W efekcie - czytamy na portalu - "jak podkreślają nasi rozmówcy, dla pewności działania systemy obrony powietrznej efekt byłby niewielki, a ryzyko chaosu bardzo duże". Zaznaczono, że rozstawienie tych systemów po stronie ukraińskiej zaproponowano stronie niemieckiej z jeszcze kilku innych powodów.
"Taki ruch dałby w efekcie ochronę nieba i nad Polską, i nad Ukrainą. To dziś szczególnie ważne, bo rosyjska barbarzyńska taktyka niszczenia infrastruktury energetycznej może za chwilę wywołać kolejną falę uchodźców, pozbawionych ciepła, prądu, żywności i pracy" - czytamy na portalu.
Jak zaznaczono, niwelowałoby to też "ryzyko zestrzelenia z terytorium Polski rosyjskiej rakiety nad Ukrainą, co mogłoby być wykorzystane jako pretekst do zarzutu iż NATO - a konkretnie Polska - bezpośrednio włączyło się w wojnę".
Na Ukrainie już pracują najnowocześniejsze systemy
Według portalu, nie jest prawdą, że tak nowoczesny sprzęt nie może operować na terytorium Ukrainy. "Dziś z powodzeniem pracują tam najnowocześniejsze systemy, jak choćby wyrzutnie HIMARS czy zaawansowany sprzęt brytyjski" - czytamy. "Wyszkolenie załóg ukraińskich oczywiście może nieco potrwać, ale perspektywa trwania konfliktu jeszcze długie miesiące a może i lata uzasadnia taki wysiłek" - napisano.
"Pogłębiona analiza tej konkretnej niemieckiej propozycji wykazała, że przekazanie tych zestawów stronie ukraińskiej w obecnych warunkach najlepiej przysłużyłoby się bezpieczeństwu Polski" - podsumował portal powołując się na swoich informatorów.
Niemcy dysponowały 36 bateriami Patriot, gdy były państwem frontowym NATO podczas zimnej wojny. Obecnie siły niemieckie posiadają 12 baterii, z których dwie są rozmieszczone na Słowacji.
Czytaj także:
ZOBACZ: Przydacz: kolejne ataki na Ukrainę mogą spowodować destabilizację polskiej granicy
pg, wPolityce.pl, pap