Mieszka tu 240 mln osób, głosować może połowa. Dlaczego? To trzeba wiedzieć o Pakistanie

2024-02-13, 20:10

Mieszka tu 240 mln osób, głosować może połowa. Dlaczego? To trzeba wiedzieć o Pakistanie
W Pakistanie obaj byli premierzy ogłosili zwycięstwo w wyborach. Foto: PA/EPA/SHAHZAIB AKBER

- Wybory w Pakistanie koncentrowały się na starciu dwóch sił. Chodzi o pojedynek Imrana Khana, byłego premiera, z armią i szefem sztabu armii gen. Asimem Munirem. Armia chciała marginalizacji Khana i jego ugrupowania. A Khan, który przebywa w więzieniu, chciał wrócić do władzy - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Młodzi ludzie, którzy szukają dla siebie perspektyw, chcieli głosować na Khana, który obiecywał im "drugą Szwecję", ale i budował swoją pozycję na antyamerykanizmie, przekazał ekspert. 

W wywiadzie można przeczytać między innymi:

  • Z jakim problemem mierzy się młoda populacja Pakistanu, kraju, w którym mieszka 240 milionów ludzi.
  • Z jakich względów to, co dzieje się w Pakistanie, jest ważne także dla Europy.
  • Który pakistański polityk spacerował po placu Czerwonym w pierwszych dniach inwazji Rosji na Ukrainę i co z tego wynikło.
  • Dlaczego Pakistańczycy głosują na polityka, który populistycznie obiecuje im drugą Szwecję.

 

Sytuacja po wyborach w Pakistanie jest wciąż niejasna. W wywiadzie dla Polskiego Radia, dla portalu PolskieRadio24.pl Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych mówił, że wybory te były w dużej mierze starciem szefa sztabu armii pakistańskiej i b. premiera Imrana Khana. Ten ostatni znajduje się w więzieniu. Obciążają go m.in. zarzuty korupcyjne. Jego zwolennicy uznają jednak, że jest politycznym męczennikiem.

Wybory, jak mówił Paryk Kugiel (PISM), z punktu widzenia armii pakistańskiej miały przynieść zmarginalizowanie Khana. Jego zwolennicy odnieśli zwycięstwo w wyborach, jednak zapewne nie będą w stanie stworzyć rządu. Prawdopodobny scenariusz to rząd koalicyjny pakistańskich dynastii politycznych.

Zwolennik partii Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości Imrana Khana. PAP/EPA/ARSHAD ARBA Zwolennik partii Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości Imrana Khana. PAP/EPA/ARSHAD ARBA

Potrzebny przemysł, inwestycje

Ekspert Patryk Kugiel wskazał na wyzwania, z którymi obecnie zmaga się Pakistan. Ich znaczenie jest globalne. Pakistan liczy ponad 230-240 mln mieszkańców, a do głosowania uprawnionych jest "zaledwie" 128 milionów - bo społeczeństwo jest tak młode. Młodzi ludzie nie widzą w kraju przyszłości dla siebie - nie ma miejsc pracy.

Analityk przedstawił także ewolucję polityki zagranicznej Pakistanu. Jaki jest stosunek Pakistanu do Rosji? Do Zachodu? Do Chin? Dlaczego?

Opowiedział także, jaka jest sytuacja bezpieczeństwa w Pakistanie. Przed wyborami doszło do ataków terrorystycznych.

W wyborach parlamentarnych w Pakistanie 8 lutego kandydaci niezależni wspierani przez Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI) Imrana Khana zdobyli 93 mandaty, a Pakistańska Liga Muzułmańska Nawaz (PML-N) Nawaza Szarifa - 75 miejsc. Zgromadzenie Narodowe liczy 336 miejsc.

Wciąż trwa fomowanie rządu. Więcej w rozmowie.


***

Zapraszamy do lektury!

***

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl: Przed wyborami w Pakistanie słyszeliśmy o zamachach terrorystycznych. Kto dokonuje w Pakistanie takich aktów przemocy i czemu one mają służyć?

