Referendum ws. przymusowej relokacji migrantów. Politolog: to może zablokować plany Brukseli

Referendum ws. przymusowej relokacji migrantów mogłoby być mechanizmem blokującym plany UE w tej sprawie - ocenił politolog z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. - Ponieważ opozycja nie wzmocniła rządu w negocjacjach z UE, postawiono na mandat społeczny - zauważył.

2023-06-16, 10:29

Referendum ws. przymusowej relokacji migrantów. Politolog: to może zablokować plany Brukseli
Rządy południowych państw chciałyby w końcu oznajmić swoim wyborcom, że olbrzymie koszty utrzymywania migrantów zostaną w końcu zdjęte, w części, z ich barków i rozłożone na inne kraje wspólnoty - mówi prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski. Foto: EPA/YANNIS KOLESIDIS

Ekspert wskazał, że kolejne, po 2015 roku, plany przymusowej relokacji migrantów zarobkowych z Afryki i Azji, w tym z Bliskiego Wschodu, tworzone są wbrew zapisom traktatów będących podstawą działalności Unii Europejskiej.

- Kwestie polityki migracyjnej potraktowano jako sprawę wspólnotową, podczas gdy jest to kompetencja państw członkowskich – wskazał Żurawski vel Grajewski.

Liczba mieszkańców

- Ta kwestia powinna być procedowana w ramach Rady Europejskiej, a nie w ramach Rady Unii Europejskiej, czyli na poziomie szefów rządów, a nie szefów dyplomacji poszczególnych krajów – podkreślił i dodał, że premierzy mogą takie decyzje blokować.

- W Radzie Unii Europejskiej, gdzie nie liczy się większość, unijne państwa Południa, czyli Hiszpania, Francja, Włochy, a także Grecja i tak zwane państwa docelowe – między innymi Niemcy, a także niektóre państwa skandynawskie dysponują ogromną przewagą głosów, bowiem według modelu lizbońskiego o sile głosu decyduje liczba mieszkańców państwa członkowskiego – zauważył.

- Unijnemu mainstreamowi ten mechanizm daje pewność wprowadzenia relokacji lub kar – zaznaczył i wskazał rolę polskiej opozycji w popieraniu takich rozwiązań.

Opozycja nie poparła

- Pokrzykiwanie naszej opozycji jest próbą żerowania na nieświadomości obywateli – ocenił politolog.

REKLAMA

Zwrócił też uwagę na fakt, iż wobec tego, że opozycja nie poparła jednoznacznie sejmowej uchwały ws. odrzucenia przymusowej relokacji imigrantów (Polska 2050 i PSL wstrzymały się, a KO i Lewica nie głosowały), popsuła rangę negocjacyjną rządu z Brukselą.

Taką pozycję – jak podkreślił profesor – wzmocniłby narodowy plebiscyt ws. relokacji, czyli referendum.

Blokada Brukseli

- Referendum w sprawie przymusowej relokacji migrantów mogłoby być mechanizmem blokującym plany Brukseli – powiedział

- Ponieważ opozycja parlamentarna nie wzmocniła rządu w negocjacjach, postawiono na rozwiązanie takie jak referendum, które wyposaży rządzących w mocny mandat społeczny – wskazał. - Jeśli naród w referendum wyrazi swoją wolę, na przykład odrzuci unijny przymus, to nawet inny politycznie parlament nie będzie mógł twierdzić, że przyjmując warunki przymusowej relokacji, realizuje wolę obywateli – mówił.

- Pomysł referendum jest próbą zbudowania pozycji rządu, który w kontynuacji negocjacji – bo to nie jest proces zamknięty – będzie mógł powiedzieć: "Za nami stoi wynik referendum" – uważa politolog.

Kalendarzowa zależność

Powiedział też, że ważny jest termin przeprowadzenia referendum.

REKLAMA

- To zależy od woli unijnego mainstreamu, jak bardzo będzie parł do wprowadzenia przymusowej relokacji, dla której alternatywą będą olbrzymie kary finansowe – tłumaczył.

- To z kolei może wywołać parcie na szybkie referendum w Polsce. Logiczne byłoby, ze względu na oszczędności budżetowe, aby referendum przeprowadzić przy okazji wyborów parlamentarnych, ale to dopiero na jesieni, czyli to termin odległy od zamierzonych, poprzez relokację migrantów, celów większości państw unijnych – zaznaczył.

Potrzeba sukcesu

Profesor zaakcentował, że państwa południowej flanki UE są z różnym natężeniem poddawane presji imigracyjnej.

- Ten problem, przede wszystkim dla Włoch, ale także dla Francji, Hiszpanii i Grecji jest fizyczną realnością. Wszyscy znamy obrazki z wybrzeży tych krajów – przypomniał.

- Rządy tych południowych państw chciałyby w końcu oznajmić swoim wyborcom, że olbrzymie koszty utrzymywania migrantów zostaną w końcu zdjęte, w części, z ich barków i rozłożone na inne kraje wspólnoty – mówił przestrzegając jednak przed unijną propagandą tłumaczącą teraz kosztowne decyzje m.in. z 2015 roku o przyjmowaniu każdej liczby imigrantów.

Humanitarna zasłona

- Tu wcale nie chodzi o akcję humanitarną, nikt nie prosi naszych służb o pomoc w ratowaniu migrantów z chybotliwych łódek na Morzu Śródziemnym, tylko o podjęcie ich, już bezpiecznych z obozów, za co płacą Włosi, Niemcy, Hiszpanie, Francuzi, którzy są przecież dużo bogatsi niż Polacy, Litwini, czy Łotysze - podsumował prof. Żurawski vel Grajewski.

REKLAMA

Referendum ws. relokacji migrantów. Ast: mogłoby się odbyć równocześnie z wyborami do Sejmu

Czytaj także:

IAR/PAP/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej