Wojskowe dokumenty na śmietniku. Żandarmeria zbagatelizowała sprawę?
Suwalski przedsiębiorca przypadkiem odkrył na swojej działce nie tylko sterty odpadów budowlanych, ale też wojskowe dokumenty z danymi żołnierzy i materiałami szkoleniowymi. Zgłoszona przez niego sprawa spotkała się z brakiem reakcji służb. Wojsko zapewnia, że to "omyłka", jednak eksperci ostrzegają, że takie wycieki mogą stanowić realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa.
2025-10-23, 10:28
Dokumenty wojskowe znalezione w śmieciach
W październiku 2024 r. suwalski przedsiębiorca Jacek Suchocki zauważył na swojej działce dziesiątki czarnych worków na śmieci. Plany budowy magazynu miały ruszyć wiosną, ale zamiast porządku znalazł sterty odpadów. Wśród nich były wojskowe dokumenty - lista 14 żołnierzy z ich stopniami i numerami referencyjnymi. Zgłosił to policji, śledczy zabezpieczyli odciski i papiery, a dowódca 16 Pułku Saperów z Orzysza płk Sławomir Łakomiec potwierdził, że dokumenty pochodzą z jego jednostki.
Jak opisał portal Onet, prokuratura wszczęła postępowanie ws. składowania odpadów wbrew przepisom ustawy. Przedstawiciel firmy remontowej potwierdził prace w jednostkach w Orzyszu i Węgorzewie. Jednak kierownik firmy Arkadiusz K. był w areszcie od 2024 r. To właśnie on był osobą uprawnioną do wjazdu na teren jednostki. Wojsko nie potrafiło odpowiedzieć, czy przed podpisaniem kontraktu sprawdzono wykonawcę, a Służba Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) przekazała, że "nie udziela informacji o zakresie, sposobie i założeniach wykonywanych zadań".
Komu zależy na milczeniu?
W kwietniu prokuratura umorzyła śledztwo o składowanie odpadów. Biegły stwierdził, że nie zagrażają życiu ani zdrowiu, i że znalezione kartki nie naruszają przepisów o ochronie danych osobowych. W uzasadnieniu prokuratura potwierdziła, że znalezione dokumenty należały do jednostek w Orzyszu i Węgorzewie. Prezydent Suwałk wystąpił o nakaz usunięcia odpadów, potem jednak przypomniał Suchockiemu, że to on ma obowiązek posprzątać. Pan Suchocki napisał do Ministerstwa Obrony Narodowej, informując, że Żandarmeria "nie była zainteresowana sprawą", i pytał: "Proszę o krótką informację, czy te dokumenty mam przekazać na miejskie wysypisko śmieci".
Pan Suchocki znalazł potem kolejną partię dokumentów: schematy, konspekty, testy oraz listę 29 żołnierzy z numerami telefonów. Po kontakcie z żołnierzami okazało się, że numery należą do 1 Mazurskiej Brygady Artylerii w Węgorzewie. Wojskowi byli oburzeni, a żandarmeria kontaktowała się z właścicielem działki przez WhatsApp, lecz wkrótce zerwała kontakt.
"Nigdy nie powinny znaleźć się poza jednostką wojskową"
Eksperci ostrzegają, że nawet dokumenty bez klauzuli powinny być niszczone i nigdy nie opuszczać jednostki. - Dla wroga konspekty szkoleniowe wojska są idealnym materiałem, by zobaczyć, jak się szkolimy i czego się uczymy - ocenił gen. Tomasz Drewniak, były Inspektor Sił Powietrznych. - Nawet jeśli są to dokumenty bez klauzuli, to muszą one zostać zniszczone i nigdy nie powinny znaleźć się poza jednostką wojskową. Jeśli dostałyby się one w ręce rosyjskiego wywiadu, to oni będą wiedzieć, czego po naszym wojsku można się spodziewać, czy się rozwijamy, czy bazujemy na starym sprzęcie i starych instrukcjach, czy na nowym - tłumaczył gen. Janusz Bronowicz, były Inspektor Wojsk Lądowych.
Dopiero po pytaniach redakcji Onetu gen. Robert Matysek, dowódca 1 Mazurskiej Brygady Artylerii z Węgorzewa zadzwonił do Suchockiego i obiecał uprzątnięcie działki. Wyjaśnił, że dokumenty wyrzucono "omyłkowo" do kontenera z odpadami budowlanymi podczas prac remontowych i że odpady zostały wywiezione przez wykonawcę bez wiedzy personelu brygady. Wskazał, że dokumenty nie miały klauzuli tajności i nie ujawniono w nich informacji niejawnych, danych wrażliwych. Personel 1 Brygady Artylerii również nie był świadomy tego, że firma remontowa nie dokonała utylizacji odpadów.
Czytaj także:
- Akcja CBA w Nowym Sączu. Media: zatrzymano prezydenta miasta Ludomira Handzla
- Trybunał Konstytucyjny wróci do łask? Rząd zmienia podejście
- Narkotykowy gang rozbity przez CBŚP. Zabezpieczono towar milionowej wartości
Źródło: Onet/tw