Wypowiedź Trumpa. Przewodnicząca PE dla Polskiego Radia: to powinien być dzwonek alarmowy

2024-02-13, 17:39

- Umieściłabym te komentarze w pewnym kontekście, czyli kampanii, która teraz przetacza się przez Stany Zjednoczone, którą uważnie śledzimy, a dzień po wyborach będziemy musieli podsumować i ustalić, w którą stronę będą zmierzać nasze transatlantyckie relacje. Oczywiście dla Unii Europejskiej to nie tylko powinien być dzwonek alarmowy, ale też powinniśmy sobie uświadomić, ile pieniędzy przeznaczyliśmy na obronę - powiedziała w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia Beatą Płomecką przewodnicząca PE Roberta Metsola.

Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka: Pani przewodnicząca, czy możemy się czuć bezpiecznie w Europie, czy kraje wschodniej flanki mogą czuć się bezpiecznie, słysząc wypowiedzi Donalda Trumpa, że zachęcałby Rosję, by zrobiła, co chce, z europejskimi sojusznikami, którzy nie przeznaczają odpowiednich funduszy na obronę?

Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola: Cóż, umieściłabym te komentarze w pewnym kontekście, mam nadzieję, czyli kampanii, która teraz przetacza się przez Stany Zjednoczone, którą uważnie śledzimy, a dzień po wyborach będziemy musieli podsumować i ustalić, w którą stronę będą zmierzać nasze transatlantyckie relacje. Oczywiście dla Unii Europejskiej to nie tylko powinien być dzwonek alarmowy, ale też powinniśmy sobie uświadomić, ile pieniędzy przeznaczyliśmy na obronę. O ile więcej musimy wydać na obronę. Jeśli mówimy o prawdziwym bezpieczeństwie, to oznacza to, że musimy w samej Unii Europejskiej ustanowić ramy, które będą uzupełnieniem dla NATO, a nie konkurencją dla Sojuszu. Spójrzmy na wydatki krajów NATO-wskich. Byłam wczoraj w Estonii i widzę przywództwo w krajach, które mają granicę z Rosją, czyli z ekspansjonistycznym, agresywnym sąsiadem. Widzę odwagę tych państw, przekonanie i uznanie, że jeśli chodzi o kwestie obronne, to możemy znaleźć się sami za kilka miesięcy.

Będzie Pani w Polsce w tym tygodniu. Jakie jest Pani główne przesłanie, jakie ma Pani zaplanowane spotkania?

Przede wszystkim nie mogę się doczekać wizyty w Polsce. To kraj, który kocham i który jest bardzo bliski mojemu sercu. Spędzę w nim długi czas; powiedziałabym, że dwa dni w naszym harmonogramie to bardzo długo. To będzie wspaniały czas, który będzie wypełniony spotkaniami z władzami, oczywiście spotkam się z premierem, z wieloma ministrami, spotkam się z marszałkami Sejmu i Senatu. Spotkam się z młodzieżą, pojadę na Uniwersytet Warszawski, pojadę do Kolegium Europejskiego w Natolinie, którego jestem absolwentką. Będę rozmawiała z młodymi ludźmi w Gdańsku. Spotkam się z Lechem Wałęsą. Otworzę oficjalnie biuro Parlamentu Europejskiego w sercu Warszawy. A wszystko to wraz z jednym apelem, by jak najwięcej Polaków zagłosowało w czerwcowych wyborach europejskich. W tym historycznym momencie Polska będzie świętować 20-lecie członkostwa w Unii Europejskiej. Wspaniale jest mieć tak proeuropejski naród, który chce zaznaczyć swoje miejsce i zdanie w dyskusji o tym, dokąd ma zmierzać Europa. Ponieważ Polacy zdecydują, kto wejdzie do Parlamentu Europejskiego. A wszystkie te decyzje, które są podejmowane tutaj, mają również wpływ na życie każdego obywatela Polski.

Jakie są pilne kwestie w Unii Europejskiej, w których rola Polski byłaby kluczowa?

Wszystko zależy od przywództwa. Widzimy, że w sercu Europy znajduje się niezwykle proeuropejski kraj, który przeszedł ogromną transformację od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej. Patrząc na Polskę, można dostrzec jej przywództwo. Nie wybrałbym jednej kwestii, powiedziałbym raczej, że chcę opinii Polski na temat wszystkiego, co dotyczy demokracji, przywracania demokracji i praworządności, cyfryzacji, konkurencyjności, badań i technologii, młodych ludzi, wykorzystania umiejętności i talentu w samym sercu Polski, na temat rolnictwa - Polska w tej sprawie odgrywa dużą rolę, sektor rolnictwa i jego przedstawiciele. Są kwestie rozszerzenia - jak można zrobić postęp w tej sprawie, Polska bardzo wspiera i Ukrainę, i Mołdawię. Jestem przekonana, że Polska odciśnie swoje piętno w każdej dziedzinie.

Jak to jest odwiedzać kraj, który został zaatakowany? Oczywiście chodzi mi o Ukrainę. Była Pani pierwszą przewodniczącą unijnej instytucji, która odwiedziła Kijów.

To było bardzo trudne. Po pierwsze, nigdy wcześniej nie byłam w Ukrainie. I pamiętam, że kiedy wsiadaliśmy do pociągu, Kijów był jeszcze otoczony, to było, zanim zobaczyliśmy zdjęcia z Buczy. Byłam w Kijowie 1 kwietnia i obiecałam ukraińskiemu parlamentowi i prezydentowi Zełenskiemu, którego wtedy spotkałam po raz pierwszy osobiście, że ich nie opuścimy. Cieszę się, że byliśmy tam obecni. A potem było wiele spotkań, które odbyliśmy zarówno w Ukrainie, jak i w innych częściach Europy, kiedy podkreślaliśmy, że nasze wsparcie jest niezachwiane, niezależnie od tego, czy chodziło o wezwanie do przyznania Ukrainie statusu kandydata, a następnie o rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych, czy też o decyzje w sprawie zniesienia ceł, o wsparcie wojskowe, o dostawy amunicji, o wsparcie logistyczne, o szkolenia, pakiet finansowy w wysokości 50 mld euro, to nasza ostatnia decyzja. Wszystko to, powiedziałabym, zostało podjęte w kontekście mojej wizyty w Kijowie. Zobaczyłam ducha Ukraińców i refleksję - dlaczego w 2022 roku mamy wojnę. To jest rzeczywistość.

Parlament Europejski zawsze wypowiadał się głośno na temat Ukrainy i zawsze był jeden krok przed unijnymi rządami. Czy europarlament będzie namawiał przywódców do zatwierdzenia ram negocjacyjnych z Ukrainą na szczycie w marcu?

Kiedy w ciągu kilku dni ogromną większością głosów w tym parlamencie, prawie jednomyślnie, co zdarza się rzadko, zgodziliśmy się, by Ukraina stała się krajem kandydującym do Unii Europejskiej, pamiętam, że padały pytania: Dlaczego tak szybko? Dlaczego już teraz? Mamy kraj w stanie wojny. Dla nas w Parlamencie Europejskim nie było żadnych pytań. I tu muszę oddać polskim europosłom chwałę za to, że naciskali na tę decyzję, ponieważ polscy obywatele powiedzieli, że chcemy Ukrainy w Unii Europejskiej. Nie było więc wątpliwości, że premierzy poszli w ich ślady. I tak było na każdym kroku, więc zdecydowanie będziemy iść w tym kierunku.

Wspomniała Pani wybory europejskie. Jak zamierza Pani zachęcać ludzi do głosowania, przede wszystkim młodych ludzi? To prawda, że jest plan, by prosić gwiazdy muzyki o pomoc?

Chętnie przyjmę każdą pomoc. Tu chodzi przede wszystkim o osobiste spotkania z ludźmi. Wczoraj byłam w Estonii, w Tallinie. Jutro będę w Pradze, a potem w Warszawie i w Gdańsku. Wpływ, jaki można wywrzeć, spotykając się z młodymi ludźmi i mówiąc im, że ich głos się liczy, to robi różnicę. Ponieważ niezależnie od tego, czy ktoś zagłosuje, czy nie, polscy posłowie zostaną wybrani do Parlamentu Europejskiego, ale wybór może się komuś nie spodobać, więc każdy może mieć wpływ na decyzję. Nie mówiliśmy o tym. Bruksela jest za daleko. Czasami spotykamy się tylko z młodymi ludźmi na przykład w centrum miast, zamiast wyjeżdżać poza. Ja spędziłam dużo czasu w Krakowie, byłam na przedmieściach, również w Warszawie, uwielbiam przyjeżdżać do Polski i rozmawiać z młodymi ludźmi. Dla mnie jest to kluczowe, wraz z bardzo otwartą i szczerą rozmową, którą można przeprowadzić osobiście, ale także zdalnie. Będziemy mieć specjalną kampanię skierowaną do młodych ludzi. Mamy cztery kraje, w których głosować mogą obywatele od 16. roku życia. To będzie miało znaczenie. Mogę powiedzieć, że jestem matką nowego wyborcy. Jeden z moich czterech synów będzie głosował po raz pierwszy i jest to dla niego wyzwanie. Kiedy z nim rozmawiam, widzę, że to nie jest ta sama rozmowa, którą prowadziłam z moimi rodzicami. W tej sprawie więc wykorzystam również moje osobiste doświadczenie.

Z przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą rozmawiała brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka.

Posłuchaj

Przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola dla Polskiego Radia (Wywiad Beaty Płomeckiej) 6:42
+
Dodaj do playlisty
Czytaj więcej:

wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej