Uniwersytet Warszawski ukarał naganą Szafarowicza. "Nie poddam się"
Uniwersytet Warszawski, który prowadził postępowanie dyscyplinarne wobec Oskara Szafarowicza - studenta uczelni - postanowił ukarać go naganą z ostrzeżeniem za jego aktywność publiczną. "To było jedno z najtrudniejszych przeżyć w moim życiu. Nie poddam się" - napisał Szafarowicz na platformie X. Studenta wspierają internauci, którzy w swoich komentarzach krytykują komisję dyscyplinarną UW.
2023-11-07, 22:35
Na wizytówce portalu społecznościowego przy zdjęciu Oskara można przeczytać: "Oskar Szafarowicz - obecnie student prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszkam w Warszawie. Kocham Polskę. Z dumą w FM PiS".
Szafarowicz od kilku miesięcy aktywnie komentuje w mediach społecznościowych aktualne wydarzenia polityczne. Jego wpisy są rzeczowe i nacechowane szeroką wiedzą dotyczącą nie tylko prawa, które studiuje, ale również spraw dotyczących gospodarki, obronności czy bieżącej sytuacji politycznej w Polsce i Europie.
Hejt za poglądy
Młody działacz nigdy nie ukrywał swoich sympatii politycznych, za co wielokrotnie musiał zmagać się ze złośliwymi, a często z agresywnymi i obraźliwymi komentarzami. "Ciosy" spadały na młodego działacza Prawa i Sprawiedliwości nie tylko ze strony anonimowych, ukrywających się pod pseudonimami "followersów", ale także były rozdawane przez ludzi podpisujących się z imienia i nazwiska. Wiele hejtu wylało się na Oskara również z kont polityków opozycyjnych.
Nagana z ostrzeżeniem
Uniwersytet Warszawski, który prowadził postępowanie dyscyplinarne wobec Szafarowicza, ukarał go we wtorek naganą z ostrzeżeniem za jego aktywność publiczną. W uczelnianym kodeksie wykroczeń - nagana z ostrzeżeniem - jest to trzeci stopień w pięciostopniowej hierarchii kar.
REKLAMA
"To było jedno z najtrudniejszych przeżyć w moim życiu. Niezależnie od wyroku nigdy się nie poddam. Odwaga, wiara, miłość do Polski" - oświadczył Szafarowicz na platformie X. W rozmowie z portalem Niezależna.pl opowiedział również, jak wyglądało przesłuchanie przez Komisję Dyscyplinarną Uniwersytetu Warszawskiego.
- Pytano o poglądy, o treści, które zamieszczam na profilu (w mediach społecznościowych - red.), który, jak wprost stwierdziłem, jest moim sposobem komunikowania się w zakresie działalności publicznej i politycznej. Padały pytania, czy się wstydzę tej działalności, czy z perspektywy czasu nie wycofałbym się z pewnych form zaangażowania politycznego - powiedział.
Młody działacz Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że przesłuchanie odbiegało od pierwotnych spraw zawartych we wniosku, który dotyczył sprawy afery szczecińskiej pedofila w Platformie Obywatelskiej.
- Pytania zeszły na ogólny przebieg mojej działalności publicznej i były w takiej formie zadawane, że musiałem opowiadać się, czy się tych poglądów nie wstydzę i czy nie żałuję swojej działalności - zaznaczył w rozmowie z portalem.
REKLAMA
Czytaj również:
- "Czeka nas likwidacja demokracji". Beata Szydło o pomysłach opozycji
- Nitek-Płażyńska rozczarowana wyrokiem ws. Hansa G. "Prawo nie rozgościło się jeszcze w polskich sądach"
- "Naruszenie konstytucji". Przewodnicząca KRS o projekcie Iustitii
"Nie poddam się"
Chwilę po wyjściu z uczelni Szafarowicz poinformował, że kompletnie nie zgadza się z nałożoną karą i dodał: "Nie poddam się, nie wycofam się, choćby chcieli iść za ciosem i w następnym kroku mnie relegować, to na pewno z tej działalności nie zrezygnuję".
"Przejęcie i wzruszenie odebrało mi mowę, gdy na zakończenie procesu jedna z osób z publiczności, prawniczka, powiedziała, że 55 lat temu (w marcu 1968 r.) czuła się tak jak zapewne ja dziś. Oświadczyła członkom Komisji Dyscyplinarnej: »oglądałam przed chwilą obrazy, które przeżywaliśmy pół wieku temu, walcząc z komunistyczną cenzurą«" - napisał Szafarowicz na platformie X.
"Komisja poczuła krew"
Wyrok uczelnianej komisji odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych. W obronie Oskara stanęła europoseł PiS i była minister edukacji Anna Zalewska.
"Art. 54. Konstytucji RP - Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Czy na Uniwersytecie Warszawskim jest już »wielki cenzor«?" - napisała europoseł PiS.
REKLAMA
Wyrok na Szafarowicza skomentował Jakub Augustyn Maciejewski, publicysta tygodnika "Sieci", który napisał, że trudno jest oprzeć się wrażeniu, iż "szanowna komisja Uniwersytetu Warszawskiego poczuła krew, bo PiS nie uzyskał w wyborach samodzielnej większości, więc powyborcze posiedzenie miało inny charakter".
Działania komisji uniwersyteckiej wobec Szafarowicza podsumował Wiktor Świetlik, dziennikarz radiowy i telewizyjny, który napisał:
Maciej Marcinek/Niezależna.pl
REKLAMA