to auto po prostu nie miało prawo tu parkować - tłumaczył.

REKLAMA

Wycieczka z Warszawy 

Oprócz okolicznych mieszkańców, w niedzielę słynne już miejsce odwiedzało wiele osób z innych rejonów Łodzi i nie tylko. Wśród nich była nawet grupa z Warszawy, która chciała zwiedzić nową "atrakcję" Łodzi. - To już jest w Polsce szeroko zakrojona akcja turystyczna, żeby przyjechać do Łodzi i zobaczyć, jak karze się źle parkujących kierowców. Szkoda jedynie, że nie zdążyliśmy zobaczyć samochodu - przyznał pan Dawid.

- Przyszedłem na niedzielny spacer i trochę się spóźniłem. Atrakcja okazała się stać tu krótko, ale mówią już o niej nawet na świecie, więc Łódź stała się przez to słynna. W tym mieście remonty prowadzone są w tak dziwny sposób, że nie jestem zaskoczony pomysłem wylania betonu wokół samochodu - dodał pan Łukasz.

Konsekwencje niedozwolonego parkowania 

Jarosław Kostrzewa z informującego o stanie komunikacji i dróg miejskich facebookowego profilu "LDZ Zmotoryzowani Łodzianie" twierdzi, że auto miało zniknąć ok. godz. 2. - O tej porze mieszkańcy słyszeli, że coś się dzieje na ulicy. Dziwię się Straży Miejskiej, że nie założyła blokady na koło, dzięki czemu kierowca musiałby się do nich zgłosić i zapłacić za to wykroczenie. A teraz wystrychnął ich na dudka. Znów za wszystko - jak choćby za zalanie betonem tej dziury - zapłacą łodzianie. Z tym może być jednak problem, bo rozmawiałem na ten temat z wieloma fachowcami i mówili mi, że beton w tym miejscu może się w przyszłości wykruszać. Ciekawe więc czy wykonawca udzieli na to gwarancję - wyjaśnił.

Czytaj także:

Paweł Śpiechowicz z Urzędu Miasta Łodzi zapewnił, że pozostawienie luki w betonie i późniejsze uzupełnienie jej nie wpłynie na jakość nowej ulicy. Jak tłumaczył, zostanie tam położona jeszcze jedna warstwa pod tory tramwajowe.

- Straż Miejska będzie dalej ustalać, kto jest właścicielem auta. Pomóc w tym może monitoring miejski w okolicy Legionów. Dla nas najważniejsze jest to, że remont idzie zgodnie z planem i mieszkańcy nie będą mieli zbitego tytułu dodatkowych komplikacji – zaznaczył.

Wcześniej przekazał, że nie udało się skontaktować z właścicielem pojazdu i miał on zostać w poniedziałek odholowany na koszt kierowcy na parking łódzkiego Zarządu Dróg i Transportu.

REKLAMA

PAP/kg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej