Milei uzyskał 32,2 proc. głosów, o wiele więcej niż przewidywano. Polityk nazywany "argentyńskim Donaldem Trumpem" Prowadził kampanię w niekonwencjonalnym stylu, m. in. wykonując na wiecach utwory rockowe czym zaskarbił sobie powodzenie u młodzieży.
Na drugim miejscu z 27,7 proc. głosów uplasowała się kandydatka konserwatywnego bloku opozycyjnego "Razem dla Zmiany" Patricja Bullrich a na trzecim umiarkowany burmistrz Buenos Aires Horacio Larreta z rządzącej obecnie koalicji peronistowskiej, który otrzymał 25,8 proc. głosów.
Zółta kartka dla rządzących
W pierwszych komentarzach podkreśla się, że wyniki głosowania są poważnym ostrzeżeniem dla peronistów, pod rządami których Argentyna przeżywa głęboki kryzys gospodarczy ze wskaźnikiem inflacji sięgającym 116 proc., dramatycznym wzrostem kosztów utrzymania i zadłużeniem zagranicznym w wysokości 44 mld dolarów.
Ocenia się, że 4 na 10 Argentyńczyków żyje obecnie w ubóstwie ledwie wiążąc przysłowiowy "koniec z końcem" i będąc niepewnym pracy w warunkach wysokiego bezrobocia.
Niedzielne wstępne wybory były próbą generalną przed właściwymi wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi wyznaczonymi na 22 października. Zdaniem większości obserwatorów wybory w październiku nie przyniosą rozstrzygnięcia i konieczna będzie druga tura głosowanie, prawdopodobnie w listopadzie.
Czytaj także:
PAP, IAR. mbl