Trybuny puste jeszcze ponad rok? Wirusolog: sport, jaki znaliśmy, nie wróci szybko
Niemiecki wirusolog Christian Drosten uważa, że kibice na trybuny będą mogli wrócić dopiero w przyszłym roku. Podkreślił jednak, że "nawet to jest optymistyczną prognozą". - Jeśli wrócimy do rywalizacji sportowej, to raczej bez publiczności - ocenił w wywiadzie dla gazety "Stern".
2020-03-23, 04:23
Powodem jest szerzący się na świecie koronawirus, który z ogromną siłą zaatakował Europę i spowodował "zamrożenie" sportu. Rozgrywki wszystkich najważniejszych lig są zawieszone, nie rozgrywane są kwalifikacje olimpijskie, nie odbywają się wyścigi, mityngi, zawody.
Powiązany Artykuł
Premier Japonii: przełożenie Igrzysk Olimpijskich może być nieuniknione
"Wykluczony jest udział widzów - także w trakcie igrzysk"
- Sport, jaki znaliśmy wcześniej, nie wróci zbyt szybko. Kibice na trybunach pojawią się najwcześniej za rok, a i to jest scenariuszem optymistycznym. Bardziej prawdopodobne jest ograniczenie liczby widzów lub rozgrywki bez udziału publiczności - powiedział Drosten.
>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Tokio 2020: PKOl zajął stanowisko. "Zależy nam na dobru reprezentacji"
REKLAMA
Jego zdanie podziela inny wirusolog Alexander Kekule. - Uważam, że niemożliwe jest rozgrywanie w tym roku jakichkolwiek dużych wydarzeń. Wykluczony jest udział widzów - także w trakcie igrzysk, jeśli się w ogóle odbędą - ocenił.
Zaapelował też do MKOl o rozważne podejmowanie decyzji. - Nie ma lepszego środowiska do rozwoju wirusa niż właśnie takie wydarzenia jak igrzyska. Ich rozgrywanie w tym roku uważam za nieodpowiedzialne - powiedział.
W tym roku sport nie wróci?
Jego zdaniem w tym roku nie wrócą też ligi, czy inne "regularne wydarzenia sportowe".
- To przy obecnym rozszerzaniu pandemii jest po prostu niemożliwe, ponieważ jej wygaśnięcie będzie trwać kilka miesięcy, a obecnie nie ma nawet mowy o takim zjawisku. Jesteśmy cały czas w bardzo zaawansowanej fazie wzrostu zachorowań - zaznaczył.
REKLAMA
Koronawirus rozprzestrzenia się po całym świecie. Obecnie zanotowano już ponad 340 tys. zachorowań i ok. 14,5 tys. zgonów.
msze
REKLAMA