Patryk Kugiel (Polski Instytut Spraw Międzynarodowych): Ataki terrorystyczne, które miały miejsce przed wyborami, to niestety bardzo częste zjawisko w Pakistanie. Sytuacja bezpieczeństwa w tym kraju jest napięta przynajmniej od dwudziestu lat. Podczas wojny z terroryzmem w sąsiednim Afganistanie niestabilność przelewała się na teren Pakistanu. Przemoc polityczna i ataki terrorystyczne są niestety smutną codziennością.

Sytuacja bywała już znacznie poważniejsza. Można przypomnieć akty terroru przed wyborami parlamentarnymi 2008 roku, w wyniku których w grudniu 2007 roku zginęła w ataku terrorystycznym była premie Benazir Bhutto, liderka Pakistańskiej Partii Ludowej. W czasie wcześniejszego zamachu na jej życie w październiku 2007 roku zginęło 130 osób, ona sama wówczas została ranna.

Przed wyborami 2013 roku zamachów było także więcej niż teraz. Później sytuacja bezpieczeństwa nieco się poprawiła. Jednak po tym, gdy talibowie w 2021 przejęli władzę w Afganistanie, częstotliwość aktów terroru na terytorium Pakistanu wzrosła, co się wiąże z tym, że pakistańscy talibowie poczuli się wówczas trochę silniejsi.

To organizacje terrorystyczne, blisko powiązane z talibami w Afganistanie, ale jednak odrębne. Chcieliby oni stworzyć "Afganistan w Pakistanie": chodzi o wprowadzenie prawa szariatu, zmiany systemu prawnego, teokracji.

Te organizacje, korzystając z przychylności nowych władz w Afganistanie, wzmocniły swoje ataki w Pakistanie. W zeszłym roku miał miejsce wzrost liczby aktów terroru o 80 procent. To zatem zdecydowane pogorszenie sytuacji bezpieczeństwa.

Wybory są kolejną okazją dla siejących terror, żeby zwrócić na siebie uwagę.

W związku z atakami, które miały miejsce, zginęło kilkadziesiąt osób. Przypominały one o istniejącym zagrożeniu, ale przy tym nie miały wpływu ani na przebieg wyborów, ani na ogólną sytuację bezpieczeństwa w państwie.

Stan bezpieczeństwa i poprawa stanu bezpieczeństwa, walka z terroryzmem będą jednym z priorytetów nowego rządu w Pakistanie.

Na zdjęciu: partia Jamiat Ulma-e-Islam podczas protestu w Kwecie. Fot. PAP/EPA/FAYYAZ AHMAD Na zdjęciu: partia Jamiat Ulma-e-Islam podczas protestu w Kwecie. Fot. PAP/EPA/FAYYAZ AHMAD

Ataków dokonują zatem m.in. pakistańscy talibowie.

Tak. Choć jest tam obecnych kilka organizacji ekstremistycznych. W Pakistanie działa Państwo Islamskie, które w Afganistanie jest pod presją, zatem ludzie ci przemieszczają się na terytorium Pakistanu. Próbują tam dokonywać ataków.

Z kolei w Beludżystanie działają separatyści, którzy są odpowiedzialni za kilka ataków na wojsko.

Źródeł niestabilności w Pakistanie jest sporo. Większość z nich ma podłoże ekstremistyczne, islamistyczne. Są i takie, jak w przypadku Beludżów, gdzie podłoże jest polityczne: są to ruchy, które dążą do niepodległości, do większej autonomii, do uniezależnienia się od państwa pakistańskiego.

Jeśli zatem chodzi o motywację terrorystów - przyczyny są złożone.

Trzeba dodać, że ta przemoc jest jednak zdecydowanie ograniczona terytorialnie. Ataki talibów pakistańskich mają miejsce na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Ataki są też np. w mieście Kweta (Beludżystan). Są w prowincji Chajber Pasztunchwa. To specyficzny teren górski, zamieszkany przez Pasztunów. Znajdujące się tam posterunki policji, wojska, to ciągły cel ataków.

Ataki nie zagrażają całemu państwu. Jednak od czasu do czasu organizacje ekstremistyczne etc. przypominają o sobie, organizując krwawy zamach. Na przykład na początku zeszłego roku miał miejsce zamach, w którym zginęło ponad sto osób. Był to atak na meczet w Peszawarze.

Jest to element psychologiczny, narzędzie zastraszania. Niemniej jednak organizacje terrorystyczne w Pakistanie są w defensywie, chociaż potrafią wciąż w ostry sposób, przysparzając wielu krwawych ofiar, zaznaczyć swoją obecność.

Ponoć coraz częściej wiele z nich używa sprzętu zachodniego, które NATO zostawiło w Afganistanie po wycofaniu się z tego państwa. Część tego nowoczesnego uzbrojenia zachodniego wpada w ręce terrorystów w Pakistanie. To też przekłada się na większą liczbę ofiar i częstotliwość ataków.

To jest jednak jedno z wielu wyzwań, przed którymi stoi Pakistan. W kontekście wyborów nie to było najważniejszym tematem. Nie miało też wpływu na przebieg wyborów i ich wynik.

Co można zatem powiedzieć o wyborach w Pakistanie, o ich przebiegu?

Wybory w Pakistanie koncentrowały się na starciu dwóch sił. Chodzi o Imrana Khana, byłego premiera, szefa do niedawna największej partii w kraju (Pakistańskiego Ruchu na rzecz Sprawiedliwości), z armią i szefem sztabu armii gen, Asimem Munirem. Armia chciała marginalizacji Khana jego ugrupowania. Khan chciał wrócić do władzy.

Ku zaskoczeniu armii Khan nie został całkiem pokonany. Grupa jego zwolenników to dzisiaj największa siła w parlamencie. Nie udało się go całkiem zmarginalizować, ale też Khan nie dostał tylu głosów, żeby mógł zostać nowym premierem Pakistanu.

Wybory nie przyniosły zatem jasnego rozstrzygnięcia.

Po wyborach obaj główni pretendenci ogłosili, że wygrali. Ogłosił to zwycięstwo Nawaz Szarif, lider Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej (Nawaz), czterokrotny premier Pakistanu i faworyt w tych wyborach, sojuszniczy sprzymierzeniec armii, typowany na urząd premiera. Zwycięstwo ogłosili też Imran Khan, który siedzi w więzieniu, i oczywiście jego zwolennicy. Pozostaje pytanie, kto będzie w stanie sformować rząd. Khan wygrał wybory, ale ma zbyt mało głosów, by sformować rząd. Najpewniej będzie głośną opozycją. To wszystko stawia jednak pod znakiem zapytania jego przyszłość.

Nawaz Szarif. PAP/EPA/RAHAT DAR Nawaz Szarif. PAP/EPA/RAHAT DAR

Władzę najpewniej przejmie Nawaz Szarif, na mocy porozumienia z mniejszymi partiami, w tym z Pakistańską Partią Ludową, kierowaną przez klan Bhutto. Rząd będzie miał wówczas charakter koalicyjny i mniej stabilny.

Pakistan przez większość czasu był rządzony przez dwie dynastie, klan Bhutto i Szarifów. W tym swój udział miała armia, która rządziła Pakistanem przez ponad 30 lat bezpośrednio, a potem wywierała znaczny wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną kraju "z tylnego siedzenia". Wydaje się, że i tym razem armia będzie gwarantowała stabilność i spokój jako rozjemca - i wydaje się, że generałowie osiągnęli swoje cele.

 Bilawal Bhutto-Zardari, szef Pakistańskiej Partii Ludowej. PAP/EPA/SOHAIL SHAHZAD Bilawal Bhutto-Zardari, szef Pakistańskiej Partii Ludowej. PAP/EPA/SOHAIL SHAHZAD

Głównym celem generałów było to, by zmarginalizować Khana?

Chcieli, by nie został premierem, by jego zwolennicy zyskali nie więcej niż 30 miejsc w parlamencie. Jego dobry wynik jest znacznym zaskoczeniem dla wojskowych. Okazało się, że ma duże poparcie w społeczeństwie pakistańskim. Oznacza to, że nie można go w pełni zmarginalizować.

Jednak i tak zapewne zrealizuje się scenariusz armii. Chodzi o bardziej uległego premiera, cywilnego zarządcę kraju. To nie będzie naruszało interesów armii. Słaby rząd koalicyjny pod przewodnictwem Szarifa - to optymalny wynik dla wojskowych

Z kolei Khan ma powody do optymizmu. Wygląda na to, że dość dobrze sprawdza się demokracja, jego zwolennicy przyszli do urn, żeby zagłosować na swojego kandydata.

Czy kampania była starciem wizji państwa, czy walką o wpływy? To oczywiście często się ze sobą wiąże.

Kampania była bardzo emocjonalna. Koncentrowała wokół sporu z Khanem. Im bardziej był marginalizowany przez armię, tym bardziej jego zwolennicy utrwalali w sobie przekonanie, że "jest męczennikiem za sprawę".

Kim jest? Jako jedyny do polityki wszedł "spoza polityki". Pierwszy raz wprowadził swoich posłów do parlamentu w 2013 roku. W 2018 roku po raz pierwszy wygrał wybory i utworzył rząd. Proponował całkowitą zmianę systemu. Postulował usunięcie z polityki dwóch dynastii, które rządziły państwem od lat i ograniczenie roli armii. Mówił, że politycy, rody dynastyczne są skorumpowane, rządziły już tak długo, nic nie potrafiły zmienić.

Na zdjęciu: zwolennicy Khana protestują przeciw fałszerstwom wyborczym. PAP/EPA/ARSHAD ARBAB Na zdjęciu: zwolennicy Khana protestują przeciw fałszerstwom wyborczym w Peszawarze. PAP/EPA/ARSHAD ARBAB

Trzeba dodać, że Pakistan pozostaje jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Sytuacja gospodarcza pogarsza się w ostatnich latach. W związku z tym wielu ludzi czekało na kogoś, kto przyjdzie spoza polityki, da im nadzieję, pokaże szansę na budowę nowego Pakistanu.

Khan budował wizję atrakcyjną dla większości społeczeństwa: proponował zbudowanie "drugiej Szwecji", czyli islamskiego państwa opiekuńczego, gdzie nie byłoby tak dużych nierówności, gdzie ci słabsi mieliby wsparcie ze strony państwa, np. bezpłatny dostęp do różnych służb publicznych.

Wzywał, by zbudować bardziej równościowy system, skończyć z elitami, dynastiami, które rządzą różnymi częściami Pakistanu przez ostatnie pół wieku.

Jego wizja była zatem dla wielu dość atrakcyjna. Jednak nie wdrożył jej w życie - bo był raczej politykiem populistycznym, który dużo obiecywał, a niewiele był w stanie zrobić.

W 2020 roku stracił władzę w związku z wotum nieufności. Jednak umiejętnie przekuł to na swoją popularność, głosząc, że stracił władzę w wyniku zagranicznego spisku i że to była intryga Stanów Zjednoczonych, w związku z tym, że nie potępił rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Nie potępił wojny Rosji przeciwko Ukrainie...

Jego stanowisko przedstawiciel departamentu stanu USA określił nawet jako "agresywną neutralność".

Niedługo po inwazji rosyjskiej Khan bardzo kategorycznie skrytykował państwa Unii Europejskiej, bo niektóre, jak mówił, próbowały na niego naciskać, żeby potępił rosyjską inwazję. Mówił, że odrzucał tego typu naciski, krytykując Zachód, zarzucając mu mentalność kolonialną. Twierdził, że Zachód nie będzie mówił Pakistanowi, jak się ma zachowywać.

Kwestia stanowiska wobec wojny w Ukrainie była według Khana jednym z powodów, dla których stracił władzę.

Zatem zaczął budować swoją popularność w kraju na antyamerykanizmie, który jest dość mocno ugruntowany w społeczeństwie pakistańskim. Oskarżał Amerykanów o "całe zło" i spiski. To także budowało jego pozycję.

Kampania to była zatem raczej walka emocjonalna - czy Khan, czy jednak ktoś inny, czy wróci stare, czy będzie szansa na nowe. Nie było ważne, co Khan konkretnie ma do zaoferowania, bo tak naprawdę nie było szansy, że wróci do władzy.

Wierzono jednak, że jest jedynym, który może coś zmienić. Nawaz Szarif z klanu Szarifów kilkukrotnie był już premierem. Również jego brat był premierem Pakistanu. Dziadek i matka obecnego szefa partii klanu Bhutto rządzili tym krajem przez dziesięciolecia.

Khan przekonywał, że te klany nic już nie zmienią. W społeczeństwie, które jest młode, biedne, wydawał się jedynym, który mógł przynieść zmianę. Z tego powodu jest wciąż najpopularniejszym politykiem w kraju. Pomaga mu to, że był spoza polityki, nie był członkiem żadnej dynastii, nie był wcześniej zamieszany w afery korupcyjne. Zanim wszedł na arenę polityki, był przecież bohaterem narodowym ze świata sportu, jako kapitan reprezentacji krykieta, sportu narodowego Pakistańczyków. Na początku lat dziewięćdziesiątych Pakistan zdobył mistrzostwo świata w tej dziedzinie. Khan budował swój kapitał polityczny na sławie skutecznego sportowca.

Potem jednak skonfliktował się z armią, partiami politycznymi, partnerami zagranicznymi.

Skoro nie potępił Rosji, zapewne liczył na współpracę z Moskwą?

Moskwa nie jest ważnym partnerem dla Pakistanu. Chodziło mu o "politykę godnościową". Imponowała mu pozycja Narendry Modiego, premiera Indii, twierdził, że Pakistan powinien być tak dumnym krajem jak Indie, który "nie ugina się pod presją Zachodu", ma własne interesy, własną politykę i będzie ją realizował.

Khan był trochę przypadkowo w Moskwie w dniu inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Była to wcześniej zapowiedziana wizyta. Jednak jej nie odwołał. Gdy rosyjskie czołgi jechały na Kijów, to Khan paradował po Placu Czerwonym przed rosyjskimi żołnierzami, potem rozmawiał z Putinem. Te zdjęcia nie pomogły mu na Zachodzie. Potem jednak je wykorzystał do budowania mitu człowieka, który został usunięty z urzędu przez Stany Zjednoczone i zachodnie mocarstwa, bo odważył się prowadzić politykę niezależnie. Nie stanął po stronie Rosji, ale w głosowaniach ONZ, etc., wstrzymywał się od głosu. Mówił, że cenę za tę wojnę będą płaciły państwa rozwijające się.

Generałowie w Pakistanie są z reguły bardziej proamerykańscy. To też był element sporu. Do tej pory nikt tak publicznie nie podważał autorytetu armii, jeśli tak, to był od razu zmarginalizowany. Tutaj Khan nie został zmarginalizowany w pełni, jego partia będzie najważniejsza w parlamencie. Wydaje się, że Khan jako szef najsilniejszej opozycji będzie miał wciąż sporo do powiedzenia w polityce.

Jednak na razie przebywa w więzieniu: łącznie skazano go na 35 lat więzienia.

Jaka jest polityka Pakistanu wobec Rosji?

Pakistan był zawsze jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Azji Południowej. Indie były sojusznikiem Związku Radzieckiego w tej części świata.

Pakistan był aż od lat pięćdziesiątych sojusznikiem USA - ale ta przyjaźń była szorstka, pełna zwrotów. Pakistańczycy żywią ogromną nieufność wobec Stanów Zjednoczonych, które wielokrotnie zostawiały Pakistańczyków samym sobie, nie przychodząc im z pomocą w ważnych dla nich momentach historycznych. Relacje z USA, zwłaszcza w ostatnich kilku latach pogarszały się. Podczas wojny w Afganistanie odgrywał dość dwuznaczną rolę. Był bardzo ważny dla Stanów Zjednoczonych, dla wojsk międzynarodowych ze względów logistycznych i politycznych, ale jednocześni nie radził sobie, albo nie chciał sobie poradzić z afgańskimi talibami, którzy znajdowali schronienie i zaopatrzenie na terytorium Pakistanu. Dwuznaczna rola Pakistanu wpłynęła negatywnie na ich relacje ze Stanami Zjednoczonymi.

