Emerytowani kanadyjscy piloci szkolą Chińczyków? Sprawę bada resort sprawiedliwości
Byli kanadyjscy piloci, cywilni i wojskowi, pracują w południowoafrykańskiej szkole pilotażu, która według doniesień dziennika "The Globe and Mail" szkoli również chińskich pilotów wojskowych.
2022-11-04, 08:20
Według dziennika "The Globe and Mail" południowoafrykańska The Test Flying Academy of South Africa (TFASA) w Oudtshoorn zatrudnia byłych kanadyjskich pilotów. TFASA przekazała gazecie, że wśród jej szkoleniowców są rzeczywiści kanadyjscy piloci, natomiast klientów określiła jako pochodzących z regionu Azji i Pacyfiku.
Szkoła zastrzegła, że szkolenia są przeprowadzane na starszego typu samolotach – konstrukcjach z lat 1960 i 1970, a nie na współczesnych samolotach wojskowych, a zajęcia nie dotyczą taktyki wojskowej.
Nie tylko Kanada
Dwa tygodnie temu kanadyjski resort obrony poinformował, że sprawdza, czy byli kanadyjscy piloci wojskowi nie pomagają chińskiej armii w szkoleniu pilotów. Podobne działania podjęły Wielka Brytania i Australia po sygnałach, że byli piloci z tych krajów mogą szkolić chińską armię.
Do pozyskiwania emerytowanych zachodnich pilotów Chiny wykorzystują zewnętrzne firmy rekrutacyjne, w tym właśnie południowoafrykańską TFASA. Według doniesień brytyjskich i australijskich mediów, chińskich pilotów szkoli ok. 30 byłych wojskowych pilotów z krajów zachodnich, wśród nich także Australijczycy i Kanadyjczycy. Jak informowały w październiku brytyjskie media, Chiny kuszą byłych pilotów dużymi zarobkami, sięgającymi 270 tys. dolarów rocznie.
REKLAMA
Tajemnica, ale bez jurysdykcji?
Wówczas w wypowiedziach dla mediów biuro prasowe resortu obrony Kanady podkreślało, że kanadyjscy wojskowi są zobowiązani do zachowania tajemnicy także po odejściu z armii. Jednak w czwartek generał Denis Boucher podczas spotkania z parlamentarną komisją obrony powiedział, że wojsko nie ma jurysdykcji nad działaniami pilotów w związku z pracą, którą podejmują po zakończeniu służby. Sprawą zajmuje się ministerstwo sprawiedliwości – poinformował "The Globe and Mail".
pg,pap
REKLAMA