Przełom w wojnie na Ukrainie? Blinken popiera atakowanie celów w Rosji zachodnią bronią, chce przekonać Bidena
Sekretarz stanu USA Antony Blinken zaczął przychylać się do stanowiska Ukrainy, że ten kraj ma prawo atakować cele w Rosji pociskami otrzymanymi z Zachodu - informuje amerykański dziennik "New York Times". Blinken przed kilkoma dniami przebywał z wizytą w Kijowie.
2024-05-23, 12:23
Szef amerykańskiej dyplomacji próbuje przekonać do tego punktu widzenia prezydenta Joe Bidena, który od lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, konsekwentnie zakazuje temu państwu korzystania z amerykańskiej broni do atakowania celów w Rosji w obawie przed "wybuchem III wojny światowej". Prezydencka administracja jest jednak w tej kwestii coraz mniej jednomyślna - przekazał "NYT".
Blinken popiera atakowanie celów w Rosji zachodnią bronią
Jak poinformowano, Departament Stanu intensywnie lobbuje w otoczeniu Bidena, starając się przekonać współpracowników głowy państwa, że Kijów powinien mieć prawo do atakowania zachodnimi pociskami przynajmniej rosyjskie wyrzutnie rakietowe i stanowiska artyleryjskie rozmieszczone w pobliżu granicy z Ukrainą. "NYT" podkreślił, że dotychczasowy brak takiej możliwości był jednym z czynników, które umożliwiły Rosjanom ostatnie postępy w obwodzie charkowskim.
Propozycja Blinkena została zgłoszona niedawno, dlatego trudno powiedzieć, czy może liczyć na szerokie poparcie wśród urzędników administracji. Nie przedstawiono jej też formalnie prezydentowi - czytamy na łamach dziennika.
Amerykańscy żołnierze trafią na Ukrainę?
"NYT" dodał, że Waszyngton rozważa także zmianę stanowiska w kwestii szkoleń ukraińskich żołnierzy w ich własnym kraju zamiast - jak dotychczas - organizowania takich przedsięwzięć w Niemczech. Dziennik jednak zauważył, że wymagałoby to rozmieszczenia amerykańskich wojskowych na Ukrainie, czemu Biden zawsze się sprzeciwiał w obawie przed reakcją Rosji.
REKLAMA
Władze Ukrainy od wielu miesięcy argumentują, że mają pełne prawo atakowania obiektów w Rosji, również przy pomocy uzbrojenia otrzymanego z Zachodu. Stany Zjednoczone są przeciwnego zdania. Dotychczas Waszyngton uzależniał kolejne dostawy broni dla Kijowa od zobowiązania strony ukraińskiej, że nie zastosuje tego wsparcia do uderzeń na cele poza własnym terytorium.
Podejście USA w tej kwestii różni się się od stanowiska Wielkiej Brytanii, która "po cichu" złagodziła swoje wcześniejsze obostrzenia i zezwoliła Ukraińcom na wykorzystanie brytyjskich pocisków Storm Shadow do atakowania rosyjskich celów na szerszą skalę - zauważył "NYT".
John Kirby: na razie decyzja Białego Domu pozostaje niezmienna
W środę rzecznik Rady do spraw Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu John Kirby powiedział Polskiemu Radiu, że Stany Zjednoczone nie zgadzają się na atakowanie przez Ukrainę celów na terytorium Rosji z użyciem amerykańskiej broni w obawie przed eskalacją. John Kirby zastrzegł, że rozmowy z Kijowem na ten temat trwają.
Przedstawiciele władz USA od dawna powtarzają, że nie popierają atakowania przez Ukrainę celów w Rosji przy użyciu amerykańskiej broni. John Kirby odrzucił jednak sugestie, że w ten sposób wiążą ręce Ukraińcom.
REKLAMA
- Nie sądzę, aby sprawiedliwa była ocena, że wiążemy Ukraińcom ręce. Zrobiliśmy bardzo wiele, aby zapewnić, że mają broń, której potrzebują do obrony - powiedział John Kirby w odpowiedzi na pytanie korespondenta Polskiego Radia w Białym Domu Marka Wałkuskiego.
Posłuchaj
- Ukraińcy zestrzelili Su-25. To już piąty samolot, który Rosjanie stracili w tym miesiącu
- Prezes Związku Ukraińców w Polsce: ci, którzy bronią Ukrainy, będą też walczyć za Polskę
Obawy przed eskalacją
Przyznał, że u podstaw restrykcji na używanie amerykańskiej broni leży obawa przed eskalacją. - Nie chcemy, aby doszło do eskalacji konfliktu w sposób, o którym Władimir Putin już mówił, że jest to wojna między Zachodem a Rosją, bo tak nie jest - powiedział John Kirby.
Przedstawiciel Białego Domu poinformował, że nadal trwają rozmowy pomiędzy Waszyngtonem a Kijowem w sprawie warunków używania amerykańskiego uzbrojenia. Podkreślił jednak, że w tej chwili nie ma nic do ogłoszenia w sprawie ewentualnej zmiany stanowiska USA.
REKLAMA
IAR/PAP/jmo
REKLAMA