Kryzys w najmłodszym państwie świata. Polska pomoc w Sudanie Południowym
2021-03-13, 13:40
Najpierw susze, teraz powodzie, a w rezultacie: głód. Ponad sześciu milionom osób w Sudanie Południowym zajrzała w oczy śmierć z powodu braku pożywienia. Najmłodsze państwo świata przeżywa prawdopodobnie najgorszy okres w swojej krótkiej historii. W pomoc włączyły się organizacje z Polski.
Sudan Południowy istnieje zaledwie dekadę, a ma już niemal milion osób, które musiały uciekać z domów. - Mieszkałam z mężem na wsi. Ale nie było tam jedzenia, a my mieliśmy siedmioro dzieci. Przez jakiś czas polowaliśmy na zwierzęta. Kiedy rozpętały się walki przyjechałam z dziećmi tutaj, do obozu - mówi Madalena, Sudanka, która mieszka teraz w prowizorycznym namiotowisku niedaleko stolicy kraju Dżuby.
W połowie 2020 roku nad Sudan Południowy nadciągnęły ulewne deszcze, jakich mieszkańcy nie widzieli od kilku dekad. Powódź zabiła zwierzęta, zniszczyła uprawy i zabrała ludziom pracę. Tym samym, przyniosła głód. - Jemy raz dziennie, zazwyczaj tylko mieszankę z kukurydzy. Jeśli uda nam się zebrać wystarczającą ilość roślin, a zbiory nie zostaną zniszczone, możemy jeść dwa razy dziennie - mówi Awar ze wsi Kolmarek.
- Cały czas żyjemy w poczuciu zagrożenia. Na przykład raz zdarzyła się powódź, która zniszczyła wszystkie uprawy. Jedynie ci, którzy zasiali pola wystarczająco wcześnie, mieli zbiory, Natomiast kto się spóźnił, został z niczym - dodaje.
Według Światowego Programu Żywienia, po ostatnich ulewach i zniszczeniach, 60 procent mieszkańców Sudanu Południowego stanęło w obliczu głodu. A to dopiero początek, bo kolejne powodzie spodziewane są aż do jesieni tego roku.
Do tego wszystkiego w Sudanie Południowym, jak wszędzie na świecie, roznosi się koronawirus. Choć zakażeń jest niewiele, to w szpitalach i tak nie ma miejsc dla nowych pacjentów.
Powiązany Artykuł
Polska fundacja na ratunek potrzebującym. Kartony z żywnością dotarły do Sudanu Płd.
"Mniej niż połowa ludzi ma dostęp do bezpiecznej wody"
Najmłodsze państwo świata żyje teraz głównie dzięki międzynarodowej pomocy, w tym tej z Polski. Od kilku lat w Sudanie Południowym działa Polska Akcja Humanitarna. Organizacja zajmuje się tam swoim flagowym programem czyli wodą. Zarówno buduje studnie z czystą wodą, stacje sanitarne jak i pomaga w poprawie warunków higienicznych. - Studnia jest wybawieniem. Nie musimy chodzić daleko, aby czerpać wodę. Nie musimy pić wody, która nie jest bezpieczna, jest zanieczyszczona i wywołuje choroby. Ta studnia naprawdę nas uratowała - mówi Mary, mieszkanka jednej z wiosek, gdzie PAH wybudowała studnię.
- W Sudanie Południowym mniej niż połowa ludzi ma dostęp do bezpiecznej wody. Dlatego apelujemy o wsparcie naszych działań pomocowych na specjalnej stronie internetowe suchefakty.org.pl - dodaje rzecznik PAH Rafał Grzelewski.
W Sudanie Południowym działa także Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. PCPM wysłała na miejsce ciężarówkę ze specjalistyczną żywnością dla półtora tysiąca niedożywionych dzieci w miejscowości Gordim. Samochód właśnie dotarł tam do ośrodka i przywiózł 40 tysięcy paczek z jedzeniem dla podopiecznych. Prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej Wojciech Wilk mówi Polskiemu Radiu, że organizacja wspiera ośrodek w Gordhim od pięciu lat.
- W ramach tych działań uchroniliśmy od głębokiego niedożywienia czy nawet od śmierci głodowej ponad 5 tys. dzieci. Każdego roku w ośrodku wspieramy od 1000 do 1500 dzieci - dodaje Wojciech Wilk.
Żeby uświadomić sobie, jak wielkim zagrożeniem są zmiany klimatyczne w Sudanie Południowym wystarczy sięgnąć po podstawowe statystyki ONZ - w całym regionie Rogu Afryki od 2015 roku sezony deszczowe nie produkują już wystarczającej ilości wody, a potężne susze w 2017 i 2019 roku niszczyły hektary upraw i zagroziły 6,5 milionom dzieci. Szacunki ONZ mówią, że w 2040 roku co czwarte dziecko w regionie będzie żyło w ekstremalnie trudnych warunkach.
ks