A jednocześnie Pakistan coraz bardziej polegał na Chinach - jako swoim najważniejszym partnerze.

W miarę jak relacje Pakistanu z USA się pogarszały, a polepszyły się relacje Indii z USA, Pakistan zaczął się rozglądać za nowymi partnerami. To był moment na nowe otwarcie w relacjach z Rosją.

Rosjanie zaczęli prowadzić tam interesy dopiero niedawno, w ostatnich latach. Wychodzili z propozycjami sprzedaży uzbrojenia, wspólnych ćwiczeń.

Po wojnie w Ukrainie nie bardzo to się zmieniło. W Pakistanie zmienił się rząd, ale nadal starał się on prowadzić neutralną politykę wobec wojny, rozmawiał z Rosjanami na przykład na temat zakupu ropy, tak samo jak Indie, rozmawiał na temat zakupu pszenicy. Kilka transportów popłynęło do Pakistanu, ale nie był to punkt zwrotny.

Pakistan stara się prowadzić popularną w ostatnich latach politykę równego dystansu i dobrych relacji ze wszystkimi potęgami. Chodzi o to, by nie popsuć bardziej relacji z USA, mieć dobre relacje z Rosją, świetne relacje z Chinami, dość dobre relacje z Europą.

Są doniesienia, którym Pakistan regularnie zaprzecza, że sprzedawał amunicję Ukrainie. Miałaby to być amunicja 150 mm. Jest jej w Pakistanie bardzo dużo, wielkie zapasy jeszcze z czasu zimnej wojny.

Wydaje się, że polityka Pakistanu ma być obecnie pragmatyczna, wielowektorowa, polegać ma na wykorzystywaniu okazji i na staraniach, by z nikim nie zadrzeć i niepotrzebnie nie psuć sobie relacji.

Relacje z Chinami są bardzo dobre?

O ile relacje z USA określano jako rozczarowujące, jakby zawiedzioną miłość, te z Chinami określano jako takie "na każdą pogodę".

Chiny są coraz szerzej obecne w Pakistanie. Jest tam realizowany jeden z największych chińskich projektów w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku. Chodzi o pakistańsko-chiński korytarz gospodarczy, który będzie przebiegał przez całe terytorium Pakistanu. Będą tam: gazociąg, ropociąg, linia kolejowa, po drodze mają być elektrownie węglowe. To potężny projekt wart 50 czy 60 miliardów dolarów. Chińczycy dużo inwestują w Pakistanie - chyba są najbardziej widoczną na ulicach grupą zagranicznych gości. Widać ich w dużych miastach - budują, handlują… Pakistan jest coraz bardziej uzależniony od Chin i staje się coraz bliższym sojusznikiem Chin.

Agencje podają, że Pakistan liczy 230 milionów mieszkańców, ale do głosowania było uprawnionych 128 milionów. Co o tym sądzić?

Jest to możliwe, bo Pakistan jest bardzo młodym społeczeństwem, Mamy tam 230-240 milionów mieszkańców. Z tego tylko połowa jest uprawniona do głosowania - była za młoda, bo średnia wieku w Pakistanie wynosi około 20 lat.

Połowa społeczeństwa ma poniżej dwudziestego roku życia. 128 milionów ludzi było uprawnionych do głosowania, a frekwencja w tych wyborach miała wynieść około 50 procent. Głosowało zatem około 60 milionów ludzi.

To społeczeństwo bardzo młode. 120 milionów ludzi dopiero wejdzie na rynek pracy. Ci ludzie muszą znaleźć dla siebie miejsce. W Pakistanie nie ma wysoko rozwiniętego przemysłu. Nie wiadomo, czym ci ludzie mieliby się zająć.

Pakistan jest jednym z biedniejszych państw świata. Nie ma własnego przemysłu, nie słynie z nowoczesnych technologii. Większość ludności mieszka na wsi i pracuje w rolnictwie. Rolnictwo jest coraz bardziej poddane negatywnym skutkom zmian klimatycznych. W 2022 roku w Pakistanie miały miejsce gigantyczne powodzie, połowa kraju była zalana, gdy Indus wystąpił z brzegów. Zalana została prawie cała prowincja Sindh, która jest ważnym obszarem rolniczym.

To przełożyło się na spadki dochodów, straty w rolnictwie, na biedę, zubożenie społeczeństwa, już i tak biednego, na wzrost kosztów życia, cen żywności. Całe uprawy, setki tysięcy sztuk bydła, zostały zniszczone. Zmiany klimatyczne miały ogromny wpływ na pogorszenie się stanu gospodarczego Pakistanu.

Tymczasem tutaj młodzi ludzie mogą znaleźć zatrudnienie w rolnictwie, a zmiany klimatyczne obniżają jego efektywność. Zatem co się ma stać ze 120 milionami ludzi?

To jest też pytanie, które nas interesuje z punktu widzenia Europy. Pakistańczycy są z reguły pierwszej dziesiątce osób zatrzymywanych przy nielegalnych próbach przekroczenia granicy UE. Ten problem będzie się tylko nasilał, jeżeli Pakistan nie będzie sprawnym i stabilnym państwem, w którym znajdzie się zatrudnienie dla tych młodych ludzi. To wyzwanie długoterminowe.

Mimo że Pakistan jest daleki od Europy - to w pewnym momencie ten problem nas dotknie. Zaczniemy się interesować, dlaczego tak duża liczba Pakistańczyków stara się dotrzeć do Europy.

Połowa ludności kraju nie wie zatem, co z sobą zrobić.

To ma związek z przebiegiem wyborów.  Zły stan gospodarczy, w tak młodym społeczeństwie, sprawia, że ci ludzie zagłosują na każdego, którym zaproponuje im coś lepszego, sprzeda im wizję poprawy, da im nadzieję.

Imran Khan nie jest cudotwórcą, nie ma cudownych rozwiązań gospodarczych. Jednak dla wielu jest wiarygodny w tym, że jest spoza polityki i mówi, że w Pakistanie będzie druga Szwecja, muzułmańska Szwecja, takie państwo opiekuńcze, które będzie wszystkich traktowało dobrze i gdzie wszyscy będą mieli pracę. Dodaje, że inne złe siły próbują mu w tym przeszkodzić.

To buduje jego pozycję. I to jest odpowiedź na to pytanie, dlaczego tak dużo ludzi na niego zagłosowało. To znaczy, że ludzie w Pakistanie chcą zmiany na cokolwiek innego. Nie wiedzą jeszcze na co, ale nie chcą tego, co jest.

Tę zmianę utożsamiają z Khanem, który na razie siedzi w więzieniu.

To bardzo ważna prawidłowość. Zapomina się o problemach takich państw. Liczą one setki milionów osób. Także sąsiedni Bangladesz także ma olbrzymią populację, szacowną na ponad 160 mln osób.

Bangladesz zawsze był biedniejszym państwem, ale w ostatnich latach wyprzedził Pakistan jako większa gospodarka i o wyższym PKB na mieszkańca. W Pakistanie było to bolesnym doświadczeniem. Jest to w jego oczach "prowincja secesyjna", która w latach 70. oderwała się od Pakistanu i zawsze była biedniejsza.

Nagle Bangladesz stał się szybciej rozwijającym państwem niż sam Pakistan. Bangladesz postawił na przemysł tekstylny, który dał zatrudnienie milionom kobiet. Od dłuższego czasu cechowała go duża stabilność, jest to mniejszy kraj niż Pakistan, zaproszono tam zagraniczne firmy. Wpłynęło to na stan całej gospodarki.

Pakistan jest większym krajem. Przez ostatnie lata uważany był za mało stabilny. Inwestowały tam głównie Chiny, a ich inwestycje nie zawsze wiążą się z generacją wielu nowych miejsc pracy.

Dziękuję za rozmowę.

PolskieRadio24.pl/in./ Rozmówcą portalu Polskiego Radia był analityk PISM Patryk Kugiel. 

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***

wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej