Birma: odroczono wyrok ws. Aung San Suu Kyi. Grozi jej łączna kara do 100 lat więzienia
Sąd w kontrolowanej przez wojskową juntę Birmie odroczył w poniedziałek do 27 grudnia wydanie wyroku w sprawie pozbawionej władzy przez armię demokratycznej przywódczyni Aung San Suu Kyi - podała agencja Reuters, cytując anonimowe źródło. Suu Kyi została już wcześniej skazana na dwa lata więzienia.
2021-12-20, 11:17
76-letnia Suu Kyi, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, została aresztowana przez wojskową juntę, która 1 lutego dokonała zamachu stanu i obaliła demokratycznie wybrany rząd Narodowej Ligi na rzecz demokracji (NLD). Obecnie jest przetrzymywana w niewiadomym miejscu.
Noblistce postawiono szereg zarzutów kryminalnych, za które grozi jej łącznie ponad 100 lat więzienia. Została już skazana na cztery lata za nawoływanie do buntu i złamanie przepisów covidowych, ale ten wyrok skrócono później do dwóch lat pozbawienia wolności w miejscu, w którym przebywa obecnie.
Suu Kyi odrzuca oskarżenia
Suu Kyi odrzuca wszystkie oskarżenia, a jej zwolennicy uważają je za bezpodstawne i ukartowane w celu odsunięcia jej od życia politycznego, podczas gdy wojsko umacnia swoją władzę nad krajem.
REKLAMA
Junta utrzymuje, że proces jest "uczciwy" i prowadzony w niezawisłym sądzie przez sędziego wybranego jeszcze w czasach rządów Suu Kyi. Proces toczy się w stolicy Birmy, Naypyidaw, i jest zamknięty dla mediów, a prawnikom oskarżonej nie pozwala się na kontakty z mediami i opinią publiczną – podkreśla Reuters.
Birma pogrążona jest w chaosie od puczu z 1 lutego. Birmańska armia i podległe jej służby bezpieczeństwa wielokrotnie krwawo tłumiły strajki i protesty przeciwko dyktaturze wojska. Według działaczy ze Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP) wojsko i policja zabiły ponad 1300 osób, a 8100 zostało zatrzymanych, oskarżonych lub skazanych na więzienie. Junta kwestionuje te dane.
- Po zamachu stanu Birmańczycy masowo uciekają do Indii. Regionowi grozi kryzys migracyjny
- Japonia nie uznaje birmańskich dyplomatów mianowanych przez juntę. "To byłoby zaakceptowanie zamachu stanu"
PAP/IAR/in./
REKLAMA