Patrioty z Niemiec trafią do Polski? Dr Piekarski: wsparcie ze strony NATO potwierdza, że sojusz dobrze funkcjonuje

2022-11-22, 08:58

Patrioty z Niemiec trafią do Polski? Dr Piekarski: wsparcie ze strony NATO potwierdza, że sojusz dobrze funkcjonuje
Zestaw rakietowy Patriot . Foto: PAP/EPA/Axel Heimken/dpa

- Każda sytuacja, w której państwo sojusznicze oferuje nam przesłanie rakiet, samolotów, żołnierzy, wsparcie, jest potwierdzeniem tego, że NATO jako sojusz wojskowy dobrze funkcjonuje i można na niego liczyć także w sytuacji, gdy mamy wojnę za naszą wschodnią granicą i dotykają nas jej tragiczne konsekwencje - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Minister obrony Mariusz Błaszczak po rozmowach z niemiecką odpowiedniczką Niemiec Christine Lambrecht przekazał, że Berlin zaoferował Polsce wsparcie w postaci rozmieszczenia u nas niemieckich systemów Patriot. Według mediów, które cytują ministra, miałaby to być wersja MIM-104 Patriot.

Patriot to naziemny przeciwlotniczy system przeciwlotniczy ziemia-powietrze. Jest mobilny, jego elementy rozmieszczone są na podwoziach samochodowych. Jest w stanie namierzyć samoloty, śmigłowce, także rakiety balistyczne i pociski manewrujące. Jego funkcje to obserwacja celów, ich wykrywanie, rozróżnianie pocisków wedle systemu "wróg-obcy". Parametry różnią się w zależności od wersji systemu.

O tym, jakie korzyści przyniosłoby bazowanie niemieckich zestawów Patriot w Polsce i z czym ono się wiąże - w rozmowie z dr. Michałem Piekarskim z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Wcześniej, w niedzielę, Niemcy deklarowały także wsparcie Polski w zakresie Air Policing. Więcej na ten temat - także w wywiadzie.

Czytaj także:

***

PolskieRadio24.pl: Minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że Berlin potwierdza chęci rozlokowania w Polsce zestawów rakietowych Patriot - przy granicy z Ukrainą. Dodał jednak, że nie wiadomo, kiedy wyrzutnie miałyby dotrzeć do Polski, jak długo systemy Patriot miałyby u nas pozostać.

Dr Michał Piekarski z Uniwersytetu Wrocławskiego: Niemcy zaoferowały przebazowanie do Polski swoich systemów rakietowych typu Patriot. Nie ma na razie informacji, ile tych zestawów miałoby dotrzeć do naszego kraju. Gdyby zostały rozmieszczone we wschodniej części Polski, byłby to ważny sygnał i dla naszego społeczeństwa, i dla państw sąsiednich.

Wiemy, że Niemcy dysponują w tej chwili całym skrzydłem, dużą jednostką, w skład której wchodzą trzy dywizjony ogniowe - które z kolei składają się z baterii systemu Patriot (w liczbie 12). W każdej baterii znajdują się wyrzutnie rakietowe, radary kierowania ogniem, infrastruktura dowodzenia i zaplecze logistyczne, w tym ciężarówki przewożące zapasowe pociski oraz elektrownie polowe.

Można podkreślić, że dostarczenie tego rodzaju systemów, przebazowanie ich do Polski, mając na uwadze to, co się wydarzyło w ciągu ostatniego tygodnia, jest dobrą decyzją.


Polska jest obecnie dopiero na etapie pozyskiwania nowych systemów obrony przeciwlotniczej. Poza najniższym piętrem obrony przeciwlotniczej, dysponujemy obecnie tylko zestawami, które odziedziczyliśmy po czasach Układu Warszawskiego, liczącymi po kilkadziesiąt lat. Przy niektórych z nich prowadzi się prace modernizacyjne, jednak to są te same pociski, które były używane w latach 80., stare i o ograniczonych możliwościach.

Zestaw typu Patriot ma możliwość zestrzeliwania pocisków rakietowych, które przemieszczają się po trajektorii balistycznej - jest to uzależnione od typu pocisku i charakterystyki jego ruchu, wysokość lotu, prędkość.

Potencjalnie, zestawy Patriot mogą uzupełnić to, co już jest w Polsce. W Polsce w tej chwili mamy, oprócz naszej własnej obrony przeciwlotniczej,  amerykańskie zestawy typu Patriot, które są rozlokowane w regonie Rzeszowa i osłaniają tamtejszy węzeł logistyczny, przysłano nam także brytyjski zestaw Sky Sabre z pociskami typu CAMM.

Mamy w tej chwili pierwszy zespół ogniowy z tego typu pociskami w naszych rękach, w 18. Dywizji Zmechanizowanej, ale on niedawno został dostarczony, wciąż trwa szkolenie i jest to de facto prototyp, rozwiązanie pomostowe przed zakupem baterii w  docelowej konfiguracji.

Dalsze zestawy w ramach programu Narew będą dopiero dostarczane, podobnie jak w ramach programu Wisła.

A zatem w tym momencie, jako przejściowe wzmocnienie naszej obrony przeciwlotniczej i osłony naszej granicy, przebazowanie tutaj niemieckich zestawów Patriot jest rozwiązaniem bardzo korzystnym.

Zobacz także:

Resort obrony przekazał, że systemy niemieckie mogłyby funkcjonować w polskim systemie obrony powietrznej, choć "nie można mówić o pełnej integracji". Jak dodano, polski system będzie operował na bazie sieciocentrycznego systemu dowodzenia IBCS.

Ponieważ są to zestawy podobne do tych, jakie już były wykorzystywane przez Amerykanów i które są włączone w NATO-wskie systemy obrony przeciwlotniczej, przekazywanie informacji nie powinno być większym problemem.

Natomiast wypracowanie tego, w jaki sposób mają one funkcjonować wraz z naszymi amerykańskimi, brytyjskimi zestawami, będzie wymagało dopracowania, tym bardziej, że są to zestawy pochodzące z różnych generacji i może się okazać, że nie będzie możliwości łatwego przesyłania danych pomiędzy nimi. Tak zintegrowany system - IBCS -  jest dopiero wdrażany przez USA.

Trzeba będzie się posiłkować rozwiązaniem pośrednim. To kwestie bardzo szczegółowe i już częściowo niejawne.

Kolejna istotna kwestia, która dotyczy także zestawów, które już są w Polsce, a zostały przesłane do Polski ze Stanów Zjednoczonych, tyczy się tego, na jakich zasadach mogą one być użyte, w razie gdyby cokolwiek - pocisk, rakieta -  przekroczyło terytorium Polski.

Gdybyśmy byli obiektem ewidentnej napaści, zauważylibyśmy, że w naszą stronę zmierza kilkadziesiąt rakiet, sytuacja byłaby jednoznaczna. Jednak w sytuacji, w której na przykład jeden obiekt zbliża się do granicy i nagle ją przekracza, nie ma stuprocentowej pewności co to jest, wówczas pojawia się problem z zasadami użycia tych zasobów..

Takie zasady powinny zostać ustalone i uporządkowane - w lepszej lub gorszej formie, ale powinny.

Jeśli dojdzie do rozmieszczenia niemieckich Patriotów w Polsce, przejdziemy z etapu dywagacji, "co byłoby gdyby" na etap, gdy identyfikujemy problemy, sprawdzamy współdziałanie systemów. Jeśli w czasie stacjonowania tutaj tych zestawów nie dojdzie do żadnego incydentu, i tak zdobędziemy kapitał doświadczeń na przyszłość. Jeśli powtórzyłaby się taka sytuacja jak ostatnio, lub w najgorszym scenariuszu doszłoby do agresji na Polskę, i Niemcy przysłaliby tutaj znowu swoje zastawy przeciwlotnicze, będzie z góry wiadomo, jakie są możliwe problemy, będą dostępne ich rozwiązania.


A PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

16 listopada, po wybuchu rakiety w Przewodowie, resort obrony Niemiec deklarował gotowość pomocy także w zakresie wzmocnienia tzw. Air Policing. W projekt ten, jeśli chodzi o Niemcy, angażowane są Eurofightery Typhoon. Mówiono o gotowości rozmów ze stroną Polską. Na czym polegałaby tego rodzaju pomoc?

W tej chwili w Polsce obecne są myśliwce sojusznicze, choćby F-22 w Łasku. Wiadomo, że loty nad Polską wykonywały także samoloty innych państw, wspierając nasza obronę przeciwlotniczą.

Obecność sojuszniczych samolotów myśliwskich daje nam zawsze dodatkową parę oczu i uszu, tym bardziej, że samoloty NATO dysponują też nieco innymi środkami wykrywania niż nasze. Są porównywalnej jakości, ale po prostu się trochę różnią. Po drugie to daje nam to trening we współdziałaniu.

Po trzecie, jeśli dwa samoloty patrolują przestrzeń powietrzną, oznacza to automatycznie, że potrzebujemy maszyn, które będą mogły je zmienić. Samoloty po powrocie będą musiały przejść przez obsługę techniczną, zostać zatankowane, ewentualnie awarie i niesprawności musza zostać usunięte. Potrzebna jest także rezerwa. Samoloty pokonują bowiem odległość kilkudziesięciu, czasem kilkuset kilometrów ze swojego lotniska, by dotrzeć na teren patrolowany.

Dlatego, jeśli zakładamy, że chcemy nad pewnym obszarem utrzymywać przez całą dobę dwa samoloty w powietrzu, wówczas musimy liczbę potrzebnych maszyn pomnożyć przez trzy albo i cztery.

W takim ujęciu Polska ma obecnie ograniczone siły. To 48 samolotów F-16 oraz samoloty MiG-29, których, według oficjalnych danych, mamy obecnie 28.

Trzeba dodać do tego inne zadania, na przykład szkoleniowe, szkolenie pilotów oraz ćwiczenia we współpracy z innymi rodzajami sił zbrojnych.

Trzeba tez mieć na uwadze, że samoloty jako konstrukcje, które są skomplikowane, muszą przechodzić w określonych reżimach czasowych prace eksploatacyjne. Do tego zdarzają się też awarie, niesprawności. Rzadkością jest stuprocentowa dostępność parku maszyn. Zakładamy zawsze, że pewnej liczby maszyn nie mamy w danym momencie w gotowości.

Dodatkowa obecność sojusznicza odciąża nas zatem, jeśli chodzi o tą kwestię.

To ważne, bo także z uwagi na napiętą sytuacje, jest duże zapotrzebowanie na to, by mieć możliwość szybkiej reakcji na naruszenia naszej przestrzeni powietrznej. Takie wsparcie jest zatem dla nas cenne i w tym aspekcie.

Niemcy już wcześniej sugerowały, że w razie potrzeby mogą do nas przysłać samoloty typu Eurofighter Typhoon. Te samoloty mogłyby albo stacjonować w bazach niemieckich, wlatywać w polską przestrzeń i tutaj być tankowane w powietrzu, albo mogą być rozmieszczone w Polsce, co pomogłoby przećwiczyć  bazowanie tego rodzaju samolotów u nas, wspólne ich działania z polskim lotnictwem i zapewniłoby w razie potrzeby krótszy czas reakcji.

I takie ćwiczenia również były bardzo korzystne, gdyby do nich doszło.

Byłoby to rozbudowanie możliwości, które już posiadamy, wsparcie ich zasobami sojuszniczymi.

Do tego, trzeba pamiętać, że oprócz samolotów bojowych, nad Polską cały czas latają samoloty, które wspierają obronę powietrzną.

Na przykład są to maszyny wczesnego wykrywania AWACS, czyli latające radary. W czasie gdy rozmawiamy, właśnie jeden z samolotów tego rodzaju krąży nad Polską.

Nad naszym krajem kursują też samoloty innych typów, w tym tankowania powietrznego. 

Wsparcie sojuszników jest zatem widoczne. Każda sytuacja, w której państwo sojusznicze oferuje nam przesłanie rakiet, samolotów, żołnierzy, wsparcie w postaci takich czy innych środków, jest potwierdzeniem tego, że NATO jako sojusz wojskowy funkcjonuje i można na nie liczyć także w sytuacji, gdy mamy wojnę za naszą wschodnią granicą i dotykają nas jej tragiczne konsekwencje. W tym przypadku zapewne były one rezultatem awarii technicznej, ale na takie wsparcie możemy liczyć także w sytuacji, gdy bylibyśmy celem intencjonalnego ataku.

Wówczas siły NATO przybędą tutaj, żeby nas bronić, oczywiście wspólnie z polskim wojskiem.

Ważne jest to, by NATO z każdej trudnej sytuacji wyciągało wnioski. Tu widzimy, że po wybuchu rakiety w Przewodowie pojawiają się konkretne działania, poszukuje się luk, które należy uzupełnić na wypadek rzeczywistego zagrożenia.

Dziękuję za rozmowę.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl 

Polecane

Wróć do strony głównej