Działaczka ZPB: nawet w zrujnowanych przez reżim do gołej ziemi Surkontach na polskich grobach są znicze, stoi krzyż

- Nasi przodkowie rozumieli, że życie opiera się na prostych, elementarnych, ale ważnych rzeczach. Babcie uczyły nas języka polskiego, tak jak umiały, przez modlitwę, i nauczyły. Przecież nie mogliśmy uczyć się polskiego w szkołach. Dziś ludzie są dziesiątki razy lepiej wykształceni niż dekady temu, ale niestety często brakuje tej fundamentalnej mądrości - tym bardziej musimy pamiętać o tym, co najważniejsze, przekazywać to, co ważne, młodemu pokoleniu - powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi.

2022-11-07, 19:00

Działaczka ZPB: nawet w zrujnowanych przez reżim do gołej ziemi Surkontach na polskich grobach są znicze, stoi krzyż
Na zdjęciu: brzozowe krzyże na zrównanym z ziemią cmentarzu w Surkontach (zdjęcie Związku Polaków na Białorusi) i wystąpienie Ireny Biernackiej podczas demonstracji z okazji białoruskich Dziadów w Warszawie. Foto: ZPB/YouTube/

- Bez tego rodzaju mądrości, umiejętności układania priorytetów, to, że obecnie ludzie są wielokrotnie lepiej wykształceni, może nie mieć niestety czasem tak dużego znaczenia, jak mogłoby mieć - powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi.

Działaczka ZPB, pytana o działania reżimu łukaszenkowskiego przeciwko Polakom, powiedziała, że reżim białoruski obnaża obecnie swoją słabość. - Rujnują groby, robią wszystko, co mogą, przeciwko nam. Jednak nasze groby były na 1 i na 2 listopada upiększone. Na każdym grobie, nawet na tej pustej ziemi w Surkontach, paliły się znicze i stał krzyż - zauważyła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

- Wszystko jedno, cokolwiek zrobią, oni nigdy nas do końca nie zniszczą - podkreśliła.

- My pokazujemy to przez modlitwy, przez pielęgnowanie pamięci. Przecież w imię tego wszystkiego Andrzej Poczobut i prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys znajdują się w więzieniu - powiedziała działaczka.

REKLAMA

- Także inni Polacy na Białorusi pokazują, że nie można nas zniszczyć - i to od dawna. Ja przecież nie uczyłam się języka polskiego w szkole, a jednak rodzice przez modlitwę, katechizm, starali się na różne inne sposoby, starali się nam ten język przekazać. Tak ludzie robią nadal - powiedziała Irena Biernacka, która również była więźniem Aleksandra Łukaszenki, jako przewodnicząca lidzkiego oddziału Związku Polaków na Białorusi.

Czytaj także:

"Białorusini i Polacy muszą być w jedności, mieliśmy wspólną historię"

Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi przyjechała w pierwszych dniach listopada z Białegostoku do Warszawy, aby wyrazić solidarność z Białorusinami prześladowanymi przez reżim Aleksandra Łukaszenki, którzy na uroczystości dziadów wspominali m.in. poległych na Ukrainie białoruskich ochotników z pułku imienia Konstantego Kalinowskiego. Wcześniej Irena Biernacka brała udział w upamiętnieniu przez białoruską diasporę zwycięskiej bitwy pod Orszą - wówczas wojska Wielkiego Wojska Litewskiego rozgromiły znacznie liczniejsze oddziały moskiewskie.

Irena Biernacka, pytana, dlaczego przyjechała na demonstrację diaspory białoruskiej podczas dziadów, podkreśliła, że Białorusini, Polacy powinni działać razem, pamiętać o wspólnej historii, wspierać się wzajemnie.

REKLAMA

Czytaj także:

Zaznaczyła, że trzeba uwrażliwiać młode pokolenie na to, co jest naprawdę ważne, jakimi zasadami wartościami należy się kierować.

- Nasi przodkowie rozumieli, że życie składa się z prostych i elementarnych rzeczy. Są rzeczy elementarne i ważne, które są ważniejsze od wykształcenia, bez których jest ono bezwartościowe - podkreśliła w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

Andrzej Poczobut zapewne wkrótce będzie miał proces, Andżelika Borys jest w areszcie domowym

REKLAMA

Prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, jak mówiła działaczka, prawdopodobnie wciąż znajduje się w areszcie domowym. - Nie mam z nią niestety żadnego kontaktu. To samo dotyczy Andrzeja Poczobuta - podkreśliła Irena Biernacka.

Jest bardzo prawdopodobne, że niedługo na Białorusi rozpocznie się proces polskiego działacza, dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

- Wiem, że Andrzej jest patriotą. Będzie trzymał się mocno przez cały czas - powiedziała Irena Biernacka portalowi PolskieRadio24.pl.

Na początku października okazało się, że reżim białoruski umieścił Andrzeja Poczobuta na liście "międzynarodowych terrorystów".

REKLAMA

W piątek 23 września pojawiła się informacja, że Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi, został przewieziony z mińskiego aresztu do więzienia w Grodnie. To oznacza, że najpewniej w tym mieście odbędzie się wkrótce jego proces.

Obecnie listy do Andrzeja Poczobuta należy kierować na adres aresztu w Grodnie:

Анджей Почобут

230023 г. Гродно, ул. Кирова 1
СИЗО тюрьмы 1
Беларусь / Białoruś

Jak zauważali wcześniej członkowie Związku Polaków na Białorusi, cenzura więzienna może nie przepuścić listów w języku polskim. Dlatego można przetłumaczyć je na białoruski czy rosyjski, choćby translatorem. Wiadomo, że część listów pisanych do Andrzeja Poczobuta w języku polskim została zablokowana.

Wkrótce proces Andrzeja Poczobuta

Andrzej Poczobut, znany polski dziennikarz i jeden z liderów Związku Polaków na Białorusi, członek Rady Naczelnej ZPB, został aresztowany w marcu 2021 roku i od tego czasu przebywa w więzieniu.

REKLAMA

Jak przypomina portal Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", Andrzej Poczobut został zatrzymany po uprzednim długim przeszukaniu w jego domu, skąd zabrano jego laptop, telefony, a także niektóre rzeczy należące do członków rodziny.

Andrzej Poczobut był najpierw przewieziony do biura Komitetu Śledczego w Mińsku, potem zatrzymany w areszcie śledczym nr 1 przy ul. Wołodarskiego w Mińsku, potem przewieziony do aresztu śledczego nr 8. w Żodzinie. Na początku maja 2022 roku Andrzej Poczobut został przeniesiony znów do aresztu nr 1 przy ul. Wołodarskiego w Mińsku. We wrześniu przetransportowano go do aresztu przy ulicy Kirowa 1 w Grodnie.

Białoruski reżim przedstawił dziennikarzowi (sfingowane) zarzuty w sprawie karnej początkowo na bazie art. 130 paragrafu 3 kodeksu karnego Republiki Białoruś. Artykuł 130 to "celowe działania zmierzające do wzniecania wrogości lub niezgody na tle rasowym narodowym, religijnym lub innym, na tle przynależności rasowej, narodowej, wyznaniowej, językowej lub innej społecznej; a paragraf 3 dotyczy tych samych działań popełnionych przez umyślnie przez grupę osób bądź takich, które doprowadziły do śmierci osoby lub innych ciężkich następstw - zagrożony jest karą od 5 do 12 lat więzienia.  

Następnie w sierpniu 2022 roku doszły zarzuty "wezwania do zastosowania środków restrykcyjnych (sankcji) wymierzonych w bezpieczeństwo narodowe" (art. 361 kodeksu karnego).

REKLAMA

Jak zauważa portal ZPB, te ostatnie zarzuty są tym bardziej absurdalne, że artykuł kodeksu w sprawie wezwań do sankcji został wprowadzony do kodeksu karnego w czasie, gdy Andrzej Poczobut już znajdował się w więzieniu. Zmiany opublikowano na portalu prawnym dopiero w grudniu 2021 roku, a dziesięć dni później weszły one w życie.

Odmówił podpisania prośby o ułaskawienie

Jak przekazuje Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi Poczobutowi stwierdza, że w mediach określił atak ZSRR na Polskę w 1939 roku jako akt agresji. A także, jak zaznaczono, wpisano tam na listę "przewinień" wypowiedzi w obronie polskiej mniejszości na Białorusi, artykuły w polskich mediach o protestach na Białorusi w 2020 roku, a także tekst na temat Anatola Radziwonika, żołnierza Armii Krajowej i w bojownika podziemia antykomunistycznego i niepodległościowego w Grodnie.

"Wiasna" przypomina także, że jesienią 2021 roku informowano, że Andrzej Poczobut odmówił podpisania prośby o łaskę do Aleksandra Łukaszenki.

Białoruskie Dziady w Warszawie

Tradycyjnie w czasie białoruskich Dziadów wspominano Białorusinów pomordowanych podczas sowieckich represji: niesiono krzyże na miejsce masowych bezimiennych grobów na uroczysko Kuropaty pod Mińskiem. Pochód ten aż dotąd odbywał się co roku, mimo tego, że władze białoruskie nie udzielały pozwoleń na jego organizację, a jego uczestnikom groziły areszty i represje. W tym roku poziom represji jest tak wysoki, że organizacja białoruskich Dziadów w Mińsku była niemożliwa.

REKLAMA

Dziady, święto ważne dla białoruskiej tożsamości kulturowej i narodowej, odbyły się w tym roku w Warszawie.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Za tego rodzaju przemarsz, tym bardziej ze zdjęciami poległych w walkach z Rosją, na Białorusi jego uczestnikom groziłoby długoletnie więzienie i represje.

Warszawski przemarsz był bardzo wymownym symbolem niezgody na politykę reżimu Aleksandra Łukaszenki, który bezprawnie oddaje Białoruś pod dominację Rosji i pozwala wykorzystać kraj w wojnie przeciwko Ukrainie.

REKLAMA

Łukaszenkowski reżim niszczy polskie miejsca pamięci, cmentarze

W ostatnich miesiącach dochodziło do licznych aktów zniszczeń polskich miejsc pamięci - w tym cmentarzy, miejsc pochówków, na Białorusi, usuwania krzyży.

Zniszczono i równano z ziemią polskie miejsca pamięci, w tym pochówków i cmentarzy wojskowych, znajdujące się m.in. w Plebaniszkach, Jodkowiczach, Wołkowysku, Kaczycach, Stryjówce, Mikuliszkach, Surkontach i Piaskowcach.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

***

REKLAMA

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej