Inwigilacja polityków, dziennikarzy, aktywistów? Są wyniki śledztwa dziennikarskiego
Przynajmniej 50 tysięcy smartfonów na całym świecie było szpiegowanych za po pomocą oprogramowania Pegasus. Takie są wyniki międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego wspólnie przez 17 redakcji w tym "The Wasington Post", "Le Monde" czy "The Guardian". Szpiegowane telefony należały do polityków, biznesmenów, dziennikarzy, aktywistów społecznych.
2021-07-19, 03:57
O oprogramowaniu Pegasus, stworzonym przez izraelską firmę NSO Group, stało się głośno w 2016 roku. Po przeskanowaniu wybranego urządzenia instaluje ono na nim moduły pozwalające na odczytywanie wiadomości i poczty użytkowników, podsłuchiwanie połączeń, przechwytywanie zrzutów ekranu, rejestrowanie naciśnięć klawiszy, odczytuje również historię kontaktów czy przeglądarki.
Powiązany Artykuł
Fake news dziennika "Haarec". Ambasador RP w Izraelu reaguje
- CNN pokazało nagranie z egzekucji afgańskich żołnierzy. Biały Dom wierzy w autentyczność filmu
- Białoruski opozycjonista dziękuje polskim dziennikarzom za książkę o białoruskich mediach
Dziennikarskie śledztwo
W ramach dziennikarskiego śledztwa przeanalizowano listę 50 tys. numerów telefonów, które klienci NSO Group mogli wybrać do nadzorowania poprzez Pegasusa. Sprawdzono, że były na niej telefony co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków i 85 działaczy na rzecz praw człowieka. Wśród zidentyfikowanych numerów były telefony korespondentów zagranicznych m.in. dzienników "The Wall Street Journal" i "El Pais", telewizji CNN i France 24 oraz agencji AFP, Reuters i Associated Press.
Dziennikarze w ramach śledztwa spotkali się z niektórymi osobami z listy potencjalnych celów oprogramowania. Fizycznie przebadano 67 telefonów komórkowych. Odkryto, że 37 z tych urządzeń było śledzonych przez Pegasusa lub program usiłował się do nich dostać. Dwa z tych telefonów należały do bliskich saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego. Krytyczny wobec władz w Rijadzie Chaszodżdżi został w 2018 r. zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule.
REKLAMA
Zdaniem dziennikarzy śledczych, wśród podmiotów, które posługiwały się oprogramowaniem, były m.in. rządy, w tym: Izraela, Indii, Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Węgier, Meksyku, Kazachstanu, Azerbejdżanu, Maroka.
Bez fizycznego zbadania telefonu nie da się ustalić, czy urządzenie było rzeczywiście inwigilowane przez Pegasusa - zaznacza "The Guardian".
Powiązany Artykuł
Nie żyje Peter R. De Vries. Holenderski dziennikarz śledczy został postrzelony w zeszłym tygodniu
Kontrowersje wokół programu
Klienci NSO Group najprawdopodobniej wykorzystywali również Pegasusa w śledztwach dotyczących terroryzmu i przestępczości. Na analizowanej liście numerów odkryto również te należące do podejrzanych o działalność kryminalną - zauważa gazeta.
Jednak obecność na liście wielu numerów należących do osób, które najprawdopodobniej nie prowadzą działalności przestępczej, sugeruje, że niektórzy klienci NSO Group łamali umowy zawarte z tą firmą i wykorzystywali oprogramowanie do inwigilowania oponentów politycznych, krytyków rządów czy dziennikarzy badających sprawy korupcyjne - konkluduje brytyjski dziennik.
REKLAMA
Założona w 2010 roku przez Izraelczyków Shaleva Hulio i Omri Lavie, NSO Group ma siedzibę w izraelskim centrum zaawansowanych technologii Herzliya niedaleko Tel Awiwu.
Producenta oprogramowania regularnie oskarżano o to, że system jest wykorzystywany przez autorytarne reżimy, firma broniła się, podkreślając, że Pegasus jest używany wyłącznie do walki z przestępczością zorganizowaną i siatkami terrorystycznymi - przypomina agencja AFP.
Klienci NSO Group najprawdopodobniej wykorzystywali Pegasusa w śledztwach dotyczących terroryzmu i przestępczości. Na analizowanej liście numerów odkryto również te należące do podejrzanych o działalność kryminalną - zauważa gazeta.
Jednak obecność na liście wielu numerów należących do osób, które najprawdopodobniej nie prowadzą działalności przestępczej, sugeruje, że niektórzy klienci NSO Group łamali umowy zawarte z tą firmą i wykorzystywali oprogramowanie do inwigilowania oponentów politycznych, krytyków rządów czy dziennikarzy badających sprawy korupcyjne - konkluduje brytyjski dziennik.
REKLAMA
jmo
REKLAMA