25 lat bez domu. Na paletach i folii przy torach na Białołęce. "Tu jest wszystko"

Ciepłe posiłki, koce, konserwy i artykuły higieniczne dla osób w kryzysie bezdomności. W Warszawie jedenasty raz organizowana jest akcja "Trochę ciepła dla bezdomnego". Pomoc dostarczają wolontariusze Caritas Polska i strażnicy miejscy. Wraz z jednym patroli nasz reporter Tomasz Zielenkiewicz odwiedził pana Mariusza, który od lat mieszka przy torach na warszawskiej Pradze.

2025-11-26, 06:21

25 lat bez domu. Na paletach i folii przy torach na Białołęce. "Tu jest wszystko"
Pan Mariusz. Foto: Tomasz Zielenkiewicz/Polskie Radio

Pożar i gwizdek na dziki

- Tam przy torach się idzie do samego końca. Tam jest ulica Elektronowa. Tam pracowałem w skupie. Tu miałem pod ogrodzeniem wersalkę. Jeszcze nie było palet, nie było zadaszone. No i szliśmy i nagle widzę, straż pożarna, policja, straż miejska. Komuś się nie spodobało i podpalił. Straciliśmy wszystko, ciuchy, jedzenie, wszystko poszło - opowiada pan Mariusz. Gdy mówi strażnicy miejscy nalewają mu ciepłą zupę, dają chleb, zapas chusteczek do nosa oraz wilgotnych - kosmetycznych.

Pan Mariusz z panią Ewą są już tutaj 15 lat. Ogólnie, 25 lat w bezdomności. - Wie pan, kryminał, te sprawy, tego nie liczę - mówi. Zapytany o wiele możliwości, jakie osobom bezdomnym oferują teraz liczne fundacje i organizacje odpowiada, że do ośrodków chodzić nie będzie. Uważa, że tam jest brudno i można się czymś zarazić. Prawda jest jednak trochę inna. Pan Mariusz lubi być "na swoim". Podkreśla - "to jest moja ziemia - cytując Pawlaka - moja miedza, tu jest wszystko". Nie wyobraża sobie życia gdzie indziej.

Warunki delikatnie mówiąc, są, jakie są. Drewniane palety i folia. Sznurek między drzewami i różne znaleziska. Pan Mariusz jednak nie narzeka ani przez chwilę. - Jeździmy dwa razy w tygodniu na łaźnię. Nie śmierdzę, wykąpiemy się, ciuchy sobie zmieniamy. Ewa ma rentę pielęgnacyjną ponad 1300 zł miesięcznie. A ja utrzymuję się ze skupu, ze złomu. Tu sobie przynoszę, puszki, tak się żyje - opowiada. Problemem są dziki. Jest ich, jak mówi pan Mariusz "zatrzęsienie" i znika na chwilę w namiocie. Po chwili wychodzi z gwizdkiem. Demonstruje jego świst. To jego sposób na nieproszonych gości.

Z Jasnej Góry do kryminału

- Panie Mariuszu, jaka jest historia pana życia? - pytam. - Pochodzę ze świętego Miasta. Z Jasnej Góry. Tam mieszkałem z macochą i z tatusiem. No tak życie się ułożyło. Później poszedłem do wojska i w wojsku się wszystko zaczęło. Później na lewiznę, to tu, ucieczka, tu, jeden wyrok za wojsko, drugi wyrok. No i później przyszedł telegram, jak już siedziałem, że matka mnie wymeldowała z domu. Kazała mi nie wracać. A później się dowiedziałem, że tatuś zmarł. Byłem na jego grobie, także ładny mu grób postawiła macocha, także jestem zadowolony chociaż z tego. Należało mu się. Ponad 35 lat pracował w Hucie im. Bolesława Bieruta w Częstochowie - opowiada pan Mariusz.

Czego mu życzyć? - Zdrowia nie, bo zdrowie to mam. Naprawdę. Ja nigdy nie choruję, nie pamiętałem, kiedy miałem jakiś katar, kaszel, kiedy kichnąłem - odpowiada. Życzyć można pieniędzy - przyznaje. Za wygraną w Lotto kupiłby kawalerkę. Pan Mariusz chwali policjantów i strażników miejskich. Podkreśla, że często coś przywożą, pomagają.

Trochę ciepła dla bezdomnego

Jedenasty raz na stołeczne ulice wyjeżdżają patrole Straży Miejskiej wyposażone przez Caritas Polska w koce, ciepłą odzież i gorącą zupę. Docierają do osób w kryzysie bezdomności takich jak pan Mariusz. Znaleźć ich można w pustostanach, altanach czy w opuszczonych wagonach. Pomocą zostanie objętych kilkuset bezdomnych, którym miesięcznie dostarczane będzie prawie 1000 litrów zupy.

Insp. Daniel Żołędowski z ulicznego patrolu medycznego Straży Miejskiej opowiada, że pomaga już 10 lat i widzi efekty. - Coraz mniej mamy tych osób, które, tak bardzo źle się kojarzą z bezdomnością, z tym zapachem, robakami, które gdzieś po nich chodzą, bo to niestety tak wygląda. Coraz więcej jest osób zadbanych, ale to jest też nasze działanie, to wychodzenie do tych ludzi. Ja nawet bym zaryzykował takie stwierdzenie, że dzisiaj jesteśmy nie tylko strażnikami miejskimi, ale strażnikami miłości, bo idąc do tych ludzi, no trzeba jakiś bagaż miłości nieść do drugiego człowieka, żeby móc mu pomóc, żeby on to wyczuł, że ta chęć pomocy jest szczera i autentyczna - zaznacza.

Caritas Polska w ramach akcji "Trochę ciepła dla bezdomnego" udostępnia sieć placówek pomocowych i niezbędne środki. - To nie tylko inauguracja kolejnej edycji akcji, ale też apel o wrażliwość, otwarte serce, byśmy potrafili dostrzegać na ulicy każdego człowieka, zwłaszcza każdego bezdomnego i najbiedniejszego - powiedział dyrektor Caritas Polska, ks. Janusz Majda.

W Warszawie osobom w potrzebie służy 14 schronisk, 2 noclegownie, 4 ogrzewalnie z funkcjami noclegowymi, 5 jadłodajni wydających codziennie ponad 2 tysiące posiłków. Aldona Machnowska-Góra, zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy zaapelowała, by nie przechodzić obojętnie obok człowieka bezdomnego. - Jak jest jesień, zima, jak jest trudna sytuacja pogodowa, nie zastanawiajmy się, dlaczego dana osoba jest w takiej sytuacji. Jeżeli zobaczymy kogoś, komu może grozić niebezpieczeństwo, dzwońmy na Straż Miejską, dzwońmy na numer alarmowy 112. Nie zostawiajmy takich osób na ulicy, na klatce, na przystanku, to może naprawdę uratować życie - zaznacza.

W poprzedniej odsłonie akcji "Trochę ciepła dla bezdomnego" przekazano m.in. ponad 3 tysiące litrów zupy, 5 tysięcy konserw, kilkaset bochenków chleba, 150 koców i 700 par wełnianych skarpet. Strażnicy miejscy w 2024 roku przeprowadzili 7905 kontroli miejsc przebywania osób w kryzysie bezdomności. Do noclegowni i schronisk w ubiegłym roku przewieziono 662 osoby potrzebujące.

Wspólna akcja Caritas Polska i Straży Miejskiej m.st. Warszawy potrwa do końca lutego 2026 r.

Źródło: Tomasz Zielenkiewicz/IAR

Polecane

Wróć do strony głównej