W jaki sposób można nadal wspierać uchodźców z Ukrainy? Przedstawicielka Caritas: przechodzimy na działania długofalowe
Pół roku po napaści Rosji na Ukrainę zdecydowana większość Polaków nadal popiera przyjmowanie przez nasz kraj uchodźców. Jednak z raportów CBOS wynika, że ten odsetek od wybuchu wojny się zmniejsza - na przełomie lutego i marca wynosił 94 proc., w czerwcu - 82 proc.
2022-07-29, 13:00
Mniej nas też do pomocy - podczas badania przeprowadzonego przez CBOS na przełomie maja i czerwca 52 proc. ankietowanych zadeklarowało, że pomaga uciekinierom osobiście lub czyni to ktoś z jego gospodarstwa domowego. W kwietniu grupa ta stanowiła 63 proc. Czy to świadczy o tym, że zobojętniliśmy na to, co się dzieje za wschodnią granicą?
- To jest bardzo naturalne zjawisko - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Dominika Chylewska z Caritas Polska. - Po tych bardzo intensywnych tygodniach, w których - jak pamiętamy - wszyscy ruszyliśmy z pomocą, przychodzi czas stabilizacji. Dla nas, jako dla organizacji charytatywnej i niosącej pomoc, to jest pewnego rodzaju ustrukturyzowanie swych działań. Z pomocy bardzo szybko udzielanej, doraźnej, przechodzimy na pomoc długofalową. Wszystkie środki, które zostały podczas pierwszego zrywu zebrane, mają teraz wspierać 32 Centra Emigracji i Uchodźców, które już powstały w Caritas - Caritas Polska i Caritas diecezjalnych. Udało nam się też stworzyć w ramach międzynarodowej współpracy transgranicznej hub, który sprawia, że transporty z pomocą z dużą łatwością i bezpieczniej docierają na Ukrainę - wskazała.
- Trudno mi oceniać, czy Polacy czują się zmęczeni pomocą, czy raczej decydują się na to, żeby wspierać w inny sposób. A wsparcie nadal jest potrzebne i będzie potrzebne na lata, tylko musimy świadczyć je w bardziej ustrukturyzowany sposób - podkreśla przedstawicielka Caritas.
Pomoc nadal potrzebna
Jak Polacy pomagają? Z raportów CBOS wynika, że głównie jest to przekazywanie rzeczy (tak w czerwcu pomagało niemal 40 proc. ankietowanych, którzy deklarowali, że wspierają uciekinierów z Ukrainy) oraz pieniędzy. Nadal organizowane są zbiórki i inne akcje pomocowe, a 6 proc. badanych udostępnia Ukraińcom swoje mieszkania. Czy tego obecnie najbardziej potrzebują uciekinierzy z Ukrainy? Gdzie nasza pomoc jest najbardziej potrzebna?
REKLAMA
- Już nie tylko na granicach - mówi Dominika Chylewska. - To już nie jest pierwszy punkt zapalny pomocy, bo i skala migracji w jedną czy w drugą stronę jest zupełnie inna. Teraz ludzie, którzy znaleźli się w miastach, potrzebują głównie pomocy długofalowej - miejsca do życia, pracy, pomocy psychologicznej, w nauce języka, prawnej, medycznej - podkreśla.
- Taka pomoc udzielana jest im w Centrach Emigracji i Uchodźców Caritas, wspieranych, poprzez Caritas Polska, przez Caritas z całego świata. Na dopięcie tej współpracy na ostatni guzik nadszedł czas dopiero niedawno, gdy potrzeba natychmiastowej pomocy milionom uciekinierów osłabła - dodaje.
Uciekinier, czyli kto?
Kim ci uciekinierzy są? Na to pytanie odpowiada raport specjalny z badania socjologicznego "Uchodźcy z Ukrainy w Polsce", przeprowadzonego przez Platformę Migracyjną EWL, Fundację Na Rzecz Wspierania Migrantów Na Rynku Pracy "EWL" i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.
