Katastrofa smoleńska. Sąd Najwyższy orzeknie w sprawie wyroku skazującego Tomasza Arabskiego

Sąd Najwyższy ogłosi po południu orzeczenie w sprawie kasacji wyroku wobec Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii premiera Donalda Tuska. W połowie 2021 roku został on prawomocnie skazany za dopuszczenie 10 kwietnia 2010 roku do lotu tupolewa TU-154M na nieczynne lotnisko. 

2023-12-12, 05:09

Katastrofa smoleńska. Sąd Najwyższy orzeknie w sprawie wyroku skazującego Tomasza Arabskiego
Sąd Najwyższy odroczył do 12 grudnia ogłoszenie wyroku ws. organizacji lotów do Smoleńska. Foto: Włodzimierz Pac/Polskie Radio

Sąd apelacyjny zgodził się wtedy, że Tomasz Arabski oraz podległa mu urzędniczka Monika B. dopuścili do lotu samolotu na nieczynne lotnisko. Arabski został skazany na dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata

Kasację od tego wyroku wnieśli do Sądu Najwyższego obrońcy skazanych. Domagali się oni uchylenia wyroku i uniewinnienia swoich klientów, ewentualnie umorzenia sprawy ze względu na nienależytą obsadę sądu odwoławczego oraz brak uprawnionych oskarżycieli.

Adwokat Tomasza Arabskiego mec. Zbigniew Ćwiąkalski liczy, że Sąd Najwyższy podzieli argumenty podniesione w kasacji. - Opieram się na wcześniejszych wyrokach Sądu Najwyższego, gdzie były te same bezwzględne przesłanki odwoławcze i tam jednak SN je uwzględnił. Oczywiście prokuratura może być odmiennego zdania. Pewnie uważają, że Sąd Najwyższy rozstrzygnie po ich myśli, ale patrząc na dzisiejszy tok postępowania w tej sprawie, wydaje mi się, że wyrok powinien być uchylający - wskazywał obrońca Tomasza Arabskiego.

Argumenty prokuratury 

Prokuratura w kasacji nie zgodziła się z wyrokiem uniewinniającym jednego z oskarżonych Mirosława K. Według prokuratury argumenty obrońców skazanych są bezzasadne.

REKLAMA

Przemysław Ścibisz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie na sali sądowej odniósł się między innymi do zarzutu, że bliscy ofiar nie mają w sprawie statusu pokrzywdzonych i dlatego nie byli uprawnionymi oskarżycielami. Mówił, że nawet gdyby 10 kwietnia 2010 roku nie doszło do katastrofy rządowego Tupolewa, to i tak wszystkie osoby przebywające na jego pokładzie były narażone na niebezpieczeństwo, bo lądowanie odbyło się na nieczynnym lotnisku w Smoleńsku.

- Zgodnie z instrukcją HEAD prezydent nie mógł lądować na takowym lotnisku, a od obowiązków funkcjonariuszy publicznych zatrudnionych w kancelarii premiera należało to, aby sprawdzić, czy miejsce lądowania prezydenta jest zgodne z instrukcją HEAD. Oni zaniedbali tego obowiązku, co doprowadziło do tego, że samolot z prezydentem na pokładzie lądował na nieczynnym lotnisku. To też naraziło te wszystkie osoby na dodatkowe niebezpieczeństwo z uwagi na obniżenie rangi lotu realizowanego 10 kwietnia 2010 roku - wyjaśnił prokurator Ścibisz.

W ocenie prokuratury zarzuty kasacyjne obrońców obliczone są "na wydłużenie postępowania sądowego, a w konsekwencji do doprowadzenia do przedawnienia karalności czynu popełnionego przez Tomasza Arabskiego, co – w przypadku wzruszenia prawomocnego wyroku skazującego - miałoby miejsce w kwietniu 2025 roku".

Rodziny ofiar jako oskarżyciele

Proces w sprawie organizacji lotów do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 roku toczył się przed warszawskim Sądem Okręgowym od 2016 roku. Oskarżycielami prywatnymi byli bliscy kilkunastu ofiar katastrofy smoleńskiej, między innymi Anny Walentynowicz, Władysława Stasiaka i Zbigniewa Wassermanna.

REKLAMA

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Czytaj także: 

[ZOBACZ TAKŻE] Anita Gargas w Polskim Radiu o katastrofie smoleńskiej: polskie władze państwowe się nie sprawdziły

PAP, IAR/ mbl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej