Białoruski działacz: kobieta, która znalazła się w polityce przypadkiem, pokonała dyktatora. Nie wierzył, że Cichanouska będzie jego końcem
- Porażka Łukaszenki w wyborach jest jasna dla wszystkich. I to zademonstrował białoruski naród, wychodząc na ulice podczas protestów. To, co się dzieje, to coś nowego w historii Białorusi. Ludzie długo okazywali cierpliwość - mówi Wład Kobets z think tanku iSANS w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
2020-08-16, 20:44
Powiązany Artykuł
Łukaszenka: ustaliliśmy z Putinem, że zostanie udzielona pomoc Białorusi, jeśli będzie potrzeba
- Wydaje się, że Łukaszenka otrzymał maksymalnie 20-30 procent głosów. To odpowiada danym socjologicznym, które wcześniej gromadziliśmy. Ludzie dają mu do zrozumienia, że nie akceptują jego władzy – robią to w sposób pokojowy, ale i bardzo jasny – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wład Kobets, dyrektor wykonawczy think tanku ISANS.
Jak mówi, takich wydarzeń w historii Białorusi nie było. - Duże białoruskie przedsiębiorstwa: Biełaz, Grodno Azoty, MAZ, Biełszyna - jasno wyrażają sprzeciw, też w małych miastach, na wsiach – gdzie nigdy wcześniej nawet nie tykano spraw politycznych – mówi.
To, co się dzieje: represje, pobicia, tak silnie utkwią w pamięci obecnych pokoleń, że nigdy już nie będzie możliwy powrót do przeszłości, to co się stało, nigdy nie będzie to darowane Łukaszence – zaznaczył działacz.
REKLAMA
Wład Kobets, pytany o wątpliwości dotyczące braku programu Cichanouskiej, powiedział, że do polityki trafiła przypadkiem. Białorusini zaufali jej, że przeprowadzi w ciągu pół roku nowe wybory – to był cel jej zwycięstwa.
- Nigdy w czasie całej kampanii w Białorusi nie padały prorosyjskie hasła, nie było flag Rosji. Białorusini przynosili biało-czerwono-białe flagi. Wołano "Żywie Białoruś". Białorusini walczyli o wolność, demokrację, niepodległość kraju na europejskim szlaku. Gdy będzie wybrany białoruski prezydent, białoruski parlament, to nigdy nie uwierzę, że będzie on przeciwko niepodległości Białorusi – podkreślił.
Więcej w rozmowie.
REKLAMA
Wład Kobets, ISANS: Oczywiste jest, że Aleksander Łukaszenka przegrał wybory. Miał możliwość podjęcia dialogu i akceptacji tego, że nowa generacja Białorusinów nie chce żyć w obecnych warunkach i tego świata, który stworzył. Zaprzepaścił ją jednak.
Warto wspomnieć, że w czasie pandemii koronawirusa Aleksander Łukaszenka popełnił błąd, ludzie musieli sami się przed nim chronić. Powstawały inicjatywy, których celem była obrona przed COVID-19. Białorusini byli urażeni tym, że sami musieli się bronić. Pojawili się nowi liderzy.
Kolejny błąd: Łukaszenka nie widział w Swiatłanie Cichanouskiej poważnego konkurenta – nie uwierzył, że ona będzie jego końcem politycznym. Dostrzegał rywali w innych partiach opozycyjnych, w innych mężczyznach stających do wyborów. Nie zostali oni zarejestrowani w wyborach.
Albo potem zostali aresztowani, inni uciekli.
A Cichanouska została zarejestrowana jako kandydatka w wyborach. Aleksander Łukaszenka nie widział w niej zagrożenia. Białorusini to wszystko jednak rozumieli. Dostrzegli, że Swiatłana Cichanouska stała się symbolem, uosobieniem protestu i dążenia do przemian na Białorusi.
REKLAMA
Ludzie chcieli przemian i symbolem tego stała się właśnie Swiatłana Cichanouska.
Łukaszenka mówił o niej, że rozmawiać z nią można tylko o kotletach, nazywał kobiety z jej sztabu owcami, pytał, kim jest ta kobieta. Padło wiele słów, których ludzie po prostu nie zapomną.
A ludzie wszystko pamiętają. Niedawno na mityngu w Żodzinie pracownicy Biełazu nawiązywali do tych słów. I oczywiście wyborcza porażka Aleksandra Łukaszenki jest jasna dla wszystkich. Niektóre komisje nie zgodziły się na falsyfikację wyborów i wpisały rzeczywiste wyniki – to tylko niektóre z dowodów
Porażka Łukaszenki w wyborach jest jasna dla wszystkich. I to zademonstrował białoruski naród, wychodząc na ulice podczas protestów. To, co się dzieje, to coś nowego w historii Białorusi. Ludzie długo okazywali cierpliwość.
REKLAMA
Miara się przebrała.
Wcześniej obowiązywał kontrakt społeczny. Łukaszenka gwarantował pewien poziom życia, ale starsze pokolenie nie mogło się doczekać obiecanej pensji 500 dolarów. Teraz zdecydowali się zaprotestować. Podczas rozmów m.in. w zakładach Biełaz, robotnicy powiedzieli jasno, za kim głosowali – prawie wszyscy za Cichanouską. Cała Białoruś opowiedziała się totalnie przeciwko Łukaszence. Wszyscy widzą, że 80 procent głosów zostało ukradzione,
Ze strony Rosji pojawiły się komentarze, że jest to wtrącanie się w wewnętrzne sprawy państwa. Putin pogratulował Łukaszence, razem z Xi Jinpingiem. W tle są rosyjskie działania o głębszą integrację.
Ale Białorusini walczą o swoje prawa. Mamy wybranego prezydenta: jest nim Swiatłana Cichanouska. Chodzi o to, by głosy wyborcze były policzone ponownie. Akcje mają charakter pokojowy. Ludzie wychodzą na ulice z kwiatami. O Majdanie przez całą kampanię mówiła tylko jedna osoba – Łukaszenka.
REKLAMA
Wydaje się, że Łukaszenka otrzymał maksymalnie 20-30 procent głosów. To odpowiada danym socjologicznym, które wcześniej gromadziliśmy. Ludzie dają mu do zrozumienia, że nie akceptują jego władzy – robią to w sposób pokojowy, ale i bardzo jasny.
Duże białoruskie przedsiębiorstwa: Biełaz, Grodno Azoty, MAZ, Biełszyna - jasno wyrażają sprzeciw. Nigdy czegoś takiego nie było. Protesty są też w małych miastach, na wsiach – gdzie nigdy wcześniej nawet nie dotykano polityki.
To, co się dzieje: represje, pobicia, tak silnie utkwią w pamięci obecnych pokoleń, że nigdy już nie będzie możliwy powrót do przeszłości, to co się stało, nigdy nie będzie to darowane Łukaszence.
Ludzie byli bardzo brutalnie bici w areszcie i nie można tego zapomnieć, gdy patrzy się na dokonane okrucieństwa. Wygląda to poza tym na systemowe działania, z rozkazu – gdy, jak się opowiada, bito dziesiątki ludzi leżących na podłodze we krwi.
Coraz więcej, już dziesiątki urzędników, dziennikarzy państwowych mediów, funkcjonariuszy sił porządkowych rezygnuje z pracy. Tego nigdy nie było.
REKLAMA
To już punkt, z którego nie ma odwrotu. Nieważne, co zrobi Aleksander Łukaszenka. Mowa była o tym, że może wprowadzić wojsko na ulice. Ale były już strzały z broni ostrej.
Jednak co Aleksander Łukaszenka może zrobić, w sytuacji kiedy cały naród odmawia mu prawa, by był prezydentem?
Co będzie dalej? Czy zmiany mogą nastąpić już teraz?
Białoruskie społeczeństwo szuka rozwiązania. Opozycja chce, by głosy były policzone. Musi nadejść czas zmian, Aleksander Łukaszenka musi odejść. Ludzie będą dalej protestować.
Społeczeństwo musi dokonać przekazania władzy – po raz pierwszy w najnowszej historii. Łukaszenka doprowadził Białoruś do tego stanu.
REKLAMA
Nie wiadomo wciąż bowiem, jak ma się odbyć to przekazanie władzy Swiatłanie Cichanouskiej. Bo formalnie nie jest ona prezydentem, ale jak wynika z wypowiedzi na mityngach etc., ludzie uznają, że wygrała wybory. Cichanouska dostała zaś od ludzi mandat na przeprowadzenie wolnych wyborów i ten proces będzie odbywał się z udziałem wszystkich elit Białorusi.
Ci, którzy bili Białorusinów, torturowali ich, powinni ponieść karę. Wiemy, że naród nie akceptuje gospodarza - to jest po prostu jasne.
Czasem podnoszą się pytania, czy można ufać Swiatłanie Cichanouskiej. Obiecała doprowadzić w ciągu roku do ponownych wyborów. Białorusini zdecydowanie jej zaufali.
Nigdy nie słyszałem, żeby mówiła o swoich planach politycznych. To osoba, która trafiła do polityki przypadkowo, w związku z tym, że mąż Siarhiej Cichanouski został aresztowany i niedopuszczony do wyborów. Także reszta popularnych kandydatów nie była zarejestrowana.
REKLAMA
Łukaszenka myślał, że kobieta nigdy nie będzie prezydentem Białorusi. Mówił, że Białoruś to nie jest Litwa. Niemożliwe jest, żeby kobieta została prezydentem – tak przekonywał. Potem nazywał te kobiety owcami...
A teraz mamy kobietę jako symbol. Słaba kobieta zwyciężyła z białoruskim dyktatorem. Jasne jest, że naród białoruski głosował na Swiatłanę Cichanouską nie w związku z jej poglądami politycznymi, bo takich i nie ma. Została jedyna na liście po aresztach kandydatów etc. Najważniejsze są teraz wolne wybory.
A potem trzeba myśleć, jak przekazać władzę nowemu prezydentowi, wyzwolić więźniów politycznych, ogłosić nowe wybory. Po wyborach już państwo będzie miało nowy parlament, nowego prezydenta. Misja Cichanouskiej się skończy, ale ta kobieta weszła już do najnowszej historii. Jej misja jest tak ważna, że będzie doceniana także w przyszłości. Do polityki trafiła przypadkiem. Ale widzimy, że dyktator, z potężnym wojskiem przegrał ze słabą kobietą.
Część osób zastanawia się nad kandydatami czy niedoszłymi kandydatami w tych wyborach, czy nie są prorosyjscy, nie prezentowali programów.
Nie zna nikt. Jednak wiemy, że to Łukaszenka przez ponad 20 lat wiązał Białoruś z Rosją, robił wszystko, żeby Białoruś była uzależniona od Rosji. Widzimy, że naród białoruski protestował masowo i odrzucił mandat Łukaszenki.
REKLAMA
Zatem można wyprowadzić właściwe wnioski w tej kwestii samemu.
Nigdy w czasie całej kampanii w Białorusi nie padały prorosyjskie hasła, nie było flag Rosji. Białorusini przynosili biało-czerwono-białe flagi. Wołano "Żywie Białoruś".
Białorusini walczyli o wolność, demokrację, niepodległość kraju na europejskim szlaku. Gdy będzie wybrany białoruski prezydent, białoruski parlament, to nigdy nie uwierzę, że będzie on przeciwko niepodległości Białorusi.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA