Emigrują na Białoruś z Kurdystanu. Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w ich ojczyźnie
Jak skutecznie bronić się przed atakami hybrydowymi z wykorzystaniem migrantów? Eksperci mówią, że należy pomagać na miejscu, w krajach Bliskiego Wschodu. Rozwój tych państw może spowodować, że zmniejszy się migracja do Europy, a politycy tacy jak Aleksander Łukaszenka nie będą w stanie wykorzystać migrantów do ataków na Polskę i inne kraje graniczne Unii Europejskiej. Wojciech Cegielski sprawdzał, jak wygląda polska i europejska pomoc dla irackiego Kurdystanu. To właśnie stamtąd pochodzi większość migrantów, którzy zostali przywiezieni przez białoruskie służby na granicę z Polską.
2021-11-12, 15:57
Kurdystan to autonomiczny region, powstały po obaleniu władzy Saddama Husajna w Iraku. Mieszka tam 5 milionów Kurdów, którzy nie są Arabami a oddzielną grupą etniczną. Od ponad stu lat walczą o niepodległość. Największa na świecie diaspora kurdyjska, około 800 tysięcy osób, mieszka z kolei w Niemczech.
Jak wygląda sytuacja na miejscu?
Kurdystan to w ostatnich latach oaza spokoju w porównaniu do arabskiej części Iraku. - Warunki życia w Iraku północnym są całkiem dobre w porównaniu do Syrii albo do Libanu - mówi Polskiemu Radiu Wojciech Wilk, ekspert ONZ oraz prezes Polskiego Centrum Pomoc Międzynarodowej, organizacji która od trzech lat działa w irackim Kurdystanie.
- Można się zastanawiać dlaczego iraccy Kurdowie emigrują do Niemiec? Tutaj główną przyczyną są właśnie kwestie ekonomiczne, gdyż wśród irackich Kurdów panuje przeświadczenie, że takie dostatnie, stabilne życie nie jest w Iraku, tylko jest właśnie w Niemczech. Cały czas panuje takie przeświadczenie, że Niemcy są taką ziemią obiecaną do której powinni emigrować - dodaje.
- Stabilizacji nie ma - mówi Farman Darwish, kurdyjski lekarz, który od 30 lat mieszka w Polsce, a w Kurdystanie ma część rodziny. - Poza tym infrastruktura społeczna czy szkolnictwo nie działają tak jak trzeba. I ci ludzie nie widzą możliwości pozostawania u siebie, więc emigrują - wyjaśnia.
REKLAMA
Posłuchaj
Jak wygląda polska i europejska pomoc dla irackiego Kurdystanu? Materiał Wojciecha Cegielskiego (IAR) 3:04
Dodaj do playlisty
Białoruscy agenci
W Kurdystanie w obozach dla uchodźców nadal mieszka około miliona osób. To głównie Jazydzi, którzy uciekali z domów siedem lat temu, gdy pojawili się tam ekstremiści z ISIS. - Społeczność międzynarodowa postanowiła zamknąć pomoc, przestać pomagać ponieważ wojna z ISIS się skończyła - mówi Polskiemu Radiu Ziyad Raoof, przedstawiciel kurdyjskiego rządu w Polsce.
Powiązany Artykuł
"W Kuźnicy koczuje już ponad tysiąc migrantów". SG podała nowe informacje dot. sytuacji na granicy
W tej sytuacji, gdy na miejscu pojawili się agenci białoruskich służb, mamiący ludzi bajkami o dostatnim życiu w Niemczech, wielu łatwo dało się nabrać. - Ja bym tak samo zrobił, gdybym tam był i nie miał po prostu dla siebie przyszłości. Gdzieś muszę pojechać, żeby szukać lepszego życia - dodaje Farman Darwish.
Polska jest jednym z krajów, które pomagają na miejscu w Kurdystanie. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej od trzech lat pomaga w budowaniu struktur samorządowych, tworzeniu nowych miejsc pracy. Pomaga też poprawić dostęp do czystej wody.
REKLAMA
Błędne wydatki
Na miejscu pracują też organizacje z innych krajów. Kurdowie twierdzą jednak, że pomoc nie jest wystarczająca, a błędem Unii Europejskiej jest przekazywanie pieniędzy na walkę z nielegalną migracją do Turcji, do prezydenta Erdogana. - A co Erdogan robi z tymi pieniędzmi? Islamizuje społeczeństwo tureckie, islamizuje otoczenie, atakuje Kurdów. Te pieniądze można było zupełnie inaczej wydać w tych krajach - dodaje Farman Darwish.
Powiązany Artykuł
Migranci są zaopatrywani przez Białorusinów. Żaryn: otrzymują nawet sprzęt do niszczenia zabezpieczeń
Jak mówią eksperci, skuteczna pomoc na miejscu nie tylko znacznie zmniejszyłaby migrację do Europy. Jest też tańsza. - Pomoc humanitarna dla czteroosobowej rodziny przez miesiąc w Libanie to około 320 złotych - dodaje Wojciech Wilk, prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. Według wyliczeń PCPM, taka sama pomoc w Polsce to 1500 złotych, a w Niemczech 6500 złotych.
Kurdyjskie władze zabiegają o dalszą pomoc w krajach Unii Europejskiej. Od kilku tygodni prowadzą też kampanie informacyjne, uświadamiające mieszkańcom, jak niebezpieczna może być podróż na Białoruś i że mogą oni być użyci przez reżim Łukaszenki jako narzędzie w działaniach hybrydowych.
Zobacz także: Wiceszef MSZ Marcin Przydacz w "Salonie politycznym Trójki"
REKLAMA
Zobacz także:
- Terminal w Małaszewiczach, czyli pięta achillesowa Łukaszenki. Tadeusz Giczan o formach nacisku na reżim
- "Możemy się spodziewać tylko eskalacji". Paweł Soloch o sytuacji na granicy
Wojciech Cegielski
REKLAMA