Wolność w zamian za zeznania? Media o kulisach sprawy Gawłowskiego
Portal Onet.pl wraca do sprawy tzw. afery melioracyjnej w Szczecinie. W czerwcu swoje zeznania w tej sprawie odwołał były szef Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Mieczysław O. W rozmowach z prokuraturą obciążał on senatora PO Stanisława Gawłowskiego. Teraz twierdzi, że śledczy obiecywali mu wyjście z aresztu w zamian za obciążenie Gawłowskiego.
2024-08-28, 12:20
Onet przypomina, że Mieczysław O., jako szef IMGW, podlegał Gawłowskiemu, gdy ten był wiceministrem środowiska. W śledztwie dotyczącym korupcji w Instytucie został osadzony w areszcie.
Jak czytamy, wtedy zainteresował się nim prokurator prowadzący sprawę tzw. afery melioracyjnej, której bohaterem miał być Stanisław Gawłowski. Dlatego też pewnego dnia O. został przewieziony do szczecińskiej prokuratury.
Odwołane zeznania obciążające
Tam złożył zeznania obciążające Stanisława Gawłowskiego. Mieczysław O. twierdził w śledztwie, że jego były podwładny z IMGW skorumpował Gawłowskiego dwoma luksusowymi zegarkami - przypomina "Głos Szczeciński".
W czerwcu O. odwołał jednak swoje zeznania przed sądem. - Odwołuję wszystko, co wyjaśniłem w śledztwie. Mówiłem to przez prokuratorów. Zastosowano wobec mnie areszt wydobywczy - mówił cytowany przez gazetę.
REKLAMA
Wolność w zamian za zeznania? Prawnik nie komentuje
- Te wyjaśnienia złożyłem, bo dostałem zapewnienie od prokuratora Grdenia (prowadzącego sprawę tzw. afery melioracyjnej - red.), że jeżeli złożę zeznania, w tym obciążające pana Gawłowskiego, i opowiem wszystko, co na ten temat wiem, to będę zwolniony z aresztu - przytacza zeznania Mieczysława O. Onet.
Czytaj także:
- Nadużycia finansowe rządu PiS. Ekspert: korupcja na poziomie niespodziewanym w państwie UE
- Poważna korupcja we władzach Kołobrzegu. Oskarżeni są m.in. starosta i wójt
Portal dotarł do zapisów z zeznań byłego szefa IMGW. "Po pierwszym przesłuchaniu obrońca mi powiedział, że tam na Gawłowskiego nic nie ma, tam jest sama woda i »musisz coś więcej dodać« […]. Powiedział mi, że moje wyjaśnienia są za miękkie i albo obciążę Stanisława Gawłowskiego na twardo, albo nic z tego nie będzie. W rozumieniu umowy z prokuratorem […]. Obrońca mi powiedział, że »jeżeli złożę zeznania obciążające pana Gawłowskiego, to dogadamy się, co do wymiaru kary«. Też sugestia adwokata była taka, by się przyznać, bo kara nie będzie wysoka, a sprawa będzie zamknięta. Obrońca mi powiedział, że to jest wypowiedź prokuratora i on tylko ją przekazuje" - czytamy.
Takich rozmów z Mieczysławem O. nie potwierdza jego ówczesny adwokat. W rozmowie z Onetem zasłonił się tajemnicą adwokacką.
Miesiące czekania na odwołanie
Na kolejnej, lipcowej, rozprawie w tej sprawie, O. tłumaczył się też, dlaczego zwlekał z odwołaniem zeznań złożonych w prokuraturze. Tłumaczył to względami zdrowotnymi, w tym rehabilitacją po operacji wszczepienia endoprotezy i złamaniu ręki, ale też kwestią bezpieczeństwa jego i rodziny.
REKLAMA
- Nie miałem zaufania do systemu sprawiedliwości przed 15 października. Złożyłem zeznania, po których dostałem pogróżki, ostrzeżenie, że mogę skończyć jak Kostecki (Dawid Kostecki, pięściarz i gangster, który popełnił samobójstwo za kratkami - red.), w związku z tym nie spieszyłem się ze złożeniem tych zeznań. Kiedy zostałem wezwany przez sąd, wiedziałem, że to jest ten moment... - mówił. Według Onetu O. miał się potem rozpłakać na sali sądowej.
- Wpływ na to najważniejszy miała zmiana władzy w Ministerstwie Sprawiedliwości. Odejście z ministerstwa ministra Ziobry i jego popleczników, zwierzchników prokuratora Ścibisza i Grdenia (prowadzących sprawę korupcji w IMGW i aferę melioracyjną - red.) – mówił Mieczysław O.
onet, gs24.pl/ mbl
REKLAMA