"Polska ma być rynkiem zbytu i źródłem taniej siły roboczej". Marcin Warchoł o działaniach UE
- Unia najchętniej widziałaby Polaków w roli zbieraczy szparagów, a Polskę – jako uzależnionego od niej odbiorcy łaskawie przyznawanych unijnych funduszy, a nie liczącego się producenta i silnego ekonomicznie kraju – ocenia wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
2022-07-14, 12:18
Polityk Solidarnej Polski skomentował nowy raport Komisji Europejskiej poświęcony praworządności w Unii Europejskiej. Jak zaznaczył w rozmowie z portalem wPolityce, sprawozdanie jest "wyjątkowo bezczelne, a jednocześnie bardzo groźne – nie tylko dla Polski, lecz dla wszystkich krajów członkowskich".
- Unia niebezpiecznie przesuwa granice swoich bezprawnych żądań. Żadne ze sformułowanych przez nią tzw. zaleceń, będących w istocie formą szantażu, nie leży w kompetencjach UE. Komisja Europejska narzuca nam ideologię LGBT, krytykuje obronę polskich granic i prawo oświatowe. Ma czelność zarzucać nam, że nie wystarczająco pomogliśmy uchodźcom z Ukrainy, podczas gdy Polska i sami Polacy jak nikt inny na świecie angażuje się we wsparcie dla nich – mówi Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Polityk dodaje, że Solidarna Polska w grudniu 2021 roku, gdy trwały uzgodnienia w sprawie funduszu odbudowy, ostrzegała przed konsekwencjami ustępstw wobec UE i podkładaniem w nią zbyt wielkiej ufności. - Czas pokazał – co mówię bez satysfakcji – że mieliśmy rację. Droga ustępstw to droga donikąd – podkreśla Warchoł.
Kolonijny status Polski
- Intencją brukselskich elit jest kolonijny status Polski – jako państwa, które jest rynkiem zbytu dla bogatych państw UE i źródłem taniej siły roboczej. Unia najchętniej widziałaby Polaków w roli zbieraczy szparagów, a Polskę – jako uzależnionego od niej odbiorcy łaskawie przyznawanych unijnych funduszy, a nie liczącego się producenta i silnego ekonomicznie kraju. Dopóki rządzi Zjednoczona Prawica, nie pozwolimy na to. Nie chcemy, żeby Polacy byli w Unii obywatelami drugiej kategorii. Nie zgodzimy się na status kraju postkolonialnego, który jest jedynie odbiorcą usług, a nie samodzielnym i suwerennym podmiotem stwierdza wiceminister.
REKLAMA
Marcin Warchoł odniósł się również do unijnego postulatu oddzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Jak zaznaczył, model taki funkcjonował w czasach PRL i był wyłącznie fasadowy. - Komunistyczne państwo sprawowało nad prokuraturą pełną kontrolę, ale przy jej formalnej odrębności uwalniało się od odpowiedzialności za ręczne sterowanie. Komisja Europejska domaga się przywrócenia właśnie tego stanu – stwierdził.
Sprawna prokuratura
- Dziś prokuratura jest sprawnie działającą instytucją, o czym świadczy m.in. rekordowy wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród Polaków, a sądy – wiadomo… Demokratyczna kontrola nad działalnością prokuratury jest sprawowana przez ministra sprawiedliwości, członka Rady Ministrów, który ponosi za to odpowiedzialność polityczną. Ten model wynika bezpośrednio z zapisów konstytucji, która mówi, że Rada Ministrów "zapewnia bezpieczeństwo wewnętrzne państwa oraz porządek publiczny". Połączenie urzędu ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego ma głębokie oparcie także w polskiej tradycji prawnej, począwszy od XX-lecia międzywojennego. To rozwiązanie funkcjonowało, gdy wstępowaliśmy do UE i jakoś nie budziło wówczas zastrzeżeń ze strony unijnych organów – powiedział Marcin Warchoł.
- Raport KE ws. praworządności. Cywiński: nie pozwólmy sobie na meblowanie naszego domu
- Ziobro odpowiada na zalecenia KE: chodzi o wywrócenie władzy, która ma w Polsce demokratyczny charakter
pg
REKLAMA
REKLAMA