Setki milionów dolarów na inaugurację Bidena. Większe bezpieczeństwo oznacza wyższe koszty

Rosną koszty uroczystości inauguracji prezydentów Stanów Zjednoczonych. Szacuje się, że w przypadku Donalda Trumpa oprawa zaprzysiężenia kosztowała od 175 do 200 mln dolarów, a Baracka Obamy 170 milionów dolarów.

2021-01-18, 10:08

Setki milionów dolarów na inaugurację Bidena. Większe bezpieczeństwo oznacza wyższe koszty

Tegoroczne wydatki mogą być porównywalne, choć wiele wydarzeń będzie miało wirtualny charakter.

Zwykle to zapewnienie bezpieczeństwa jest najkosztowniejszą częścią amerykańskich inauguracji prezydenckich. Nawet w spokojniejszych latach rząd federalny łożył na to ponad 100 milionów dolarów z pieniędzy podatników. Po niedawnych zamieszkach na Kapitolu wydatki na ochronę wydarzenia zostaną dodatkowo zaostrzone.

Powiązany Artykuł

1200_Biden_Forum.png
Tuzin spraw, którymi zajmie się od razu nowy prezydent USA Joe Biden


"W tej chwili przywódcy stołecznego Dystryktu Kolumbii i Kongresu spierają się, kto zapłaci rachunek. Jeszcze w grudniu władze stolicy zażądały od Kongresu 45 milionów dolarów na wydarzenia inauguracyjne, w tym kontyngent bezpieczeństwa podczas ceremonii zaprzysiężenia. Tradycyjnie rząd federalny pokrywa te wydatki, podczas gdy stolica asygnuje fundusze na organy ścigania, ratowników, transport i komunikację" - wyjaśnił portal finanance.yahoo.news.

Po zamieszkach na Kapitolu lokalni i federalni funkcjonariusze bezpieczeństwa przewidują, że niezależnie od różnych służb policji, w ochronę Waszyngtonu będzie zaangażowanych ponad 20 000 żołnierzy Gwardii Narodowej z 13 stanów. Bezprecedensowe zgromadzenie sił bezpieczeństwa, a także barykady, ogrodzenia itp. podniosą koszty zaprzysiężenia.

Congressional Research Service zastrzegł, że trudno dokładnie określić koszty tegorocznej inauguracji. Fundusze często bowiem pochodzą z kont, które nie są specjalnie przeznaczone na ten cel.

Wirtualny charakter

Ceremonii zaprzysiężenia nowego przywódcy kraju na waszyngtońskim Kapitolu towarzyszą zwykle gale, bankiety, koncerty i parady. Według Jamesa E. Clyburna, przewodniczącego Prezydenckiego Komitetu Inauguracyjnego Joe Bidena 75 proc. do 80 proc. wydarzeń inauguracyjnych z 20 stycznia będzie miało wirtualny charakter.

Pieniądze na bale, przyjęcia itp. pochodzą od prywatnych darczyńców. Biorą w nich udział urzędnicy nowych administracji, parlamentarzyści, lobbyści i główni dostarczyciele funduszy. Mimo ograniczeń związanych z pandemią i atakami na Kapitol, zbieranie funduszy nie ustało.

Według portalu The Hill, zespół prezydenta elekta Joe Bidena przyjmuje darowizny do 1 miliona dolarów od korporacji i do 500 tys. dolarów od zamożnych osób. Odmawia funduszy od firm związanych z wydobyciem i przetwórstwem paliw kopalnych, ich kierownictwa i zarejestrowanych lobbystów. Darowizny od innych są mile widziane.

Powiązany Artykuł

biden mid-epa08938207 1200.jpg
Gospodarczy plan Bidena. 15 dol. za godzinę pracy, inwestycje w infrastrukturę i czystą energię


Jak podkreślił waszyngtoński portal, inauguracyjne zbiórki nie podlegają przepisom dotyczącym finansowania kampanii wyborczych, a tylko minimalnej kontroli publicznej.

REKLAMA

"Można przyjmować darowizny z niemal każdego źródła z wyjątkiem cudzoziemców. Osoby i firmy wpłacające 200 dolarów lub więcej są ostatecznie ujawniane opinii publicznej 90 dni po inauguracji. Jednak sposób wydawania zebranych funduszy pozostaje w dużej mierze poza kontrolą opinii publicznej" - wyjaśnił The Hill, dodając, że wielcy darczyńcy w zamian za pieniądze prawie zawsze chcą czegoś od nowej administracji.

Portal zwraca uwagę, że w roku 2017 na inaugurację Trumpa wpłynęło 107 mln dolarów od bogatych Amerykanów i korporacji. Co najmniej połowa z nich dostała wielomilionowe kontrakty. Na przykład główny darczyńca AT&T zyskał pozwolenie rządu na kontynuowanie fuzji z Time Warner.

Poprzednie inauguracje

"Gra w handel wpływami nie ogranicza się do Trumpa. Barack Obama zakazał darowizn korporacyjnych na swoją inaugurację w 2009 roku. Ale prawie 80 procent funduszy inauguracyjnych Obamy (53 miliony dolarów) pochodziło od zaledwie 211 bogatych donatorów, z których większość przekazała czeki na 50 tys. dolarów" - przypomniał The Hill.

Jak podał portal, inaugurację byłego prezydenta George'a W. Busha w 2005 roku prawie wyłącznie (w 96 proc.) finansowali zarejestrowani lobbyści, korporacje oraz ich dyrektorzy generalni mający interesy z rządem, przy średniej darowiźnie przekraczającej 128 tys. dolarów.

Czytaj także:

Wracając do przeszłości, inne źródła informują, że zwolennicy Busha juniora przekazali ponad 42 milionów dolarów na jego inaugurację w 2001 roku i 42 miliony dolarów w 2005 roku na jego drugą kadencję. Komitet inauguracyjny Billa Clintona zgromadził 33 miliony dolarów w 1993 roku i 30 milionów dolarów w 1997 roku.

W 1989 roku George H.W. Bush dostał od darczyńców 30 milionów dolarów. Inauguracja Ronalda Reagana kosztowała 19 milionów dolarów w 1981 roku i 20 milionów dolarów w 1985 roku. W roku 1973 Richard Nixon przyjął darowizny szacowane na 4 miliony dolarów.

"Tęsknię za czasami szlachetnych uroczystości inauguracyjnych, kiedy na przykład Thomas Jefferson przeszedł z Białego Domu do Kapitolu, wygłosił przemówienie inauguracyjne i wrócił do domu. Żadnych dużych pieniędzy. Żaden z głównych darczyńców nie starał się zdobyć jego przychylności" - podsumował portal The Hill.

itom

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej