Wiceszef MON o wynikach śledztwa smoleńskiego za czasów PO: wszystko okazało się nieprawdą

Wiceszef MON, w kontekście zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zwrócił uwagę, że mordowanie wrogów politycznych jest stałą praktyką rosyjskich służb. Dodał również, że wszystkie ustalenia poczynione za czasów PO okazały się nieprawdą.

2023-04-18, 12:55

Wiceszef MON o wynikach śledztwa smoleńskiego za czasów PO: wszystko okazało się nieprawdą
Marcin Ociepa zwrócił uwagę, że "13 lat temu mieliśmy inną władzę, która w parę godzin po katastrofie smoleńskiej wydawała wyroki, przerzucała winę na pilotów i powielała fake newsy, m.in. uderzając w śp. gen. Błasika, dowódcę Sił Powietrznych". Foto: Jakub Kamiński/PAP

- Dobrze, że organy ścigania zajmą się tą sprawą i spróbują ostatecznie postawić diagnozę - powiedział wiceszef MON Marcin Ociepa o zawiadomieniu podkomisji smoleńskiej ws. zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób udających się 10 kwietnia 2010 r. na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej.

Zamachy na ważnych polityków to stały sposób działania rosyjskich służb

Dodał, że m.in. próby zabójstwa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego czy zabójstwa dysydentów politycznych w ostatnich latach pokazują, że "to jest stały modus operandi rosyjskich służb specjalnych".

Podkomisja smoleńska złożyła w poniedziałek w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r. - poinformował PAP szef tej komisji Antoni Macierewicz.

Zawiadomienie, które trafiło do Prokuratora Generalnego i Prokuratury Krajowej, dotyczy art. 134 Kodeksu karnego, który sankcjonuje zamach na życie prezydenta, a także art. 128 Kodeksu karnego mówiącego o usunięciu przemocą konstytucyjnego organu RP.

REKLAMA

Oba te czyny miały zostać dokonane - jak wskazano w zawiadomieniu - "poprzez zabójstwo, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz z użyciem materiałów wybuchowych".

Wiceminister Ociepa był pytany we wtorek w TVP1, czy "zdziwił go ruch Antoniego Macierewicza" - szefa podkomisji.

- Nie, jako samo sedno sprawy. Powiedziałbym: "szkoda, że nareszcie" - przyznał.

- Sprawa jest śmiertelnie poważna. Dosłownie. Nie ma dzisiaj żadnej wątpliwości, że to, co obserwujemy na Ukrainie, także wielokrotne próby zabójstwa prezydenta (Wołodymyra) Zełenskiego, a także zabójstwa dysydentów politycznych na zlecenie Kremla w ostatnich latach w Europie czy w Wielkiej Brytanii, Niemczech, czy w różnych częściach świata, pokazują, że to jest stały modus operandi rosyjskich służb specjalnych - argumentował wiceszef MON.

REKLAMA

Podkreślił przy tym, że sam nie zajmował się tym śledztwem i nie stawia zarzutów ani nie feruje wyroków.

- Była i jest powołana do tego komisja, jest zawiadomienie, dobrze, że wreszcie organy ścigania zajmą się tą sprawą i spróbują ostatecznie postawić diagnozę - dodał.

Dlaczego czekano 13 lat?

Na uwagę, że organy ścigania zajmują się tą sprawą od 13 lat, śledztwo toczy się od kwietnia 2010 r. i dotyczy również hipotezy zamachu, Ociepa odparł: "dla porządku, pamiętajmy, że 13 lat temu mieliśmy inną władzę, która w parę godzin po katastrofie smoleńskiej wydawała wyroki, przerzucała winę na pilotów i powielała fake newsy, m.in. uderzając w śp. gen. Błasika, dowódcę Sił Powietrznych".

- Wszystko okazało się nieprawdą - powiedział Ociepa.

REKLAMA

Został też zapytany, czym się zajmuje podkomisja smoleńska i czy nadal pracuje, skoro raport ws. katastrofy został opublikowany rok temu.

- Podkomisja ciągle funkcjonuje, te zadania, które zostały postawione są realizowane, natomiast tutaj trzeba by pytać przewodniczącego i członków podkomisji, jakie są plany i harmonogram - powiedział wiceszef MON.

- Dzisiaj my zabezpieczamy jej funkcjonowanie, bo uważamy, że dochodzenie do prawdy jest niezwykle istotne, choć oczywiście najwyższy czas, żeby z prac podkomisji, która miała charakter nadzwyczajny, przejść do pracy stricte śledczej, takiej, która pozwoli formułować akty oskarżenia, po to żeby sądy mogły wydać ostateczny wyrok - dodał.

"Lech Kaczyński był przeszkodą dla ekspansywnych planów Rosji"

W zawiadomieniu złożonym w poniedziałek w prokuraturze przez podkomisję smoleńską zaznaczono, że "popełnione przestępstwo miało na celu destabilizację państwa polskiego poprzez odebranie życia głowie państwa, zamordowanie dowódców rodzajów sił zbrojnych, szefów kluczowych urzędów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa polskiego, konstytucyjnych organów".

REKLAMA

"Dzisiaj oczywiste jest, że Prezydent Lech Kaczyński, popierając wolność Gruzji, mówiąc otwarcie o zagrożeniu, jakie stwarza Rosja również dla innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, stał się przeszkodą dla ekspansywnych zamierzeń Federacji Rosyjskiej i jej wrogiem" - napisano.

Oceniono, że Rosja jest państwem, które "niejednokrotnie dopuszczało się likwidacji swoich przeciwników politycznych.

"W sprawach takich jak zamach na Skripala, prześladowanie Nawalnego czy otrucie Litwinienki toczą się postępowania przeciwko Rosji w międzynarodowych trybunałach" - wskazano.

Przywołano także m.in. katastrofę helikoptera Mi-8 z kwietnia 2002 r., w której zginął gen. Aleksander Lebied, oraz zestrzelenie w lipcu 2014 r. malezyjskiego samolotu Boeing 777 lot MH17.

REKLAMA

Śledztwo prokuratury trwa

Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób lecących na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej, od 10 kwietnia 2010 r. prowadzi prokuratura.

Najpierw była to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od zlikwidowanej wtedy prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa.

Od marca 2016 r. sprawą zajął się Zespół Śledczy nr I Prokuratury Krajowej. W grudniu zeszłego roku PK informowała, że w tym śledztwie nadal weryfikowane są wszystkie przyjęte wersje zdarzenia.

"Nieprawdą jest, jakoby w postępowaniu w sprawie tragedii w Smoleńsku wykluczono którąś z rozważanych przyczyn katastrofy" - podawała PK.

REKLAMA

Raport Millera nieważny

W latach 2010-11 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny.

Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametry lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Przewodniczący podkomisji Antoni Macierewicz, prezentując w zeszłym roku raport z prac podkomisji, podtrzymał stanowisko o unieważnieniu raportu komisji Jerzego Millera. (PAP)

Czytaj także:

REKLAMA


tvpinfo.pl/PAP/mc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej