Problemy we Francji. Wielkanoc w cieniu strajków i kryzysu inflacji

W tym roku dla Francuzów święta wielkanocne odbywają się w cieniu strajków i protestów społecznych. Są też skromniejsze z powodu inflacji. Koszyk produktów na święta podrożał o kilkanaście procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.

2023-04-09, 10:32

Problemy we Francji. Wielkanoc w cieniu strajków i kryzysu inflacji
Wielkanoc w cieniu strajków i kryzysu inflacji. Foto: PAP/EPA/Mohammed Badra

Trwający od trzech miesięcy konflikt społeczny wokół reformy emerytalnej dał się Francuzom we znaki aż do ostatnich chwil przed świętami. W Wielki Czwartek związkowcy zorganizowali w całym kraju kolejną rundę demonstracji. Z powodu strajków odwołano w tym tygodniu wiele pociągów na głównych liniach w kraju i opóźniono połączenia lotnicze. Brakuje też paliwa na około 10 procent stacji benzynowych w kraju.

To utrudniło Francuzom wyjazdy na święta i na rozpoczynające się w ten weekend w części kraju ferie. W hotelach i ośrodkach wypoczynkowych odnotowano spadek rezerwacji o 30 procent w porównaniu z 2022 rokiem.

Historyk zarzuca indolencję politykom

Z powodu indolencji polityków mamy kryzys społeczny i kryzys demokracji w związku z próbami wprowadzenia we Francji reformy emerytalnej, która nie ma absolutnie żadnego poparcia. Społeczeństwo ubożeje, zatem rośnie przemoc na ulicach - ocenił historyk i publicysta Pierre Vermeren.

- Ludzie pracy nie są reprezentowani we Francji. Mamy tak naprawdę dwie Francje: kraj, który pracuje i manifestuje przeciwko reformie emerytalnej i kraj, który nie pracuje lub żyje z pracy innych i popiera tę reformę. To poważny problem strukturalny. Podczas wyborów prezydenckich w 2022 r. ludzie pracy - rolnicy, drobni przedsiębiorcy, robotnicy, rzemieślnicy, niższa klasa średnia - głosowali przede wszystkim na Jean-Luca Melenchona ze skrajnej lewicy lub Marine Le Pen ze skrajnej prawicy, a nie na prezydenta Emmanuela Macrona - zaznaczył Pierre Vermeren.

REKLAMA

Tymczasem prezydent Macron chce reformować rynek pracy i system emerytalny, nie posiadając tak naprawdę ani poparcia związków zawodowych, ani ludzi pracy - podkreślił historyk. Na kryzys demokracji wskazuje również to, że w wyborach nie uczestniczyło wielu młodych ludzi czy tych należących do tzw. klasy ludowej - dodał.

- Tradycyjne partie lewicowe czy prawicowe praktycznie zniknęły ze sceny politycznej, a pozostali na niej liderzy reprezentujący skrajności: Le Pen i Melenchon, którzy nie są w stanie dojść do porozumienia, oraz tracący na popularności Macron - wyjaśnił Pierre Vermeren. Brak reprezentacji politycznej, wraz z wysokim bezrobociem i rosnącą inflacją przyczyniają się do narastania kryzysu - uzupełnił.

Czytaj także:

dn/IAR, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej