To kolejna akcja protestacyjna w Ryanairze. W ubiegłym miesiącu strajkowali piloci oraz personel pokładowy. Powody były te same - arogancja kierownictwa linii lotniczych oraz żądanie podwyżek.
"Pracownicy mają dość"
- Pracownicy Ryanair mają po prostu dość, ciągły brak szacunku, brak poszanowania zasad rządzących sektorem i belgijskiego prawa - mówił telewizji RTL jeden z pilotów.
Oliwy do ognia dolewa sam szef Ryanaira. - Michael O’Leary wypowiada się w sposób obraźliwy. Jeśli będzie tak dalej, związkowcy mają zamiar kontynuować akcję protestacyjną przez całe lato - zapowiedział sekretarz belgijskiego związku zawodowego CNE Didier Lebbe.
W ubiegłym tygodniu zarząd Ryanaira wysłał do protestujących list, w którym grożono, że przewoźnik wycofa się z Belgii, jeśli akcje protestacyjne będą kontynuowane i przypomniał o podpisanym w 2020 roku porozumieniu, które musi być przestrzegane. Związkowcy odpowiadają, że wtedy zgodzili się na 20-procentowe obniżenie zarobków, ale to było w związku z pandemią, a od tego czasu sytuacja finansowa poprawiła się, zatem i zarobki powinny wzrosnąć.
O szczegółach z Brukseli korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka:
00:57 11856069_1.mp3 Strajk pilotów Ryanair. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Pierwsze loty odwołano już w czwartek
Jak wcześniej poinformowano na łamach "Brussels Times", tanie linie lotnicze Ryanair "zaczęły odwoływać niektóre loty w czwartek - na kilka dni przed strajkiem belgijskich pilotów tego przewoźnika". Tego typu strajk miał również miejsce na koniec czerwca.
Piloci czują się "niedoceniani" i chcą podwyżki wynagrodzeń po tym, jak zgodzili się zrezygnować z 20 proc. swoich zarobków podczas kryzysu związanego z pandemią COVID-19. - Ryanair wskazał, że aktywność osiągnęła 115 proc. w porównaniu z poziomem z 2019 roku, a więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby wynagrodzenia wzrosły - wyjaśnił Belga Didier Lebbe ze związku zawodowego Centre Nationale des Employés (CNE).
Irlandzkie linie lotnicze podpisały w czwartek umowy ze swoimi francuskimi i hiszpańskimi pilotami, w tym dotyczące podwyżki wynagrodzeń. - Mówi się o powrocie do pensji z 2020 roku w 2027 roku - powiedział Lebbe. - Nie wiem, dlaczego to podpisali, ale nie ma mowy, aby podobne porozumienia zostały podpisane w Belgii - wskazał.
Czytaj więcej:
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/PAP/nt