MSZ odradza podróże na Bliski Wschód. "Szczególnie tam, gdzie doszło do uderzenia zwrotnego USA"
Absolutnie odradzam podróże na Bliski Wschód pod jakimkolwiek pozorem; szczególnie w regiony, w których mamy do czynienia z nasileniem się operacji wojskowych czy konfliktów - powiedział wiceszef MSZ Andrzej Szejna w związku z uderzeniem sił amerykańskich w proirańskie cele w Syrii i Iraku.
2024-02-03, 12:18
W piątek USA przeprowadziło uderzenia przeciw obiektom używanym przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i związane z nimi bojówki. Zaatakowano trzy obiekty w Iraku i cztery w Syrii. Według Dowództwa Centralnego USA w ataku użyto ponad 125 precyzyjnych pocisków, w tym wystrzeliwane przez bombowce dalekiego zasięgu B-1, które wystartowały z baz w USA. Wśród celów miały być ośrodki dowodzenia, centra wywiadowcze oraz składy rakiet i dronów używanych do ataków na siły Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.
Szejna: Odradzam podróże
Szejna w sobotę powiedział, że w tym momencie "absolutnie odradza podróże na Bliski Wschód pod jakimkolwiek pozorem". - Szczególnie w te regiony, w których mamy do czynienia z nasileniem się operacji wojskowych czy konfliktów - dodał.
- Przypominam, jak dramatyczna była ewakuacja naszych obywateli ze Strefy Gazy. Odradzam absolutnie podróże, szczególnie na terenach, gdzie doszło do uderzenia zwrotnego USA, czyli "strike back". To absolutnie nie mieści się chyba nawet w zasadach jakiejkolwiek logiki, żeby ktoś chciał się tam wybierać - powiedział.
Jednocześnie wiceszef MSZ zaprzecza, by mogło dojść do "jakichś działań odwetowych ze strony Iranu". - Przypominam, że te uderzenia były operacją militarną przy użyciu bombowców dalekiego zasięgu, które precyzyjnie uderzyły w cele, nazwijmy je "militarne". Obawy, że dojdzie do jakiegoś odwetu ze strony Iranu, nie są uzasadnione, bo nie doszło do uderzenia na terytorium tego kraju, tylko w organ terrorystyczny - powiedział.
Szejna podkreślił, że działania USA to odpowiedź na wcześniejszy atak terrorystyczny na bazę wojskową w Jordanii, gdzie zginęło troje amerykańskich żołnierzy. - Odpowiedź USA mieści się w ramach zapewnienia bezpieczeństwa i przeciwdziałania przyszłym tego typu uderzeniom ze strony organizacji terrorystycznych - zaznaczył.
Niestabilna sytuacja na Bliskim Wschodzie
Wiceszef MZ dodał, że niepokoi go sytuacja, w której nasilają się działania terrorystyczne na Bliskim Wschodzie, co może odwracać uwagę od wojny na Ukrainie. Podkreślił, że to "na pewno leży w interesie Rosji", a nie naszego kraju, któremu zależy na skupieniu jak największej uwagi świata demokratycznego na wsparciu militarnym, gospodarczym i politycznym dla walczącej z Rosją Ukrainy.
Piątkowe uderzenia USA to pierwsza, lecz nie ostatnia fala bombardowań w odwecie za atak wspieranych przez Iran bojówek na bazę Tower 22 w Jordanii, w wyniku którego zginęło troje amerykańskich żołnierzy, a rannych zostało co najmniej 40.
Do piątkowych uderzeń doszło kilka godzin po dotarciu do USA ciał zabitych żołnierzy. W piątek kolejną podróż do krajów Bliskiego Wschodu zapowiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken, a jednym z jego celów ma być uniknięcie rozszerzenia konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też:
- Amerykańscy żołnierze zabici w Jordanii. Stany Zjednoczone rozpoczęły odwet
- "Foreign Policy" przestrzega przed planami USA. Wskazuje na Syrię i Państwo Islamskie
PAP/mn/wmkor
REKLAMA