Sytuacja na Odrze. Anna Moskwa rozmawiała z unijnym komisarzem. "Poprosiłam o wskazanie podobnych sytuacji w Europie"

Szefowa resortu klimatu napisała również, że strona polska w analizach wykorzystuje również "doświadczenia innych państw i zagraniczne laboratoria".

Sytuacja na Odrze

Wczoraj, po polsko-niemieckich konsultacjach na temat sytuacji na Odrze, minister Moskwa poinformowała, że dotychczasowe badania próbek wody nie potwierdziły obecności substancji toksycznych. Dodała, że próbki zostaną jeszcze wysłane do przebadania do innych laboratoriów za granicą.

Badania ryb wciąż są prowadzone. Próbki zostaną poddane badaniu pod kątem obecności 300 różnych substancji. Sprawdzana będzie obecność w wodzie pestycydów. Zakończono jednak badania pod kątem obecności rtęci i metali ciężkich - żadnego z nich w próbkach nie stwierdzono.

REKLAMA

Celowa dezinformacja?

Marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Polak informowała w sobotę, że została przez stronę niemiecką zapewniona o wysokim stężeniu rtęci w Odrze. W niedzielę zdementował to na konferencji prasowej minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel. Elżbieta Polak twierdzi jednak, że doszło do błędu w tłumaczeniu.

Po tych informacjach minister klimatu i środowiska Anna Moskwa podkreśliła na konferencji w Szczecinie, że w próbkach pobranych ze śniętych ryb nie stwierdzono ani rtęci, ani metali ciężkich.

"Po tej wypowiedzi niemieckiego ministra zasadne jest podejrzenie, że Elżbieta Polak w sytuacji kryzysowej dezinformowała opinię publiczną ws. sytuacji na Odrze. Moim zdaniem powinny to wyjaśniać odpowiednie służby" - napisał z kolei Paweł Szefernaker na Twitterze.

REKLAMA

Do wypowiedzi niemieckiego ministra odniósł się też wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. "No to jest niezła afera. Czyli Marszałek województwa lubuskiego wymyśliła sobie rtęć? Może po to, by odwrócić uwagę od problemów w podległym jej WORD?" - brzmi wpis Macieja Wąsika na Twitterze.

 Czytaj także:

• "Odpowiedzialni za to poniosą konsekwencje". Marcin Horała o skażeniu Odry
• Strażacy i policjanci nad Odrą. Sytuację monitoruje ponad 2 tys. funkcjonariuszy

dz/ IAR, PAP