Tusk jako szef RE chciał zmusić Polskę do przyjmowania migrantów. "Zrobił to raz, zrobiłby to znowu"
W swoim najnowszym spocie wyborczym Prawo i Sprawiedliwość przypomina, że to m.in. Donald Tusk był odpowiedzialny za kryzys migracyjny z 2015 roku. Politycy Zjednoczonej Prawicy oceniają, że szef PO jest zdolny zrobić to znowu.
2023-10-03, 07:13
W związku z rozpoczynającym się posiedzeniem Europarlamentu, podczas którego na wniosek Platformy Obywatelskiej odbędzie się debata poświęcona tzw. przymusowej relokacji migrantów i pilnemu przyjęciu paktu migracyjnego, Prawo i Sprawiedliwość przygotowało spot wyborczy, w którym przypomina, że to m.in. Donald Tusk był odpowiedzialny za kryzys migracyjny z 2015 roku.
"Właśnie rozpoczyna się posiedzenie Parlamentu Europejskiego, gdzie na wniosek partii Tuska i PSL odbędzie się debata o pilnym przyjęciu Paktu Migracyjnego. Już raz groził Polsce karami za nieprzyjęcie nielegalnych migrantów. Zrobi to znowu" - napisało na portalu X Prawo i Sprawiedliwość.
Zobacz spot:
O przymuszaniu do przyjęcia nielegalnych imigrantów mówił także w programie "Gość Wiadomości" Jarosław Kaczyński.
REKLAMA
Prezes PiS, odnosząc się do wewnętrznego bezpieczeństwa Polski, wymienił m.in. sprawę nielegalnej emigracji. Jego zdaniem "w Polsce mogą się powtórzyć wydarzenia, które mają miejsce nieustannie w wielu krajach Zachodniej Europy". Jak dodał, ci, którzy dzisiaj dążą do władzy, już raz się na stworzenie mechanizmu, który do tego prowadził, zgodzili.
Podkreślił, że formacja ta chce podjęcia dyskusji nt. ostatecznych decyzji ws. paktu migracyjnego. Jarosław Kaczyński pokazał dokument dotyczący tego, żeby - jak wyjaśnił - "wyciągnąć szybkie wnioski z sytuacji na Lampedusie, a te wnioski mają polegać na relokacji".
Poinformował, że "są trzy wersje tego dokumentu - Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej". - Te dwa pierwsze nie przewidują żadnej możliwości, żeby się od tego uchylić, a ten trzeci przewiduje taką możliwość poprzez płacenie 20 tys. euro lub więcej za jednego emigranta, którego się nie przyjęło. Decyzję o tym, ilu tych emigrantów ma być, mają zapadać w Komisji Europejskiej, bez wpływu krajów takich jak nasz - zauważył lider PiS.
Platforma chciała tysięcy migrantów w Polsce
Wzorem poprzednich lat, w Unii Europejskiej obecnie trwają prace nad paktem migracyjnym - unijnym prawem, które ma wprowadzić obowiązkową relokację migrantów, a dla państw, które jej odmówią - kary w wysokości ponad 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta. Propozycji sprzeciwiają się Polska i Węgry. Z powodu braku porozumienia w tej sprawie ostatni szczyt europejski z początku lata nie przyniósł konkluzji na temat migracji.
REKLAMA
Gotowość do przyjęcia migrantów deklarowali niejednokrotnie politycy rządzący wówczas Polską, w tym sama premier Ewa Kopacz. - Polska jest gotowa pomagać uchodźcom, ale naszego kraju nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych; musimy zapewnić, że nasze działania nie przyciągną niekontrolowanej fali tychże imigrantów - przekonywała w 2015 roku szefowa polskiego rządu.
Polska zadeklarowała w lipcu tamtego roku na forum UE gotowość przyjęcia od Włoch i Grecji 1100 osób oraz zaoferowała 900 miejsc dla uchodźców przesiedlanych bezpośrednio z obozów poza Unią Europejską.
Jednak już na początku września szefowa rządu deklarowała, że Polska gotowa jest przyjąć więcej niż 2 tys. ludzi.
O większej, niż pierwotnie zakładano, liczbie uchodźców, których miałaby w 2015 roku przyjąć Polska, mówił też Rafał Trzaskowski. - Według przyjętego przez ministrów spraw wewnętrznych państw Unii Europejskiej planu do Polski trafi około 5 tysięcy uchodźców. Ostatecznie ta liczba może być mniejsza i wynieść około 4,5 tysiąca osób, gdy do programu dołączą kraje do tej pory nieuczestniczące w nim, takie jak Szwajcaria, Norwegia i Irlandia - wskazywał ówczesny wiceminister spraw zagranicznych do spraw europejskich.
REKLAMA
We wrześniu 2015 roku rzecznik rządu Ewy Kopacz Cezary Tomczyk mówił o gotowości Polski do przyjmowania uchodźców. - Jako kraj jesteśmy przygotowani na każdą liczbę uchodźców - przyznał.
- Chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy. Weźmiemy na klatę wszystkie decyzje, które podejmiemy ws. uchodźców - deklarował Cezary Tomczyk. Dodał, że 12 tys. uchodźców, które ma przyjąć Polska, to "podział sprawiedliwy".
Ostatecznie polski rząd z premier Ewą Kopacz na czele zgodził się na przyjęcie do Polski około 7 tysięcy uchodźców, ale po wygranej PiS władze wycofały się z tego zobowiązania. 26 września 2017 roku wygasła decyzja z września 2015 dotycząca podziału między unijne kraje 120 tysięcy migrantów w ramach systemu kwotowego.
Opozycja za paktem migracyjnym
Donald Tusk, jako przewodniczący Rady Europejskiej, straszył Polskę konsekwencjami związanymi z nieprzyjęciem paktu migracyjnego. Wtedy, przy procedowaniu przepisów migracyjnych, europosłowie opozycji opowiedzieli się jednak za proponowanymi przez Unię Europejską rozwiązaniami. Dopiero niedawno były premier zaczął krytykować politykę przyjmowania migrantów z krajów afrykańskich i arabskich.
REKLAMA
Czytaj w tvp.info: Finlandia boi się masowego napływu migrantów. Nadzwyczajne manewry
Tzw. pakt migracyjny poparli: Bartosz Arłukowicz, Marek Balt, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Leszek Miller, Sylwia Spurek i Róża Thun.
Siedemnaścioro innych europosłów opozycji wstrzymało się od głosu bądź nie głosowało.
Twitter/łs
REKLAMA