Przeżył bombardowanie teatru w Mariupolu. "Brakowało powietrza, ludzie wpadli w panikę"

2022-03-27, 08:10

Przeżył bombardowanie teatru w Mariupolu. "Brakowało powietrza, ludzie wpadli w panikę"
Aleksiej z Mariupola: po uderzeniu bomby w teatrze zatrzęsły się ściany, ludzie wpadli w panikę. Foto: Vladyslav Babenko/Shutterstock

W połowie marca rosyjskie wojska zbombardowały Teatr Dramatyczny w Mariupolu. - Po uderzeniu bomby zatrzęsły się ściany i zaczęły spadać portrety aktorów, wszędzie był pył, brakowało powietrza, a ludzie wpadli w panikę - zrelacjonował Aleksiej, który przeżył bombardowanie placówki.

- Już piątego dnia od wybuchu wojny w Mariupolu nie było prądu, internetu, wody, bo wojsko rosyjskie zaraz po wkroczeniu do miasta zniszczyło praktycznie wszystko, aby wywołać katastrofę humanitarną - podkreślił 35-letni Aleksiej, który urodził się i żył w Mariupolu. Dodał, że ostatni raz dostęp do internetu miał pierwszego marca br. - Po tym, jak sieć internetowa została zniszczona i nie było już komunikacji online, to jeżeli ktoś wychodził z domu do sklepu, to zostawiał karteczkę, dokąd wyszedł, kiedy wróci. Wszystko po to, żeby sąsiedzi, znajomi wiedzieli, gdzie ta osoba jest - powiedział.

W jego ocenie dużo osób zaczęło się chować w budynku teatru, ponieważ wcześniej był on "najważniejszym lokalnym miejscem, gdzie ludzie się gromadzili i szukali informacji, jak wyjechać z miasta".

- W budynku przebywali ludzie, którzy wcześniej w wyniku ostrzału miasta stracili swoje domy. Było tam setki mieszkańców, głównie osoby starsze i kobiety z dziećmi. Mogło tam być ponad tysiąc osób. Uważam, że zginęło też więcej osób - przekazał. - Razem ze swoim przyjacielem Antonem poszliśmy do teatru, żeby sprawdzić, czy będzie jechał jakiś bus lub samochód, żeby opuścić miasto. Na miejscu okazało się, że nie ma żadnych zielonych korytarzy, jakie były zapowiadane, że to wszystko jest tylko fikcją. Rosja od początku chciała zabijać cywilów, którzy stąd wyjeżdżają - stwierdził.

"Brakowało powietrza, ludzie wpadli w panikę"

Jak opisywał, w budynku teatru było mnóstwo ludzi, którzy siedzieli lub leżeli na korytarzach, obok sceny. - To były tłumy ludzi. Jedna dziewczyna, którą spotkaliśmy w teatrze, zażartowała, że można się stąd wydostać tylko pieszo, bo nic nie jedzie w żadnym kierunku - dodał.

Aleksiej wspomina, że w momencie wybuchu stał z przyjacielem koło drzwi wejściowych. - Uważam, że uratowało nas to, że nie byliśmy w samym centrum budynku, gdzie są krzesła dla widzów, ale bliżej wejścia, koło grubej ściany. Po uderzeniu bomby zatrzęsły się ściany i zaczęły spadać portrety aktorów i teatralne dekoracje, wszędzie był pył, brakowało powietrza, a ludzie wpadli w panikę i zaczęli biegać w różne strony. Niektórzy leżeli na ziemi, inni przez nich przeskakiwali. Był straszny chaos - powiedział.

Dodał, że w całym budynku było mnóstwo kurzu i było bardzo duszno. - Poszliśmy na trzecie piętro teatru, bo tam było więcej powietrza przez dziurę w dachu. Na dole trudno było już oddychać. Chwilę potem zdecydowaliśmy się wyjść z budynku - podkreślił.

- Wychodząc, zauważyłem, że na dole koło wyjścia stała kobieta z 6-letnią córką. Powiedziałem im, żeby szły razem ze mną, że wyjdziemy stąd. Kobieta zrobiła kilka kroków, ale potem stanęła w miejscu i nie chciała iść dalej. Zrozumiałem, że nie mam czasu, żeby na nie czekać i muszę uciekać, a one tak zostały, przy tym wejściu - wspominał.

Czytaj także:

Apel o pomoc Ukrainie

Część osób przebywających w teatrze ukryła się w schronie. Aleksiej opuścił jednak placówkę i chciał ukryć się w pobliskim budynku, ale nie został do niego wpuszczony, bo - jak wskazał - budynek był już przepełniony. - Cały czas z każdej strony trwał ostrzał, nie miałem czasu myśleć, jak się czuję, czy się boję, dobiegłem do centrum wolontariatu, tam się zatrzymałem i dostałem wodę, aby umyć się z pyłu i kurzu - dodał.

Mężczyzna wyjechał z miasta z pomocą napotkanego Witalija, który tego samego dnia samochodem wywiózł Aleksieja i Antona poza rejon miasta. - Tam się rozdzieliliśmy i ruszyliśmy do Manhusza. Spędziliśmy tam kilka dni w piwnicy, potem wyjechaliśmy do Berdiańska, następnie do Zaporoża i pociągiem ewakuacyjnym do Lwowa. Chciałbym tu, we Lwowie znaleźć pracę i zarabiać - powiedział. - Chcę zaapelować do wolnego świata, żeby pomógł Ukrainie i odrzucił putinowskie wojsko jak najdalej od naszych granic - podsumował.

Budynek Teatru Dramatycznego w Mariupolu został zbombardowany 16 marca przez rosyjskie lotnictwo. Zginęło około 300 osób. Dwa dni później lokalne władze poinformowały, że około 130 osób wydostało się na powierzchnię, ale w piwnicy, która wytrzymała atak, zostali jeszcze ludzie. Przeprowadzenie misji ratunkowej okazało się w kolejnych dniach niemożliwe ze względu na trwające w Mariupolu walki.

***

Polskie Radio tymczasowo uruchomiło transmisję w czasie rzeczywistym sygnału ukraińskiego radia poprzez swoje nadajniki cyfrowe w technologii DAB+. Sygnał publicznego ukraińskiego nadawcy dostępny jest także na kanałach internetowych Polskiego Radia. Dzięki temu przebywający w Polsce Ukraińcy będą mogli łatwiej słuchać audycji swojego radia publicznego.

Oglądaj całodobowy przekaz z Ukrainy w streamingu portalu PolskieRadio24.pl:

Czytaj także:

ng

Polecane

Wróć do strony głównej