Eksplozja w Ratingen, ranni funkcjonariusze. Media: to mogła być pułapka na policjantów
"Skrzynka na listy mieszkańca jest przepełniona". Ta pozornie niegroźna wiadomość od zarządu budynku była w czwartek początkiem operacji policyjnej w Ratingen, w trakcie której doszło do eksplozji, a siedmiu strażaków i dwóch policjantów zostało rannych. Jak pisze "Spiegiel", niewykluczone, że podejrzany o spowodowanie wybuchu zwabił policjantów w pułapkę.
2023-05-12, 06:55
W związku z eksplozją w Ratingen (Nadrenia Północna-Westfalia) funkcjonariusze zatrzymali 57-letniego podejrzanego: Franka P. W jego mieszkaniu znaleźli ciało, które najwyraźniej leżało tam od dłuższego czasu; co najmniej kilka dni. Według informacji portalu tygodnika "Spiegel", znaleziona nieżyjąca osoba to matka 57-latka. Nie ma na razie oficjalnego potwierdzenia tej informacji.
Zapach rozkładu
Ok. godz. 10 zawiadomiono policję z powodu przepełnionej wiszącej na drzwiach mieszkania skrzynki na listy. Uznano, że w mieszkaniu na dziesiątym piętrze wieżowca przebywa osoba potrzebująca pomocy.
Według informacji "Spiegla", przed mieszkaniem policjanci poczuli "zapach rozkładu". Jak podaje agencja dpa, były też przesłanki wskazujące na pożar. Ustalono, że w mieszkaniu ma mieszkać matka z synem - pisze "Spiegel".
Kula ognia
Ok. godz. 11.15 policja próbowała otworzyć drzwi, w jej trakcie doszło do eksplozji, siedmiu strażaków i dwóch policjantów zostało rannych. Obserwatorzy mówili później o "potężnej kuli ognia".
REKLAMA
Według informacji "Spiegla", kiedy służby weszły do mieszkania Frank P., ten trzymał w ręku kawałek materiału, który podpalił.
Pułapka w drzwiach?
Szef MSW Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul przed komisją spraw wewnętrznych Landtagu wyjaśnił, że nie może jeszcze powiedzieć, czy wybuch był atakiem celowym.
Według "Spiegla" istnieją podejrzenia, że Frank P. mógł celowo zabarykadować się w mieszkaniu i zdetonować drzwi. "W związku z tym nie można wykluczyć, że świadomie pozwolił funkcjonariuszom wejść w pułapkę".
Ok. czterech godzin po detonacji siły specjalne weszły do mieszkania. Frank P. został aresztowany i z "ciężkimi obrażeniami" przewieziony do szpitala. Nie wiadomo, czy został ranny w wybuchu, czy podczas zatrzymania.
REKLAMA
Spokojny, dbał o matkę
Kilku sąsiadów powiedziało "Spieglowi", że Frank P. od wielu lat mieszkał z matką w bloku w Ratingen. Matka zachorowała na demencję. Opisują 57-latka jako spokojnego i powściągliwego, bardzo dbającego o swoją matkę. Ostatnio nie widziano go od kilku tygodni.
Z aktywności P. w sieciach społecznościowych ma wynikać, że mógł być "mentalnie" związany ze środowiskiem koronasceptyków.
- Ogromna eksplozja w centrum Mediolanu. Ewakuowano kilkaset osób
- Kolejny wybuch w Rotterdamie. "Eksplozje są niemal codziennie"
REKLAMA
IAR/PAP/fc
REKLAMA