Dramat w Jantarze. Ratowniczka o zachowaniach turystów nad Bałtykiem: to proszenie się o śmierć

W Jantarze doszło w środę do dramatycznych wydarzeń. Cztery osoby ruszyły na pomoc turyście, który zaginął w Bałtyku, i same zostały porwane przez morze. - Czerwona flaga oznacza bezwzględny zakaz kąpieli. Lekceważenie ostrzeżeń i wchodzenie do wody to proszenie się o śmierć - podkreśla w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Joanna Szulc z pomorskiego WOPR. - W Bałtyku fala przyboju jest szczególnie niebezpieczna, bo uderza raz za razem. Jeżeli porwie człowieka, to zostaje on przemielony jak w pralce - dodaje ratowniczka.

2022-07-13, 17:30

Dramat w Jantarze. Ratowniczka o zachowaniach turystów nad Bałtykiem: to proszenie się o śmierć
Jantar. Akcja ratownicza. Fala porwała kilka osób. Foto: Przemek Swiderski/East News

W środę po godzinie 12.00 Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa otrzymała zgłoszenie, że w Jantarze topi się kilka osób. Okazało się, że w Bałtyku zaginął turysta. Na pomoc ruszyły mu cztery inne osoby, które utworzyły "łańcuch życia", a potem same zostały porwane przez fale.

- Po dotarciu na miejsce ratownicy ustalili, że trzy osoby biorące udział w łańcuchu życia znajdują się na brzegu, z czego dwóm podawany jest tlen, a jedna jest resuscytowana. Po kilku minutach ratownikom udało się odnaleźć w wodzie kolejną, nieprzytomną osobę - poinformował nas rzecznik SAR Rafał Goeck.

Dodał, że dwóch poszkodowanych przetransportowano śmigłowcami LPR w stanie ciężkim do pobliskich szpitali w Gdańsku i Olsztynie. Pierwszej zaginionej osoby nadal nie udało się odnaleźć.

Jantar: dramatyczne chwile. Czym jest fala przyboju?

Dzisiejszy dramat wydarzył się mimo wyraźnie wywieszonej czerwonej flagi, która oznacza bezwzględny zakaz kąpieli.

REKLAMA

- Wchodzenie do wody przy czerwonej fladze to proszenie się o śmierć. Lekceważenie ostrzeżeń jest jednak wakacyjnym standardem - podkreśla w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Joanna Szulc z pomorskiego WOPR.

Ratowniczka wskazuje, że polskie morze potrafi być szczególnie niebezpieczne. - Większość turystów nie zdaje sobie sprawy, że w Bałtyku fale są krótkie i bardzo szybko się wysklepiają. Fala przyboju jest szczególnie niebezpieczna, bo uderza raz za razem. Jeżeli porwie człowieka, to zostanie on po prostu przemielony jak w pralce - mówi nam przedstawicielka pomorskiego WOPR.

Dodaje, że najwięcej niebezpiecznych zdarzeń ma miejsce właśnie w strefie przyboju. - Jest to najbardziej zdradliwy obszar i tam ginie najwięcej osób. Woda się bardzo piętrzy i fala wcale nie musi być wysoka, aby mieć ogromną siłę i uderzać z taką częstotliwością, że nie poradzą z nią sobie nawet doświadczeni pływacy - słyszymy.

Czy jest jakiś sposób na to, by wygrać ze wspomnianą falą przyboju? - Tutaj nie ma ratunku. Trzeba jej unikać jak zarazy i przy czerwonej fladze po prostu nie wchodzić do wody - podkreśla jednoznacznie ratowniczka.

REKLAMA

- Morze nie wybacza błędów. To cudowne miejsce, ale naszą słabość wytknie w najbardziej przerażający sposób i udowodni, jacy jesteśmy bezbronni w porównaniu z jego potęgą - dodaje Joanna Szulc.

Jak ratować, żeby samemu nie narazić się na niebezpieczeństwo?

Przedstawicielka pomorskiego WOPR wskazuje też, że jeżeli już widzimy, że ktoś się topi, to pod żadnym pozorem nie możemy w przypływie emocji sami wbiegać do wody bez zabezpieczenia. - Po to ratownicy mają różnego rodzaju sprzęt, by mogli go podać osobie tonącej, która zawsze jest spanikowana i w walce o życie ma nadludzką siłę - wskazuje ratowniczka.

- W takiej sytuacji można wykorzystać chociażby dmuchane zabawki czy nawet pięciolitrowy baniak, który lekko napełniony wodą już będzie dawał wyporność. Nigdy pod żadnym pozorem nie można podpływać bezpośrednio do tonącego, bo to może być dla nas skrajnie niebezpieczne - mówi Joanna Szulc.

- Dobry ratownik to bezpieczny ratownik - dodaje.

REKLAMA

Zobacz także:

jp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej