Polka walczy w sądzie z Amazonem. Nie kryje emocji. "To jest całkowicie absurdalne"

2024-04-04, 18:40

Polka walczy w sądzie z Amazonem. Nie kryje emocji. "To jest całkowicie absurdalne"
Maria Malinowska z Inicjatywy Pracowniczej i działaczka NSZZ "Solidarność". Foto: PAP/Marcin Obara

Przed nami finał głośnej sprawy, w której Polka domaga się przywrócenia do pracy w Amazonie. Sąd pierwszej instancji przyznał jej rację. - Z jednej strony się stresuję, z drugiej jestem pewna swego - mówi w rozmowie z naszym dziennikarzem Magda Maria Malinowska.

W piątek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbędzie się odczytanie orzeczenia Sądu w sprawie Magdy Marii Malinowskiej przeciwko Amazon Fulfillment Poland o przywrócenie do pracy.

W listopadzie 2021 r. Amazon zwolnił panią Magdę z przyczyn dyscyplinarnych po tym, jak po śmierci jednego z pracowników, Dariusza Dziamskiego, krytykowała w mediach warunki pracy w firmie. W wypowiedzeniu Amazon wskazywał inny powód. Przyczyną zwolnienia miał być fakt, że Malinowska filmowała moment, w którym wynoszony był pracownik firmy, który zmarł podczas wykonywania obowiązków. Filmowanie i robienie zdjęć na terenie firmy jest zakazane. "Pani Malinowska odmówiła stosowania się do właściwych standardów zachowań społecznych" - argumentowano ponadto. Pani Magdalena zdecydowanie zaprzecza, że nagrywała to zdarzenie.

Warto wspomnieć, że jako członek związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza i społeczny inspektor pracy pani Magdalena walczyła o poprawę warunków pracy, co jej zdaniem jest jedną z prawdziwych przyczyn, dla których została zwolniona.

12 października 2023 r. Sąd Rejonowy w Poznaniu przywrócił Magdę Malinowską do pracy. Sędzia nie uznała zarzutów spółki dotyczących filmowania procesu przenoszenia zwłok za prawdziwe ani za rzeczywistą przyczynę zwolnienia. Jej zdaniem stanowiły one jedynie pretekst do niesłusznego zwolnienia działaczki związkowej, a rzeczywistą przyczyną mogła być postawa pani Magdy w obronie praw pracowniczych.

Sędzia zaznaczyła również, że konflikt między pracodawcą a związkiem zawodowym nie może być podstawą zwolnienia działacza związkowego. Spółka Amazon złożyła odwołanie od tej decyzji do sądu drugiej instancji. 5 kwietnia zapadnie kolejny wyrok w sprawie.


W przeddzień rozprawy rozmawiałem z panią Magdaleną Marią Malinowską o tej sprawie. Zapraszam do lektury wywiadu.

Paweł Kurek, dziennikarz portalu PolskieRadio24.pl: Jednym z oficjalnych powodów rozwiązania umowy o pracę z panią przez firmę Amazon było "filmowanie lub fotografowanie procesu przenoszenia zwłok". Pani się nie zgadza z tymi zarzutami.

Magdalena Maria Malinowska, walczy z Amazonem o powrót do pracy: Ale ja nie filmowałam tego obszaru.

Proszę zatem powiedzieć, jak to wyglądało z pani perspektywy?

Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że chciałam, żeby dołączono mnie do zespołu, który bada wypadki przy pracy. Wynikało to stąd, że Darek pracował na stanowisku, które wcześniej zgłaszaliśmy jako stanowisko, na którym praca może być za ciężka. On też to zgłaszał. Ja zajmowałam się wówczas w naszej firmie kwestią za ciężkiej pracy i badaniem wydatków energetycznych. Gdy doszło do tego zdarzenia [śmierci pana Dariusza Dziamskiego, co miało miejsce podczas wykonywania pracy - red.], chciałam być dołączona do komisji powypadkowej i razem z pracodawcą zbadać, czy był to wypadek przy pracy, i - jeśli tak - to dlaczego do niego doszło. Amazon odmówił mi dołączenia mnie do tej komisji. Dlatego postanowiłam zadzwonić do naszego prawnika związkowego i zapytać go, co on myśli o tej sytuacji. Czy jest jeszcze coś, co możemy zrobić w tej kwestii? Ja wtedy nawet nie byłam pewna do końca, czy Darek żyje, czy nie żyje, bo Amazon nie chciał udzielić nam żadnych informacji na ten temat. Ja tylko wiedziałam to, co powiedzieli mi pracownicy na miejscu, oni sami też nie byli pewni, czy on żyje.

