50 niemowląt w hotelu w Kijowie. Dzieci urodzone przez surogatki czekają na odbiór

2020-05-15, 08:20

50 niemowląt w hotelu w Kijowie.  Dzieci urodzone przez surogatki czekają na odbiór
Kadr z wideo opublikowanego przez klinikę medycyny reprodukcyjnej BioTexCom.Foto: BioTexCom/YT

W związku z zamknięciem granic w kijowskim hotelu prawie 50 niemowląt urodzonych przez surogatki oczekuje na odebranie przez obcokrajowców, dla których zostały urodzone. - Surogacja na Ukrainie to problem wymagający pilnej reakcji - oceniła ukraińska rzecznik praw człowieka Ludmyła Denisowa.

Klinika medycyny reprodukcyjnej BioTexCom opublikowała na Youtubie nagranie poświęcone temu, jak wygląda opieka nad niemowlętami urodzonymi przez surogatki. Niemowlaki nie mogą być odebrane przez obcokrajowców, którzy wcześniej je zamówili. Na nagraniu widać je leżące w ustawionych w rzędach łóżeczkach szpitalnych. Dzieci znajdują się w jednym pomieszczeniu w miejscu określonym jako "hotel Wenecja". W tle słychać płacz.

Występujący na filmiku personel wyjaśnia, że dzieci są pod opieką pediatrów, każdego dnia spędzają czas na zewnątrz i są kąpane przez opiekunki. - Czworo dzieci przywieziono do nas wczoraj z kliniki porodowej. Są tu dzieci z Ameryki, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Chin, Francji, Niemiec, Bułgarii, Rumunii, Austrii, Meksyku i Portugalii - wylicza na nagraniu opiekunka. Najprawdopodobniej chodzi o kraj pochodzenia rodziców. Kobieta wyjaśnia, że dzieci są pokazywane im online podczas rozmów wideo. Są też informowani o tym, co niemowlęta jedzą, jak śpią, ile ważą - dodała.

"Drodzy rodzice, jeśli nie możecie przekroczyć granicy i przyjechać na Ukrainę, by odebrać teraz swoje dziecko, nie traćcie nadziei. Niektóre kraje już zaczęły współpracę ze swoimi obywatelami i rozpoczęły procedurę prawną" - podano w opisie nagrania. Jak wskazuje prawnik pracujący dla tej kliniki, w tym celu konieczne jest uzyskanie od MSZ w Kijowie zgody na przekroczenie granicy, a pozwolenie może być wydane po skierowaniu do niego prośby w tej sprawie przez władze innego państwa.

"Epicentrum skandalów"

Powiązany Artykuł

mid-epa08415679 (1).jpg
Ukraina: liczba dobowych wyzdrowień przewyższyła liczbę nowych zakażeń koronawirusem

Rzecznik praw człowieka Ludmyła Denisowa oceniła, że Ukraina po raz kolejny znalazła się w "epicentrum skandalów" związanych z ochroną praw dzieci urodzonych przez surogatki. "Dzieci na Ukrainie nie powinny być obiektami handlu!" - zaapelowała.

"To nagranie jest potwierdzeniem, że sytuacja ze świadczeniem usług surogacji przez taką klinikę jest masowa i systemowa, a technologie surogacji są reklamowane i przedstawiane jako »towar wysokiej jakości«" - napisała na Facebooku Denisowa. Według niej jest to dowód na to, że państwo nie podejmuje wszystkich koniecznych działań, by ochronić prawa dzieci, a w kraju rodzone są dzieci, których losu nie można skontrolować.

Jak oceniła, surogacja na Ukrainie to problem, który wymaga kompleksowej i natychmiastowej reakcji. Wskazała na konieczność wprowadzenia do ukraińskiego prawodawstwa zmian i ustanowienia wymogu świadczenia usług surogacji jedynie dla obywateli Ukrainy.

Jak zaznacza portal telewizji Hromadske, Ukraina jest nazywana "mekką surogacji"; w kraju tym odpłatna surogacja jest legalna, jedynym wymogiem jest, że surogatka nie może być spokrewniona genetycznie z dzieckiem.

Wiedzą tylko lekarze i akuszerki

Na portalu programu TSN można było w czwartek przeczytać historię ukraińskiej surogatki, która urodziła bliźniaki dla pary z Polski.

- Po cesarskim cięciu zabrano ode mnie dzieci. Oczywiście rozpłakałam się, bo zrobiłam taką ważną rzecz. Rodzice mieli po około 45 lat, byli po kilku nieudanych próbach. (...) A tu bliźniaki, zdrowe, donoszone. Przewieziono mnie na oddzielną salę, zazwyczaj nie umieszczają nas ze zwykłymi dziewczynami. I w ogóle nie mówi się, że jesteśmy surogatkami. Wiedzą o tym tylko lekarze i akuszerki. Następnego dnia przyjechali rodzice, osobiście wręczyli mi honorarium. Łącznie wyszło 19 tysięcy dolarów - 15 tys. tak jak przewidziano w umowie, plus 3 tys. dol. za drugie dziecko i tysiąc za cesarskie cięcie. Byli bardzo szczęśliwi, płakali, ich szczęście było nie do opisania. Podpisałam zrzeczenie się praw - opowiada kobieta.

Powiązany Artykuł

granica przejscie graniczne korczowa polska ukraina free shutter 1200.jpg
Ukraina otworzyła trzecie przejście graniczne z Polską

Jak podkreśliła, surogacja jest dla niej możliwością "dobrego zarobku". - To ratuje takich jak ja. Jeśli by tego nie było, tysiące takich dziewczyn jak ja zostałyby na ulicy - mówi. Wyjaśniła, że za pieniądze z pierwszej ciąży otworzyła wraz z mężem restaurację typu fast food.

Na początku maja dziennikarka programu Hroszi poinformowała, że Ukrainki otrzymują za urodzenie jednego dziecka 17 tys. euro, a za bliźnięta - 23 tys. euro. Dowiedziała się, że tylko w jednej z klinik na surogatkę oczekuje 500 par.

70 tys. dolarów za "kompletny program urodzenia"

Albert Toczyłowskyj, dyrektor BioTexCom w wywiadzie dla portalu Delo.ua opublikowanym jesienią ubiegłego roku wyjaśnił, że 99 proc. klientów jego kliniki to cudzoziemcy. Według niego w kraju jest od 50 do 70 podobnych klinik, a ceny pełnego programu urodzenia dziecka przez surogatkę wahają się w granicach od 30 do 70 tys. dolarów. - Bywa, że opłata dla surogatki to niewielka część tej sumy, gdyż mogą w nią wliczać się np. koszty przelotów, zakwaterowania, usługi medyczne - dodał. Jak podkreślił, "rekordzistka" pracująca dla jego kliniki była surogatką czterokrotnie.

- Surogacja i donacja komórek jajowych to dobrze płatna praca. Nie mówiąc już o tym, że to święte uczynki, rodzi się nowe życie, to piękne i pożyteczne - ocenił.

pg

Polecane

Wróć do strony głównej