Średnia wieku tej grupy to 38 lat, zdecydowaną większość wśród nich stanowią kobiety (94 proc.). Ponad 60 procent ankietowanych (badanie przeprowadzano od 23 marca do 3 kwietnia br.) przyjechało do Polski z niepełnoletnimi dziećmi. Tylko 12 proc. uchodźców ma polskie pochodzenie. Wśród uciekinierów przeważają osoby z wykształceniem wyższym (61 proc.), z czego 17 proc. to wysoko wykwalifikowani specjaliści. W tej grupie 6 proc. to lekarze, ratownicy medyczni bądź pielęgniarki. Jest też wielu pracowników sektora edukacji (15 proc.).
REKLAMA
63 proc. ankietowanych zamierza w Polsce podjąć pracę, ale tylko 9 proc. deklaruje dobrą lub bardzo dobrą znajomość naszego języka, a 26 proc. na poziomie przynajmniej komunikatywnym. To oznacza na pewno dwie rzeczy - że kursy języka polskiego to jedna z form pomocy najbardziej potrzebna i że znalezienie pracy odpowiadającej posiadanym umiejętnościom nie będzie dla nich łatwe.
Gdy na przełomie marca i kwietnia br. ankieterzy CBOS pytali Polaków, co zrobią uchodźcy z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie w Polsce, po zakończeniu wojny, 45 proc. odpowiedziało, że wrócą do swojego kraju, 40 proc. - że zostaną w Polsce, 15 proc. nie umiało na to pytanie odpowiedzieć. Sami uciekinierzy pytani o plany na przyszłość w większości odpowiadali, że chcą wrócić do siebie zaraz po zakończeniu wojny (56 proc. według raportu "Uchodźcy z Ukrainy w Polsce"). To samo źródło podaje, że 7 proc. uchodźców zamierza zostać w Polsce na stałe, 18 proc. planuje powrót, ale chce kilka lat jeszcze pozostać w Polsce - 6 proc. przynajmniej rok, 13 proc. jeszcze nie wie, co zrobi.
- Pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Psycholog: Polacy uznali, że wydatkowanie własnych zasobów nie jest już konieczne
- Ilu obywateli Ukrainy wjechało i wyjechało z Polski? SG publikuje nowe dane
Trzeba myśleć, co dalej
Tak czy inaczej obecnie przebywa w Polsce ok. 1,55 mln Ukraińców, którzy uciekli do nas po 24 lutego br. Czy byliśmy przygotowani do ich długofalowej integracji? - Nie mieliśmy do tego odpowiednich mechanizmów. W Polsce obowiązują prawne standardy dotyczące integracji uchodźców przede wszystkim w rozumieniu konwencji genewskiej, a Ukraińcy, którzy do nas przybyli po 24 lutego, takiego statusu nie mają. Stąd specjalna ustawa - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dr Karolina Podgórska, socjolog z UMCS badająca problemy związane z migracjami. - Przed wojną w Ukrainie było w Polsce dużo obywateli tego kraju, ale to była emigracja zarobkowa, cykliczna. Ci ludzie przyjeżdżali, wracali na Ukrainę, znowu przyjeżdżali. Działania integracyjne na poziomie centralnym nie zostały wypracowane, bo też z rynku pracy płynęły sygnały, że nie jest to potrzebne, bo ta grupa w dużej mierze nie chce na stałe w Polsce zostać - podkreśla ekspertka.
REKLAMA
Dziś jest inaczej. Wiadomo na pewno jedno - emigracja wojenna, czyli ta po 24 lutego, to nie jest jednorodna grupa. I dostrzeganie tego jest - zdaniem dr Podgórskiej - w kontekście działań integracyjnych najważniejsze.
- Mamy tendencję do myślenia o Ukraińcach, którzy do nas przybyli, jako o jednorodnej grupie. I jak zrobimy to, to, i to, odniesiemy sukces. A jak nie zrobimy, będzie źle. A to są ludzie z różnorodnym tłem, także społecznym. A oprócz tego nasze społeczeństwo jest bardzo różnorodne, więc ścieżek integracyjnych powinno być bardzo wiele wskazuje dr Podgórska.
Jaki problem jest teraz najważniejszy, by tych ludzi w polskie społeczeństwo włączyć? - Myślę, że jest to kwestia dostępu do mieszkań. Wiele osób mieszkało u polskich rodzin, ale jesteśmy teraz w momencie, w którym wielu Ukraińców próbuje znaleźć trwalsze lokum. Ten problem spoczywa głównie na samorządach i jest ogromny, bo w Polsce przecież jest w ogóle problem z mieszkaniami. A za chwilę będzie wrzesień, rozpocznie się szkoła. Mamy oczywiście kilka dobrych praktyk w tym zakresie, które były stosowane dotychczas na małą skalę. Np. wprowadzanie asystentów kulturowych do szkół. Osób, które pomagają wejść dzieciom imigrantów w nowe środowisko. W dziedzinie ochrony zdrowia jest to - i robią to już niektóre podmioty - zakładanie przychodni, w których jest dostęp do lekarzy ukraińskich. Trzeba też pamiętać, że osoby, które przyjechały, borykają się z problemami takimi jak wszyscy - jeżeli ktoś miał trudności społeczne na Ukrainie, np. w wychowywaniu dzieci, to je ze sobą przywiózł. A na to nakłada się stres związany z podróżą, sytuacją zagrożenia, niepewności - mówi socjolog.
Polska dopiero od kilku lat staje się tzw. krajem imigracji, jednak wciąż jeszcze nie ma jednolitej, długofalowej strategii integracji. Żeby poczynić postępy w tym zakresie, bardzo ważna jest współpraca różnych podmiotów - władz państwowych, samorządów, organizacji pozarządowych.
REKLAMA
- Trzeba iść tym tropem. Na naszą korzyść przemawia i to, że mieliśmy wcześniej migrację ekonomiczną z Ukrainy. A te osoby zbudowały różnego rodzaju sieci społeczne. Teraz ci, którzy przyjeżdżają, mają w nich wsparcie, co jest kluczową sprawą w ułatwianiu procesu adaptacji - podkreśla dr Karolina Podgórska.
- Lekcje polskiego dla uchodźczyń z Ukrainy [POSŁUCHAJ REPORTAŻU]
- Uchodźcy z Ukrainy w krajach UE. Unijna komisarz uspokaja: sytuacja jest stabilna
Dlaczego Polska?
Dlaczego miliony Ukraińców uciekły właśnie do Polski? Bliskość geograficzna wszystkiego nie tłumaczy, bo nie jesteśmy jedynym krajem UE, z którym Ukraina graniczy. Tymczasem w kwietniu 2022 w Polsce przebywało ok. 2,9 mln Ukraińców (liczba ta jest sumą dwóch subpopulacji: tych, którzy przebywali w Polsce przed wojną i tych, którzy przybyli po jej wybuchu), podczas gdy w Rumunii - 774,094, na Węgrzech - 489,754, a w Słowacji - 354,329 (oprócz tego w Mołdawii, która ma status kandydata do UE, przebywa 433,214 Ukraińców).
Według cytowanego już raportu specjalnego "Uchodźcy z Ukrainy w Polsce" sami uciekinierzy wymieniali następujące powody przybycia właśnie do naszego kraju: bliskość kulturową (36 proc.) posiadanie przyjaciół (27 proc.) lub/i rodziny w Polsce (24 proc.), a także przyjazne nastawienie Polaków do obywateli Ukrainy (19 proc.).
Gdy trwało badanie socjologiczne wśród Ukraińców, którzy uciekli do Polski, na podstawie którego powstał ów raport, ankieterzy CBOS pytali Polaków, jakie nastawienie do uchodźców z Ukrainy mają, w ich, ankietowanych ocenie, rodacy. Okazało się, że 82 proc. określiło je jako zdecydowanie pozytywne lub przeważnie pozytywne (przeważnie negatywne - 2 proc., przeważnie obojętne 11 proc., trudno powiedzieć - 5 proc.). Jak jest dzisiaj?
REKLAMA
- Patrząc na naszych darczyńców myślę, że duch solidarności z Ukraińcami i Ukrainą nadal w nas trwa. I to dobro należałoby jak najbardziej wzmacniać - mówi Dominika Chylewska z Caritas Polska.
Ewa Zarzycka
REKLAMA