Brutalne tortury Rosjan na Ukrainie. "Niektóre z ofiar zamęczono na śmierć"
Stosowane przez Rosjan metody tortur na okupowanych przez nich terytoriach Ukrainy były tak brutalne, że niektóre z ofiar zamęczono na śmierć - oświadczył w poniedziałek w Genewie Erik Mose, przewodniczący komisji śledczej ds. Ukrainy działającej pod mandatem ONZ.
2023-09-25, 16:22
Jak powiedział, występując na forum Rady Praw Człowieka w Genewie, jego zespół "zebrał dalsze dowody wskazujące na to, że stosowanie tortur przez rosyjskie siły zbrojne na obszarach znajdujących się pod ich kontrolą jest zjawiskiem powszechnym i systematycznym".
- W niektórych przypadkach tortury były tak brutalne, że powodowały śmierć ofiary - poinformował Mose, cytowany przez agencję Reutera.
Tortury dla ukraińskich patriotów
Komisja śledcza odwiedziła części Ukrainy czasowo zajęte od początku wojny przez siły rosyjskie, m.in. obwody chersoński i zaporoski. Ustalono, że tortury stosowano głównie w ośrodkach detencyjnych prowadzonych przez władze rosyjskie.
Komisja stwierdziła już wcześniej, że naruszenia dokonywane przez Rosjan na Ukrainie, w tym stosowanie tortur, mogą stanowić zbrodnię przeciwko ludzkości.
REKLAMA
Mose poinformował, że zebrane dowody wskazują na zbrodnie popełniane w czasie wojny przez obie strony konfliktu, jednak znacznie większej liczby nadużyć dopuściły się siły rosyjskie niż ukraińskie. Stwierdzono, że torturowano głównie osoby oskarżane o bycie informatorami Ukraińców.
Gwałty i przemoc
Komisja stwierdziła w swoim raporcie, że rosyjscy żołnierze w obwodzie chersońskim "gwałcili i dopuszczali się przemocy seksualnej wobec kobiet w wieku od 19 do 83 lat". Często członkowie ich rodzin byli przetrzymywani w sąsiednich pokojach i tym samym zmuszeni do bycia świadkami zbrodni - przekazała agencja Associated Press.
Rosja zaprzecza dopuszczaniu się okrucieństw lub atakowaniu ludności cywilnej na Ukrainie. Rosja miała możliwość ustosunkowania się do zarzutów na forum Rady Praw Człowieka, ale żaden przedstawiciel tego kraju nie był obecny w czasie poniedziałkowego wystąpienia Moseg.
REKLAMA
PR24/PAP/sw
REKLAMA