Policja strzelała do tłumu w Bejrucie. Wojsko odbiło budynek ministerstwa, "kwaterę główną rewolucji"
Grupa protestujących pod przywództwem emerytowanych oficerów libańskiej armii wdarła się w sobotę do ministerstwa spraw zagranicznych w Bejrucie i ogłosiła je "kwaterą główną rewolucji". Przejęcie budynku resortu było transmitowane w lokalnej telewizji. Policja potwierdziła również użycie ostrej amunicji wobec protestujących. Późnym wieczorem wojsko odbiło siedzibę MSZ.
2020-08-08, 22:15
Materiały telewizji z protestów ukazują dziesiątki osób z ranami postrzałowymi. Według danych Libańskiego Czerwonego Krzyża, podczas sobotnich protestów, tłumionych przez policję za pomocą gazu łzawiącego, gumowych kul i żywej amunicji, ucierpiało prawie 500 osób. Zginął też policjant, który uciekając przed demonstrantami spadł do szybu windowego.
Zajęty budynek MSZ
Powiązany Artykuł
Liban: już ponad 150 ofiar eksplozji. WHO alarmuje, że państwu grozi katastrofa
Dziesiątki protestujących wkroczyło na teren libańskiego ministerstwa spraw zagranicznych, skandując hasła przeciwko rządowi i politycznemu establishmentowi. Demonstranci spalili również portret prezydenta Michela Aouna.
- Zostajemy tutaj. Wzywamy Libańczyków do okupowania wszystkich ministerstw - krzyczał przez megafon jeden z demonstrantów.
Wieczorem libańskie wojsko "oczyściło" z demonstrantów siedzibę MSZ i jej okolice w Bejrucie - podała libańska telewicja LBCI.
REKLAMA
Szturm na budynki
Z zamieszczonych w mediach społecznościowych relacji wynika, że protestujący zajęli także gmach resortu gospodarki, pojawiają się też doniesienia o przejętych kolejnych rządowych budynkach.
Jak informuje PAP, demonstranci wtargnęli do budynków ministerstw spraw zagranicznych, gospodarki, środowiska, energii, a także Stowarzyszenia Banków w Libanie. Przeprowadzili także szturm na bejrucki ratusz.
Według telewizji LBCI, oddział wojska został skierowany również do okupowanego ministerstwa gospodarki. Żołnierze mieli podążyć też za grupą osób, która rzucała w nich kamieniami.
Jak informowano wieczorem, demonstranci wciąż pozostają w gmachu ministerstwa energii.
REKLAMA
Strzały w mieście
Na miejscu demonstracji w Bejrucie słyszane były strzały. Transmisja w lokalnych stacjach telewizyjnych pokazała kilka osób, które zostały trafione gumowymi kulami. Policja potwierdziła również użycie ostrej amunicji wobec protestujących.
Wcześniej policja w Bejrucie użyła gazu łzawiącego wobec protestujących, którzy próbowali dostać się do budynku parlamentu.
Powiązany Artykuł
Śledztwo po wybuchu w Bejrucie. Prezydent Libanu sugeruje działania "obcych sił"
Brak zaufania do rządu
Manifestujący Libańczycy oczekują, że rząd zajmie się sprawą wtorkowego wybuchu w stolicy jeszcze w tym tygodniu. Eksplozja w porcie była największą w historii kraju, zabiła 158 osób i ranił około sześciu tysięcy. 21 osób uznano za zaginione.
Uczestnicy protestu mówią o braku zaufania do rządu i problemie korupcji. Władze zapewniały, że pociągną winnych wybuchu do odpowiedzialności.
Gigantyczne straty
Powiązany Artykuł
"Warunki są trudne". Polscy strażacy pracują na gruzowisku w Bejrucie
Niemal trzy tysiące ton azotanów, które wyleciały w powietrze we wtorek, przez sześć lat trzymane były w porcie bez żadnych zabezpieczeń. Libańskie media twierdzą, że trafiły do portu przez przypadek, z uszkodzonego statku, który płynął do Mozambiku.
W sobotę libańskie władze poinformowały, że liczba ofiar śmiertelnych wybuchu wzrosła do 158. Ok. 6 tys. ludzi odniosło obrażenia, z czego około tysiąca wymagało hospitalizacji.
Uszkodzona lub zniszczona jest połowa budynków w mieście, a straty w całym stołecznym regionie szacowane są na 10-15 miliardów dolarów. Wybuch zniszczył jedyny elewator zbożowy, jest problem z żywnością. Do Libanu płynie międzynarodowa pomoc.
REKLAMA
Orędzie premiera
W reakcji na sobotnie wydarzenia premier Libanu Hasan Diab zapowiedział w orędziu telewizyjnym, że w poniedziałek złoży wniosek o przedterminowe wybory. Polityk stwierdził, że to jedyne wyjście z kryzysu, w którym znalazł się kraj, a Liban potrzebuje "nowych elit i nowego parlamentu". Nie jest jednak jasne, czy inicjatywa ma poparcie sił tworzących rządzącą koalicję, w tym politycznego skrzydła Hezbollahu.
- Wzywam wszystkie partie, by nie stały na przeszkodzie do odbudowania Libanu - powiedział premier.
Chodzi nie tylko o wybuch
Diab przyznał również, że "ludzie mają prawo być wściekli", a wtorkowa eksplozja 2,7 tys. ton saletry amonowej w porcie w Bejrucie była rezultatem "lat korupcji". Dodał, że rozumie, że protesty nie dotyczą jedynie sprawy wybuchu.
Liban od miesięcy zmaga się z zapaścią gospodarki, kryzysem bankowym i hiperinflacją, a ostatnio także z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem
fc
REKLAMA