Rozumiem, że to od pracowników otrzymała pani pierwsze informacje, że z panem Dariuszem stało się coś złego?

Tak, oni nas o tym poinformowali i akurat tak się złożyło, że zaczęłam dzwonić do naszego prawnika, kiedy do naszego magazynu podjechała furgonetka pogrzebowa. Dlatego trzymałam telefon w ręku. Wtedy tylko ja zostałam na zewnątrz, bo inni pracownicy zostali zamknięci w środku przez ochronę. Ochrona była na zewnątrz. Gdy podjechała ta furgonetka, to wniesiono do niej ciało. Ona była zaparkowała przy samej ścianie, więc ja widziałam tylko furgonetkę. A że otoczyła mnie ochrona, to poszłam usiąść do swojego samochodu, bo stwierdziłam, że nie chcę brać w tym udziału. Ale jako inspektor pracy mogłam zażądać uczestniczenia w tej procedurze, kontrolując, czy prawidłowo przebiega. Jako inspektor pracy mogę też robić zdjęcia, tym bardziej jak jest podejrzenie wypadku przy pracy, tym bardziej jeżeli ktoś umiera w zakładzie pracy. Ale ja tego nie zrobiłam, tylko poszłam usiąść do swojego samochodu. Wtedy mój samochód otoczyła ochrona.

Amazon obstaje przy swojej wersji.

Oni zarzucają mi filmowanie zwłok mojego kolegi na terenie zakładu pracy, co jest absolutnie absurdalne, i to poruszyła też sędzina w uzasadnieniu sądu. No bo jak ja mogłam filmować zwłoki? Przecież do tych zwłok nikt by mnie nie dopuścił. Oni przedstawiali to tak, jakby zwłoki rozszarpane leżały na parkingu, a ja jakbym skakała dookoła nich i jeszcze, ciągnąc je za sobą, filmowała. A to nawet z logicznego punktu widzenia było absolutnie niemożliwe technicznie do wykonania. Ich celem było zniszczenie opinii o naszym związku zawodowym i o mnie. Chcieli wyrzucić mnie z pracy w sposób, który spowoduje, że nie będę chciała do niej wrócić.

W jaki sposób panią zwolniono, jak to się odbyło?

W wolny dzień od pracy przyjechał do mojego domu pan z kadr z kilkoma innymi osobami, aby wręczyć mi wypowiedzenie. Jeszcze powiedział, że ze względu na własne bezpieczeństwo wolał się pojawić w towarzystwie kilku osób, co było dosyć zabawne. Zaskakujące było to, że zrobili to po dwóch miesiącach. Dyscyplinarne wypowiedzenie można wręczyć w trakcie miesiąca.

Została pani zwolniona w listopadzie 2021 roku. Kilka tygodni wcześniej udzieliła pani obszernego wywiadu Gazecie Wyborczej, w którym opisywała pani, w jak złych warunkach pracują osoby zatrudnione w Amazonie.

Dziennikarka "GW" sama się do nas zgłosiła. Moi koledzy z komisji poprosili mnie, żebym z nią porozmawiała, ponieważ byłam świadkiem wydarzeń w Amazonie i dlatego, że zajmowałam się kwestią wydatków energetycznych (obciążenie pracą fizyczną na stanowisku - red.). W tym wywiadzie nie powiedziałam nic, czego dotychczas nie mówiłby nasz związek zawodowy. To wszystko było powtórzeniem tego, co Amazon od lat wie i o co się z nim od lat spieramy. A spór toczył się o to, by pozwolono nam przebadać ciężkość pracy.

Rozumiem, że pani cały czas podtrzymuje, że w Amazonie warunki pracy są wyśrubowane?

Ja to podtrzymuję. My mamy to pokazane na papierze, bo część stanowisk została zbadana przez Inspekcję Pracy i te przekroczenia wyszły, wyszły nawet dwukrotne. Inspekcja pracy powiedziała wprost, że ta praca jest dla pracowników za ciężka i muszą opuścić swe stanowiska. I my chcemy, żeby na innych stanowiskach, gdzie ta praca również jest za ciężka, dokonano tych badań.

Co ostatecznie udało się ustalić w związku ze śmiercią pana Dariusza?

Ja nie czytałam raportu po sekcji zwłok, ale wiem, że dotyczyło to serca. Faktycznie on skarżył się wcześniej na to, że bierze tabletki na serce. Ale my wszyscy na coś chorujemy. Nikt z nas nie jest zdrowy, a Amazon musi zapewnić nam zdrowe warunki pracy. Jeżeli Amazon zatrudnia tysiące ludzi i jednocześnie wie, że praca przekracza wydatki energetyczne, ale tego nie wykazuje, dzięki czemu nie musi spełniać pewnych kryteriów pracy ciężkiej, to dochodzi do tego typu sytuacji.

Ma pani kontakt z rodziną pana Dariusza?

Wspierałam żonę Dariusza, jeśli chodzi o uznanie wypadku przy pracy. Zeznawała w tej sprawie, jeszcze zanim moja sprawa się zakończyła. Dostarczam też dokumenty potrzebne do tego, żeby poruszyć przed sądem kwestię za ciężkiej pracy. Teraz już żona Dariusza nie pracuje w Amazonie, bo przecież też pracowała. Nie mam z nią kontaktu.

Rozumiem, że ona z kolei wytoczyła Amazonowi sprawę o uznanie śmierci pana Dariusza za wypadek przy pracy? Jaki był finał tej sprawy?

Tak. Ja zeznawałam prawie rok temu i wtedy była jeszcze w trakcie. W lutym chyba się jeszcze nie zakończyła. Ja jednak jestem przekonana, że ta sprawa zostanie przegrana ze względu na polskie prawo, ponieważ ono stanowi, że jeżeli dochodzi do zgonu przy wykonywaniu obowiązków służbowych i można podciągnąć to pod czyjąś chorobę, to u nas z automatu nie jest to uznawane za wypadek przy pracy. Dlatego jestem pewna, że ta sprawa jest przegrana.

12 października 2023 r. Sąd Rejonowy w Poznaniu przywrócił panią do pracy, jednocześnie wskazano, że nie przysługuje pani odszkodowanie. Amazon odwołał się jednak od tego wyroku. 

Ja wciąż chcę tego samego. Podtrzymania tego wyroku. Nie przysługuje mi odszkodowanie, ale oczywiście przysługuje mi wypłacenie należności za ten czas, w którym pozostałam bez pracy w Amazonie. Jeśli wrócę do pracy, to oczywiście mogę się sądzić o jakieś dodatkowe odszkodowanie, ale nawet go nie chcę.

Czyli rozumiem, że pani chce tylko powrotu do pracy?

Tak, to jest moje główne żądanie.

Są na to szanse w pani ocenie? Sąd drugiej instancji podejmie taką decyzję?

Myślę, że są duże szanse. Sędzina, która prowadziła sprawę w pierwszej instancji, bardzo gruntownie ją przebadała. Wezwała takich świadków, których uważała, że są konieczni do przesłuchania, więc nie wiem, do czego sąd drugiej instancji mógłby się przyczepić, co by mógł podważyć. Tam nie ma nic do podważenia, co nawet widać po samej apelacji założonej przez Amazona, bo Amazon też nie miał się do czego przyczepić. Nie ma żadnego punktu zaczepienia, żeby tę apelację złożyć w sposób, który mógłby sprawić, że ja się tym zmartwię.

Wyrok pierwszej instancji pokazał też, że miała pani rację, że zarzuty amerykańskiego giganta były bezpodstawne?

Ten wyrok jest dla nas ważny, ponieważ pokazuje to, co od lat staramy się podnosić: że Amazon jest totalnie zamknięty na stronę społeczną. Że my chcemy z nimi rozmawiać, a oni nie chcą z nami rozmawiać. Że się zamykają i wymyślają jakieś dziwne rzeczy, które mają podważyć nasze zdanie, które są manipulacją i kłamstwem. Ma to służyć temu, aby nie musieć z nami negocjować, rozmawiać o organizacji pracy. Żeby robić wszystko tylko tak, aby im było jak najlepiej, nie licząc się ze stroną społeczną i z pracownikami. Ten wyrok potwierdził, że Amazon w ten sposób działa. A my w ten sposób działać nie chcemy. Chcemy, żeby oni w końcu zaczęli nas poważnie traktować i zaczęli organizować pracę, uznając przy tym nasze stanowisko.

Jeśli sąd podtrzyma wyrok, będzie pani miała możliwość powrotu do pracy. Co wtedy? Będzie pani chciała zostać w Amazonie?

Jestem bardzo ciekawa, jak oni zareagują, kiedy wrócę do pracy. Mam jednak nadzieję, że jeśli zostanie ten wyrok potwierdzony i podtrzymany przez drugą instancję, to spowoduje on zmianę polityki Amazona. Mam nadzieję, że w końcu uda się więcej tam zdziałać na polu walki o prawa pracownicze. Że uda się usiąść z nimi przy stole i przystąpić do faktycznego, realnego dialogu. Jestem ciekawa, co się wydarzy. Jeżeli będą nas tam spotykały represje na każdym kroku, to nie wiem, co zrobię, ale póki co wydaje mi się, że raczej chciałabym wrócić i kontynuować to, co robiłam wcześniej.

Ta sprawa bardzo panią pokiereszowała? Bardzo skomplikowała życie?

Na początku tak. W ogóle się tego nie spodziewałam. Wręcz przeciwnie, raczej spodziewałam się ze strony pracodawcy jakiejś współpracy w tej kwestii, a nie zwolnienia mnie z pracy. I szczerze mówiąc, nie spodziewałam się takiego zachowania Amazona. Ktoś, kto stoi za tym zwolnieniem, bardzo źle to wszystko wymyślił. Oni w tym momencie przekroczyli pewne granice. Odbiło się to na mnie chociażby w taki sposób, że nawet pan o to zapytał, o to filmowanie. Dla części społeczeństwa stałam się "osobą, która filmowała trupy", co jest nieprawdą. Wtedy trzymałam telefon w ręku, bo zadzwoniłam do mojego prawnika. A ja panu powiem szczerze - gdybym cokolwiek nagrywała, to na pewno wrzuciłabym to do sieci, bo nagrywałabym to po coś. Nie udowodnili mi tego w żaden sposób. Wystarczyło, że przedstawiliby nagrania z kamer z tego parkingu. Nie użyli jednak tych dowodów przeciwko mnie. Oni mówią, że ich nie użyli, ponieważ nie są tak zbesztani moralnie i nie mają takiej niskiej etyki jak ja i nie będą pokazywali takich strasznych rzeczy, które się na tym parkingu wydarzyły. Na tym parkingu się nic nie wydarzyło! Na tym parkingu stanął samochód i odjechał samochód.

Wybiera się pani jutro na rozprawę? Denerwuje się pani?

Tak, będę na rozprawie. Z jednej strony jestem spokojna, nie boję się. Mam duże przekonanie, że ta sprawa będzie jednak wygrana i wyrok poprzedniej instancji podtrzymany. Natomiast nigdy nic nie wiadomo, jak to faktycznie będzie. Kto co wymyśli i co się wydarzy. Tak że z drugiej strony jestem trochę zdenerwowana. Ale chyba bardziej jestem zdenerwowana tym, co się wydarzy, kiedy Amazon będzie miał mnie przywrócić do pracy. To mnie chyba bardziej denerwuje i stresuje.

Bo nie wiadomo, jak będzie pani traktowana później?

No tak. Trochę obawiam się, gdy myślę o pierwszych dniach w pracy. Pewnie szybko się przyzwyczaję i wejdę w ten cały rytm na nowo. Ale te pierwsze dni mogą być stresujące, więc jak pomyślę sobie o tym, to dostaje lekkiego "nerwa".


Rozmawiał Paweł Kurek

Polecane

Wróć do strony głównej