Wszystkie kraje UE mają ponieść koszty polityki migracyjnej Angeli Merkel. Czym jest "obowiązkowa solidarność"?
Komisja Europejska stwierdziła, że wszystkie kraje członkowskie będą musiały partycypować w kosztach polityki azylowo-migracyjnej, która doprowadziła do zalania południa Europy migrantami z północnej Afryki. Polska i kilka innych krajów sprzeciwiają się tej decyzji.
2023-05-26, 10:49
Błędna polityka migracyjna rozpoczęta w 2015 roku przez Angelę Merkel ma swoje konsekwencje do dziś. Władze unijne kompletnie nie radzą sobie z napływem nielegalnych migrantów ekonomicznych z Afryki. Obecnie Komisja Europejska postuluje by wszystkie kraje członkowskie dzieliły się wynikających z tego kosztami.
- Należy zapewnić solidarność. Dlatego Komisja zaproponowała system obowiązkowej solidarności. Państwa członkowskie będą mogły decydować o środkach solidarnościowych. Mogą one obejmować relokację, wsparcie finansowe i operacyjne. Ważne jest, aby państwa członkowskie potrzebujące wsparcia je otrzymały - poinformowała rzeczniczka Anita Hipper. Polska i część krajów UE jest przeciwnych propozycji dotyczącej relokacji.
W tej sprawie wypowiedziała się też szwedzka prezydencja w UE. "Obowiązkowej relokacji nie było, nie ma i nie będzie w propozycji. Obowiązkowa solidarność to inna sprawa. Kraje pierwszego wjazdu potrzebują wsparcia w ich ważnych pracach, związanych z zarządzaniem granicami zewnętrznymi. Ale obowiązkowa relokacja nie wchodzi w grę" - napisała na Twittrze Maria Stenergard, minister ds. migracji Szwecji.
W praktyce tylko dwie opcje
KE zamierza przedstawić nową propozycję reformy azylowo-migracyjnej, która ma rozwiązać problemy państw południa Europy, związane z napływem migrantów.
REKLAMA
Trzecia opcja, o której mówi KE, czyli wsparcie operacyjne, miałoby polegać na przekazaniu np. pomocy technicznej krajom, które borykają się z napływem uchodźców, np. w postaci namiotów czy pomocy humanitarnej. O to musiałby jednak poprosić kraj, który ma problemy z napływem migrantów.
W praktyce kraje mogłyby mieć więc wybór tylko między dwoma opcjami - relokacją migrantów albo ekwiwalentem finansowym w wysokości 22 tys. euro na migranta, którego nie chcą przyjąć.
Kolejna dyskusja w tej sprawie ma się odbyć na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich w piątek.
Polska przyjęła milion uchodźców. Pomoc z UE? Prawie żadna
Polska jest przeciwna propozycji dotyczącej relokacji. - Nie ma i nie będzie zgody na przymusową relokację migrantów do Polski - oświadczył w czwartek mister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
REKLAMA
Propozycję reformy azylowo-migracyjnej przedstawiła w środę komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson ambasadorom państw członkowskich. To wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 r. wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się na to zgodzić. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa UE wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.
Ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś wskazał, że w Polsce 1 mln uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną międzynarodową, a UE na pomoc im przekazała 200 mln euro. Podkreślił, że na jednego uchodźcę z Ukrainy KE przeznaczyła zatem 200 euro, a jednocześnie w planach ma obciążenie państw, które nie będą chciały przyjmować nieregularnych migrantów w ramach mechanizmu przymusowej relokacji, kwotą 22 tys. euro. To – jak zaznaczył - rażąca dysproporcja.
Czytaj także:
- Powrót do kontaktów z Putinem. Scholz czeka na "odpowiedni czas"
- Katargate. Była wiceprzewodnicząca PE Eva Kaili zwolniona z aresztu domowego
Zobacz także: Szymon Szynkowski vel Sęk w Polskim Radiu
REKLAMA
PAP/łs
REKLAMA