Pożar w Przylepie. Prezydent Zielonej Góry odpowiadał na pytania mieszkańców
Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki w trakcie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta odpowiadał na pytania mieszkańców dotyczące pożaru składowiska w Przylepie. Prezydent zapewniał mieszkańców, że sytuacja jest cały czas monitorowana.
2023-07-29, 01:32
Nadzwyczajna sesja Rady Miasta Zielona Góra rozpoczęła się w piątek o godz. 15. W jej trakcie radni i mieszkańcy mieli możliwość wysłuchania informacji specjalistów, w tym przedstawicieli: Państwowej Straży Pożarnej, SANEPID-u, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, prezesa Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji, dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UM Zielona Góra, a także władz miasta.
Sesja Rady Miasta
W godzinach wieczornych otwarto kolejną sesję Rady Miasta Zielona Góra, podczas której mieszkańcy mieli możliwość zadawania pytań prezydentowi.
Jedną z osób, która zabrała głos w trakcie sesji była pani Hanna. - Cały czas mówicie państwo, że chmura nie dosięgnęła jako tako Przylepu, że Przylep jest bezpieczny, że poszło w las i tak dalej. Nikt nie stwierdził żadnego skażenia oprócz teoretycznej "strefy zero", której - tak naprawdę nikt z nas chyba nie wie gdzie ona się znajduje, jaki jest jej obszar. W momencie kiedy wybuchł pożar, kiedy w pośpiechu pakowałam siebie, swoje zwierzęta, dziecko i całą rodzinę przebywając 10 minut na dworze zaczęła mnie palić cała skóra, moja śluzówka nosa wysuszyła się, a w ustach czułam przeokrutny metaliczny zapach".
- To jest Leszczynowa ulica. To nie jest nie wiadomo jak blisko, ale zarazem nie wiadomo jak daleko od miejsca wybuchu pożaru. Więc jest mi bardzo ciężko uwierzyć w to, że przebywając 10 minut na dworze moje dziecko miało problemy z oddychaniem i mówiło, że ciężko się łapie oddech, a państwo mówicie, że nic takiego się nie stało? No wybaczcie. Badania, które macie, ja ich nie podważam - mówię tylko, co było i jak to wyglądało - dodała.
REKLAMA
Bezpieczeństwo po pożarze
Mieszkanka Przylepu pytała także: "jak to jest możliwe, że w momencie kiedy wybucha pożar na zakładach mięsnych w Przylepie w sobotę po południu, który jest zagaszony oficjalnie w niedzielę w późnych godzinach wieczornych, a do dnia dzisiejszego cały czas dym się stamtąd unosi, w poniedziałek dzieci mają bez najmniejszego problemu pozwolenie na udział w półkolonii, tudzież i kolonii na lotnisku, czyli w miejscu które było bezpośrednio narażone na strefy opadowe? Dlaczego nikt nie wydał żadnego ostrzeżenia, że takich rzeczy mają unikać?" - mówiła.
- Każdy żyje tak, jakby się nic nie stało, a ludzie w Przylepie nie wiedzą, i nie tylko w Przylepie, bo to są jeszcze inni, którzy mieszkają w okolicach, blisko pogorzeliska. Oni nie wiedzą czy mogą dzieci wypuszczać na trawę, bo nie ma żadnej informacji. +Strefa zero+ jest dla państwa. My mieszkańcy zarówno Przylepu, jak i okolicznego sąsiedztwa z pogorzeliskiem, nie dostajemy żadnych wytycznych. Wczoraj na profilu Urzędu Miasta była oficjalna informacja, że ludzie mogą jeść warzywa i owoce "muszą tylko je umyć pod bieżącą wodą i mogą je spożywać" - to jest kpina. Wprowadzacie ludzi w błąd i to umyślnie, zamiast powiedzieć: słuchajcie, nie wiemy, poczekajcie, wstrzymajcie się - mówiła.
Obawy mieszkańców
Prezydent podkreślił, że nie dziwi się obawom mieszkańców. - Takie obawy mają i mieli wszyscy mieszkańcy Zielonej Góry i nie tylko Zielonej Góry. Ja mówiłem już też o tym, że wszystkie decyzje dotyczące tego, gdzie jest bezpiecznie, a gdzie nie - są podejmowane przez specjalistów. To nie Urząd Miasta wyznacza strefy, w których można przebywać lub nie można - powiedział.
- Jeszcze raz powtórzę, że my nie uważamy, że jest "cacy", że się nic nie stało. Mówiłem o tym, od samego początku, stąd zlecanie różnego rodzaju badań tak, abyśmy mogli być w pełni przekonani. Mówi pani o półkolonii w Przylepie - ten temat też był rozpatrywany ponieważ tę wiedzę, że ona się rozpoczyna w poniedziałek posiadaliśmy. Stąd była pełna z naszej strony mobilizacja, aby uzyskać informacje czy można czy nie (…) Dostaliśmy informację, że mają prawo przeprowadzić zajęcia w sposób normalny - powiedział prezydent.
- Skarga na Niemcy do KE. Anna Zalewska: cierpliwość polskiego rządu się skończyła
- Pożar toksycznych odpadów w Przylepie. Rzecznik lubuskiej PSP: najtrudniejsza akcja w województwie
- Niebezpieczne chemikalia w Wołominie. Ozdoba przerwał konferencję Grabca. Pokazał, kto odpowiada za składowisko
Dodał, że "strefa zero" to strefa wygrodzona wokół hali. - Jak duża jest ta strefa decyduje również nie miasto - tylko straż pożarna na bazie swoich badań i swoich pomiarów, które prowadzą, bo to oni nas poprosili żebyśmy wygrodzili tę strefę, co też zostało przez nas zrealizowane - mówił.
- Jest mi bardzo przykro jeżeli pani dzieci miały problem z oddychaniem (…) Służby medyczne były postawione w stan gotowości, był podwyższony alert dla szpitali nie tylko w Zielonej Górze, ale kilku również wokół, karetki były przygotowane- zapewnił prezydent.
Bezpieczeństwo żywnościowe
Do prezydenta zwrócili się także m.in. działkowcy. Ich przedstawiciel pytał prezydenta m.in. jak będzie wyglądała procedura z plonami działkowców. - Czy jeżeli faktycznie okaże się, że te plony będą niejadalne, będą niezdatne do spożycia, to czy miasto pomoże działkowcom w jakiś sposób tych plonów się pozbyć? Zakładam, że jeżeli one nie będą zdatne do jedzenia, to też nie będą zdatne do jakiegoś dalszego przekompostowania, użycia tego w dalszych uprawach, czyli trzeba będzie na pewno się w jakiś sposób tego z ogrodów pozbyć - pytał.
Dodawał, czy jeżeli okaże się, że ogrody działkowe są skażone, to czy miasto zaproponuje cokolwiek działkowcom; jakiś teren zastępczy, lub też jakąś formę rekultywacji gleby. Działkowcy pytali także o badania wody, studni głębinowych.
REKLAMA
- Z naszej strony mamy zapewnienia, że będziemy współpracować pod każdym względem jeżeli chodzi o likwidację tych skażeń i zagrożeń (…) tak, aby naszym działkowcom większa krzywda się nie stała, i żeby byli spokojni. Żeby podchodzili w pełnym zaufaniu do tego, że to, co wyprodukują na działce jest jadalne i zdrowe - powiedział przedstawiciel działkowców.
Badania gleby i plonów
Prezydent Kubicki odpowiadając na pytanie podkreślił, że zostały pobrane próbki gleby i różnego rodzaju plonów, które zostały przesłane do analizy.
- Jeżeli okaże się, że cokolwiek zostało skarżone - wypłacimy odszkodowania, tak jak to miało miejsce w przypadku likwidacji jednego z ogrodów działkowych już kiedyś w Zielonej Górze. Jeżeli będzie to dotyczyło plonów, jeżeli będzie również dotyczyło ziemi, to oczywiście również rozważymy i pewnie zrobimy coś takiego, że znajdziemy miejsce, gdzie wybudujemy nowy ogród, wypłacimy odszkodowanie, zaproponujemy rozwiązanie problemu. Na pewno zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby państwo również mogli korzystać i czuć się bezpiecznie, więc czekamy na wyniki badań - powiedział.
- Nie zostawimy na pewno ani działkowców, ani również mieszkańców, bo część z nich ma ogródki przydomowe - i taka sama procedura będzie dotyczyła wtedy ogródków przydomowych - zapewnił prezydent.
REKLAMA
Mieszkańcy w trakcie sesji pytali także m.in. o konsekwencje pożaru dla zdrowia ludzi, o wyniki badań przeprowadzone przez poszczególne służby, a także m.in. o to, czy osoby pracuje w bezpośrednim sąsiedztwie hali z odpadami mogą już bezpiecznie i bez konsekwencji dla zdrowia wrócić do wykonywania swoich obowiązków.
Sesja zakończyła się w piątek po godz. 23.
[ZOBACZ TAKŻE] Wiceminister finansów Artur Soboń: odpowiedzialność za utylizację i odbiór odpadów spoczywa na poszczególnych krajach
REKLAMA
dz/PAP, IAR
REKLAMA