Wojskowy przerywa milczenie i odchodzi ze służby. Chodzi o miny znalezione przed marketem
Miny przeciwpancerne, które miały trafić z Podlasia na Zachodnie Pomorze zostały przetransportowane zgodnie z wszelkimi procedurami. Transport prawidłowo przygotował por. Michał Krawczyk i to jego ludzie zabezpieczyli ładunek, gdy wojsko go zgubiło. Okazało się, że to jemu prokuratura postawiła zarzuty.
2025-01-14, 10:20
Krótkotrwała utrata środków bojowych i podanie nieprawdy. Porucznik odpiera zarzuty
O sprawie przewozu min przeciwpancernych z Hajnówki do Mostów pod Szczecinem pisze Onet, który wcześniej informował o zagubieniu transportu i jego odnalezieniu pod sklepem Ikea. Kiedy wymknęły się spod kontroli wojska, jego ludzie dotarli do nich i je zabezpieczyli, nie dopuszczając do tragedii. Jednak prokuratura postawiła mu zarzuty - donosi we wtorek Onet.
Gdy informowano o zdarzeniu, Onet pisał o poruczniku K. ze składu w Hajnówce, który najpierw w przepisowy sposób przesłał miny do Mostów, a kiedy te odnalazły się po 10 dniach pod jednym ze sklepów, wysłał swoich ludzi do zabezpieczenia ich, nie dopuszczając do tragedii. Pomimo tego oficer nie uniknął zarzutów prokuratorskich.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do por. Krawczyka. Wojskowy wyjaśnił, że 10 września dostał wezwanie do wydziału ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Niebuszewo w charakterze podejrzanego. - Nie wiedziałem jeszcze, o co chodzi, ale doskonale wiedziałem, jak funkcjonują prokuratury wojskowe w naszym kraju, więc zatrudniłem adwokata. Jednak wtedy znowu nastąpiła przerwa, bo okazało się, że właściwie mogę być przesłuchany w Białymstoku, żeby nie jechać na drugi koniec Polski. Na to przesłuchanie czekałem do 14 grudnia - mówił.
Pytany, jak wyglądało przesłuchanie, Krawczyk wskazał, że zanim do niego doszło, postawiono mu zarzuty. Pierwszy dotyczył krótkotrwałej utraty środków bojowych. Onet zwraca uwagę, że instrukcja o gospodarce środkami bojowymi w Siłach Zbrojnych RP precyzyjnie określa, kto odpowiada za materiał wybuchowy od przyjęcia na magazyn do wydania go, a także za przejazd i rozładunek. Dodaje, że miny zgubiły się dlatego, że osoby odpowiedzialne za rozładunek w Mostach, a konkretnie magazynierzy, nie dopilnowały wyładowania części z nich z wagonów. Na pytanie Onetu, "skąd więc zarzuty dla pana", wojskowy odpowiedział, że nie potrafi tego wyjaśnić, podobnie jak jego adwokaci.
REKLAMA
Porucznik dodał, że usłyszał drugi zarzut. Dotyczył on podania nieprawdy w rozkazie, a chodziło o ukrycie przedmiotu transportu. Krawczyk napisał, że żołnierze jadą po drzewo, a nie po środki wybuchowe. - Nie mogę się z tym pogodzić, bo jedynym celem mojego działania było ograniczenie ryzyka związanego z rozszerzającym się kręgiem ludzi, którzy mogliby dowiedzieć się o niebezpiecznym ładunku - podkreślił w wywiadzie.
Rezygnacja ze służby po wszczęciu postępowania prokuratury
Por. Krawczyk z dniem 31 stycznia postanowił odejść ze służby w wojsku. Pytany o powody, wojskowy powiedział, że był to sposób, jak został potraktowany przez przełożonych w Inspektoracie Wsparcia i prokuraturę wojskową w Szczecinie.
Sprawa zaginięcia min jest od sierpnia ub.r. przedmiotem śledztwa Działu ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo - przekazał Polskiemu Radiu prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Cztery osoby usłyszały zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych. Wszystkie zostały przesłuchane przez prokuratora, jednak żadna z nich nie przyznała się do winy.
REKLAMA
Czytaj także:
- Wkrótce ruszy kwalifikacja wojskowa 2025. Obejmie 230 tys. Polaków
- Drony Force Protection dla polskiego wojska. Czas na szkolenie żołnierzy
Źródła: PAP/Polskie Radio/pg
REKLAMA