Ekspert OSW: telemost to przedwyborcza prowokacja kuma Putina

2019-07-09, 14:00

Ekspert OSW: telemost to przedwyborcza prowokacja kuma Putina
Na zdjęciu: liderzy prorosyjskich partii Ukrainy, Wiktor Medwedczuk (P) i Jurij Bojko (w środku) na spotkaniu z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem przed I turą wyborów prezydenckich na Ukrainie w marcu 2019 roku. Foto: PAP/EPA/EKATERINA SHTUKINA / SPUTNIK / GOVERNMENT PRESS SERVICE POO

- Telemost wygląda na próbę rozhuśtania nastrojów na Ukrainie, w ostatnich dniach przed wyborami miał przysporzyć wyborców prorosyjskiej partii kuma Władimira Putina, Wiktora Medwedczuka  - ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Tadeusz Iwański (Ośrodek Studiów Wschodnich). Prezydent Ukrainy zareagował na tę próbę prowokacji, proponując rozmowy o Krymie i Donbasie z udziałem USA.

Jak zauważa ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Tadeusz Iwański, prorosyjski polityk Wiktor Medwedczuk w ostatnim czasie przejął kontrolę nad trzema ukraińskimi telewizjami, demonstracyjnie jeździł do Rosji, gdzie m.in. spotykał się z szefem Gazpromu i z premierem Rosji, a teraz przez propozycję tzw. telemostu chciał skupić uwagę wyborców, którzy wierzą, iż rozmowy z Rosją są jednym wyjściem w sytuacji wojny, a władze "ze złej woli" je odrzucają.

Oligarcha i polityk Wiktor Medwedczuk, zwany też kumem Putina, określany jest jako lobbysta interesów Kremla na Ukrainie. Władimir Putin i Swietłana Miedwiediewa, żona obecnego premiera Rosji, są rodzicami chrzestnymi córki Medwedczuka, Daryny. 

CZYTAJ TEŻ: EED: MEDWEDCZUK KONTROLUJE 30-35 PROCENT MEDIALNEGO RYNKU UKRAINY >>>

Telemost "Musimy rozmawiać" miał być programem transmitowanym z rosyjskiego kanału Rossija 24 na jeden z ukraińskich kanałów, który kupił niedawno Medwedczuk - NewsOne.

CZYTAJ TAKŻE: AKCJA TELEMOST. ROSJA SIĘGA PO UKRAIŃSKIE MEDIA PRZED WYBORAMI >>>

- Mam wrażenie, że było to działanie obliczone na gwałtowną reakcję - mówi Tadeusz Iwański, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. - Dla wahających się wyborców chciano stworzyć następujący obraz: "Rosja chce rozmawiać, rozwiązać problem, a ukraińskie władze nie chcą i w dodatku nie pozwalają na rzetelną dyskusję". To ma wzmocnić pozycję partii Medewdczuka w nadchodzących wyborach - dodał.

Prezydent Ukrainy w wystąpieniu do Ukraińców powiedział, co myśli na temat rosyjskich działań w kampanii wyborczej. Zaproponował Putinowi, że w obecności państw Zachodu można rozmawiać o aneksji Krymu i ingerencji Rosji w Donbasie. Do tej pory Kreml nie chciał jednak zaakceptować rozszerzonego formatu rozmów z udziałem Stanów Zjednoczonych. 

Jak teraz kształtuje się poparcie dla partii prezydenta, a jak dla partii prorosyjskich? O tym w tekście rozmowy.

Powiązany Artykuł

MSZ Ukraina 1200 F.jpg
MSZ Ukrainy: wbrew orzeczeniu Trybunału Morza Rosja nie uwolniła 24 ukraińskich marynarzy

PolskieRadio24.pl: Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w specjalnym wideowystąpieniu do Ukraińców ostrzegł przed planowanym telemostem rosyjskiej telewizji. Dodatkowo zaproponował Rosji rozmowy o Krymie, Donbasie z udziałem USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec. Czy to zaproszenie można traktować jako nowy projekt polityczny? Jak rozumieć tę wypowiedź?

Tadeusz Iwański, Ośrodek Studiów Wschodnich: Informacja o planowanym przez rosyjską stację telemoście wywołala duże poruszenie. Była komentowana szeroko tego samego wieczoru, gdy się pojawiła, przez różnych polityków ukraińskich, także nacjonalistów, oczekiwano zatem i reakcji prezydenta. Prezydent Ukrainy wypowiedział się na ten temat następnego dnia przed południem...

Wypowiedź była nieco pod presją?

Wołodymyr Zełenski skomentował sprawę w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli nie bez ironii. Telemost miał mieć tytuł "Musimy rozmawiać". Na co prezydent odparł: porozmawiajmy, ale w innym składzie: z udziałem premier Wielkiej Brytanii i prezydenta USA Donalda Trumpa, czyli w rozszerzonym formacie normandzkim. I tę propozycję złożył, zwracając się do prezydenta Rosji Władimira Putina. Rzecz w tym, że jak już dobrze wiadomo, Putin nie akceptuje takiego formatu rozmów. Rosja nie zgadza się na rozmowy w takim składzie.

W swoim wystąpieniu prezydent Ukrainy ostrzegał też obywateli, że telemost jest groźnym dla Ukrainy działaniem. Ma ich podzielić przed wyborami, siać zamęt, rodzić spory.

Kontrolę nad telewizją NewsOne ma Wiktor Medwedczuk, który jest kumem i przyjacielem Władimira Putina, liderem partii otwarcie prorosyjskiej. W swoich wywiadach Medwedczuk otwarcie głosi, że w Donbasie rzekomo "nie ma rosyjskiej interwencji", że to jakoby "wojna domowa" i trzeba, aby prezydent Ukrainy rozmawiał bezpośrednio z "liderami republik". W swoich wypowiedziach przekazuje stanowisko rosyjskie.

To pierwszy kontekst projektu "telemost". Drugi kontekst to kampania wyborcza. Wybory odbędą się 21 lipca. Prorosyjska partia "Platforma opozycyjna - za życie", której liderem jest Wiktor Medwedczuk, ma szanse na dobry wynik. W ostatnim czasie wyniki sondażowe tej partii się poprawiają.

Biorąc pod uwagę te czynniki, telemost wygląda na prowokację. Wiadomo było bowiem, że wywoła oburzenie. W pomyśle tym chodziło bowiem o transmitowanie w ramach telemostu przekazu państwowej telewizji rosyjskiej, będącej podporą rosyjskiej propagandy, w sytuacji gdy w ukraińskich sieciach kablowych jest prawny zakaz transmisji rosyjskich kanałów. Opowiadano by o tym, jak zaprowadzić pokój, dlaczego należy rozmawiać bezpośrednio z tzw. separatystami etc.

Czy nie wzięto pod uwagę, że projekt zostanie zablokowany? Sprawą zajęła się prokuratura. Telewizji NewsOne groziło zawieszenie działalności.

Trudno powiedzieć, czy inicjatorzy zakładali, że telemost nie dojdzie do skutku, jak to się w końcu stało. Było to działanie obliczone na gwałtowną reakcję. Chciano przekazać wahającym się wyborcom taki obraz: "Rosja chce rozmawiać, rozwiązać problem, a ukraińskie władze nie chcą i w dodatku nie pozwalają na rzetelną dyskusję". To ma wzmocnić pozycję partii Medwedczuka w nadchodzących wyborach.

Część ekspertów zauważała, że Wołodymyr Zełenski nie definiował jasno swoich poglądów w wyborach prezydenckich i głosowało na niego, według różnych ocen, także wielu prorosyjskich wyborców. Teraz przedstawił swoje stanowisko. I część wyborców od niego się odwróci?

Niewątpliwie pośród 73 proc. wyborców, którzy głosowali na Zełenskiego w drugiej turze wyborów prezydenckich, był bardzo różnorodny elektorat. Na to wskazuje i rozrzut geograficzny, i wiekowy. Wśród wyborców, co pokazują badania dotyczące i pierwszej, i drugiej tury wyborów, było wiele osób ze wschodu Ukrainy, rosyjskojęzycznych.

A przekaz Zełenskiego do wyborców był bardzo ogólny, pojemny, niesprecyzowany, tak by wiele osób o różnych poglądach mogło znaleźć coś dla siebie.

Teraz siłą rzeczy popularność partii Sługa Narodu troszkę spada. Inne partie w przeddzień wyborów dążą do tego, by po kawałeczku zabierać elektorat Wołodymyra Zełenskiego.

Mam wrażenie, że taki cel mają działania Wiktora Medwedczuka. Głosi on, że z Rosją warto i trzeba rozmawiać, że jego partia ma taki zamiar, bo bezpośrednie rozmowy z Rosją i tzw. separatystami to jedyny sposób, by zakończyć wojnę, zaś Zełenski, jak i wcześniej Poroszenko - wcale tego nie chcą. A więc nie chcą pokoju i współpracy z największym sąsiadem. Takie rozumienie spraw z Rosją Medwedczuk sufluje Ukraińcom i część z nich, jak pokazują badania socjologiczne, skłonna jest myśleć podobnie. A więc celem jest zdobycie lub odebranie tych wyborców Zełenskiemu.

Czy są wiarygodne badania, które wskazują, jaki odsetek głosów może zdobyć opcja prorosyjska?

Według badań socjologicznych partia prorosyjska, czyli "Platforma opozycyjna - za życie", może zdobyć 13 proc. głosów. Ugrupowanie Wołodymyra Zełenskiego miało poparcie około 50 proc., teraz to około 42-43 proc.

Widzimy zatem natarcie prorosyjskiej opcji przed wyborami?

Te działania trwają od dłuższego czasu. Wcześniej mieliśmy podróże lidera Wiktora Medwedczuka do Rosji, rozmowy z premierem Dmitrijem Miedwiediewem, z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem. Starano się pokazać, że ta partia umie rozmawiać z Rosją, ma swoje kontakty, wie, w jaki sposób doprowadzić do zakończenia wojny, odnowienia współpracy gospodarczej. Tak wygląda kampania wyborcza.

Wcześniej Wiktor Medwedczuk postarał się o zdobycie kontroli nad mediami.

NewsOne to jedna z trzech telewizji kontrolowanych przez Wiktora Medwedczuka. Pozostałe to 112 i od niedawna ZIK. Formalnie są one zapisane na byłego deputowanego "Opozycyjnego bloku", Tarasa Kozaka, współpracownika i sojusznika Medwedczuka.

Wracając do propozycji prezydenta Ukrainy w sprawie rozmów o Krymie i Donbasie z udziałem USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec. Wiadomo z góry, że Rosja jej nie przyjmie, zatem nie jest to realny polityczny scenariusz?

Propozycja Zełenskiego na telemost jest a priori nieakceptowalna dla Rosji. Dlatego też została złożona. Rozmowa w takim składzie się nie odbędzie, chyba że Rosja zdecyduje się diametralnie zmienić swoje stanowisko. A na to się w najbliższym czasie nie zanosi.

Z Tadeuszem Iwańskim z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska


Polecane

Wróć do strony głównej