"Zaczął strzelać do przypadkowych osób na ulicy". Dziś mija druga rocznica zamachu w niemieckim Halle
9 października 2019 roku 28-letni neonazista próbował wtargnąć do tamtejszej synagogi. Gdy nie dostał się do środka, zaczął strzelać do przypadkowych osób na ulicy.
2021-10-09, 20:47
Powiązany Artykuł
Trzy lata po rasistowskim ataku na żydowską restaurację w Chemnitz. Jest wyrok sądu
Kilka minut po godzinie dwunastej miasto Halle na chwilę zamarło, a minuta ciszy wybrzmiała szczególnie na starówce, gdzie zabiły dzwony kościelne. Premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff złożył wieniec przed pobliską synagogą.
Dokładnie dwa lata temu o tej porze próbował wtargnąć do niej uzbrojony neonazista Stephan Balliet. Gmina żydowska w Halle obchodziła wtedy święto Jom Kiupur, a w świątyni przebywało ponad 50 osób. Ponieważ zamachowiec nie mógł sforsować drzwi, zaczął strzelać do przypadkowych osób na ulicy i w lokalu tureckim. W wyniku zamachu zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne.
Posłuchaj
W grudniu 2020 roku sąd w Magdeburgu skazał 28-letniego Niemca na dożywotnią karę pozbawienia wolności. Media przypominają, że w ostatnim czasie doszło w Niemczech do nasilenia przejawów antysemityzmu, zarówno ze strony niemieckich neonazistów jak i arabskich imigrantów
REKLAMA
Polaryzacja społeczeństw
Podczas uroczystości upamiętniającej ofiary premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff ostrzegł przed dalszą polaryzacją debaty politycznej. "Zmiana i brutalizacja języka jest sygnałem ostrzegawczym" - powiedział polityk CDU. "Atak prawicowych ekstremistów w Halle pokazuje: słowa i czyny nie są od siebie odległe". Haseloff wezwał do odwagi cywilnej: "Wyznaczmy wspólnie czerwoną linię przyzwoitości: musimy konsekwentnie przeciwdziałać zniesławianiu innych".
Próba ataku na synagogę podkreśla, jak ważne jest zachowanie pamięci o Holokauście i przekazywanie jej z pokolenia na pokolenie. Nie tylko szkoły muszą o to dbać, ale także rodziny, kręgi przyjaciół, kluby, stowarzyszenia i partie - podkreślił Haseloff.
IAR/PAP/in./
REKLAMA