Dziady teraz w Warszawie, a kiedyś znów w Mińsku. Białorusini się nie poddają
Białorusini w Warszawie obchodzili dzień pamięci przodków - Dziady. Brali w nim udział członkowie diaspory, wśród nich wielu prześladowanych przez reżim, byli więźniowie polityczni, opozycja białoruska, a także białoruscy uczestnicy wojny w Ukrainie po stronie Kijowa.
2024-11-02, 21:44
Święta Dziadów w ostatnich latach nie można obchodzić w Mińsku na Białorusi, ze względu na wyjątkowo ostre represje. Wcześniej co roku w stolicy Białorusi miał miejsce pochód upamiętniający przodków, w tym bohaterów narodowych, i przypominający o tym, jak ważna jest pamięć o przeszłości. Zawsze towarzyszyły mu represje, bo święto nigdy nie podobało się reżimowi Łukaszenki. Jednak w ostatnich latach terror osiągnął taki poziom, że organizacja święta zakorzenionego w europejskiej tradycji Białorusi nie jest możliwa.
To bolesny dzień dla wielu Białorusinów na uchodźstwie także dlatego, że nie mogą pojechać do ojczyzny i odwiedzić mogił bliskich. Zostaliby aresztowani. Co jeszcze straszniejsze: nie mogą odwiedzać swoich bliskich, gdy ciężko chorują, odchodzą, nie mogą pojechać na ich pogrzeby.
Dziady w Warszawie
Białorusini w Warszawie z biało-czerwono-białymi flagami wolnej Białorusi, przeszli pochodem z placu Józefa Piłsudskiego, przed pomnik Adama Mickiewicza, a następnie przed plac Zamkowy.
REKLAMA
Wołano: "Żywie Białoruś", "Sława Ukrainie", "Niech żyje Polska". Wspominano Białorusinów, którzy zginęli w Ukrainie, walcząc po stronie Kijowa, i więźniów politycznych, którzy zginęli w kolonii karnej, jak Witald Aszurak.
Swoje krótkie przesłania wygłaszali działacze i represjonowani, w tym Paweł Łatuszka i Alina Kouszyk z Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Swiatłany Cichanouskiej, Jauhien Dudkin z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji (organizator akcji), Wiaczesław Siwczyk i Alaksandr Makajeu z Ruchu Solidarności Razem, Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi, Wolha Bykouska, przyjaciółka Witalda Aszurka, i sporo innych osób. Na koniec pochodu zapalono znicze przed pomnikiem ofiar zbrodni katyńskiej.
Dziady to pamięć
Ksiądz Wiaczesław Barok mówił podczas swojego wystąpienia na placu Piłsudskiego, że Dziady to pamięć, a reżim za wszelką cenę próbuje pozbawić Białorusinów ich narodowej pamięci.
Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi, b. szefowa jego oddziału w Lidzie, powiedziała portalowi polskieradio24.pl, że 2 listopada, Dziady, to także Dzień Zaduszny - to łączy Polaków, Białorusinów. Na marsz co roku przyjeżdża specjalnie z Białegostoku.
REKLAMA
Przypomniała, że niektórzy na uchodźstwie nie mogli nawet pożegnać swoich bliskich, którzy zmarli na Białorusi po 2020 roku. Co zaś można zrobić w tej sytuacji, to podtrzymywać siebie nawzajem na duchu.
Podkreśliła, że gdy wyobraża sobie los więźniów politycznych, w tym Andrzeja Poczobuta, trzeba modlić się, by wyzwolić wszystkich, bo widzi, w jak strasznym stanie wracają więźniowie polityczni. - Poszli niemal na śmierć - mówi. Dodała, że wiele osób z Białorusi umoczyło swoje ręce w krwi i będzie to duże obciążenie dla przyszłych pokoleń.
Nie można odwiedzić mogił przodków, pożegnać bliskich
Były ochotnik w armii Ukrainy i opozycjonista białoruski Alaksandr Makajeu mówił portalowi polskieradio24.pl, że w Dziady Białorusini odwiedzają mogiły swoich przodków i bliskich. I teraz dla diaspory to niemożliwe, bo powrót na Białoruś oznaczałby dla nich więzienie.
- Moskiewski kolaborant Łukaszenka, uzurpuje sobie władzę na Białorusi. Jednak mimo tego do 2020 roku na Dziady co roku zazwyczaj tradycyjnie przechodziliśmy pochodem przez Mińsk - przypomniał.
REKLAMA
Jednak obecnie takie pochody w Mińsku już nie są możliwe. Trzeba zatem tę tradycję zachować na wygnaniu.
- Dziady to pamięć łącząca pokolenia. Próbowali ją zetrzeć sowieccy kaci, wtedy ludzie ukrywali nazwiska swoich przodków - zauważył.
Alaksandr Makajeu w marcu 2022 roku zgłosił się do wojsk Ukrainy jako ochotnik. Walczył, jak mówi w Pułku Kalinowskiego, a potem w batalionie Terror. Ledwie kilka tygodni temu przyjechał do Warszawy.
"Potrzebujemy wsparcia Polski"
Paweł Łatuszka, wicepremier w rządzie Swiatłany Cichanouskiej i szef Narodowego Zjednoczenia Antykryzysowego, który wraz z córką Janą brał udział w pochodzie, powiedział portalowi polskieradio24.pl mówił, że trzeba walczyć ze spuścizną sowiecką na Białorusi. - Trzeba walczyć ze spuścizną komunistyczną, ze stalinizmem. Do tej pory dla Łukaszenki Stalin jest bohaterem. Trzeba to rozliczyć. I wtedy będziemy mieli perspektywę europejskiej, demokratycznej wolnej, niezależnej Białorusi - mówił.
REKLAMA
- A Dziady to tradycja, która łączy Białorusinów, Polaków, Ukraińców i Litwinów. Jest zakorzeniona w narodzie białoruskim - powiedział Paweł Łatuszka. Przypomniał, że wróciła na Białoruś pod koniec lat 80., dzięki Białoruskiemu Frontowi Ludowemu.
- Byłem małym chłopcem, ale pamiętam, że w latach 80. mój ojciec pierwszy raz wziął udział w wiecu w Kuropatach, gdzie pochowano wielu zamordowanych przez NKWD Białorusinów i Polaków. Wrócił bardzo poruszony emocjonalnie, bo milicja używała siły, ale z drugiej strony szczęśliwy, że pierwszy raz mógł brać udział w wiecu w wolnych Białorusinów. Dziś nie możemy być w Kuropatach na Białorusi. Możemy być jednak tu, w Warszawie. Stąd przekazujemy nasz głos do Białorusinów - opowiadał.
Dziś, jak zauważył, tylko zachodni dyplomaci mogli złożyć kwiaty w Kuropatach. Białorusini nie mogli przyjść tam, gdzie tradycyjnie zawsze się spotykali, by postawić świece i oddać hołd, tym którzy zostali rozstrzelani przez NKWD. - Zachodnich dyplomatów, którzy oddają cześć ofiarom, atakuje propaganda. Na Białorusi nie można już zebrać się na wiecu, nie ma niezależnych związków zawodowych, wszyscy siedzą w więzieniach. Trzeba o tym pamiętać. I nie można mówić prawdy o tym, co się dzieje na Białorusi - dodał.
Paweł Łatuszka podziękował Polsce w imieniu Białorusinów za to wsparcie, za to, że przyjęto Białorusinów.
REKLAMA
Jak mówił, Białorusini apelują do Polski, by wsparła ich w walce z reżimem, na przykład w poszukiwaniu sprawiedliwości w trybunale w Hadze.
Siarżuk Hierasimowicz z grupy Białorusini Warszawy, powiedział portalowi polskieradio24.pl, że na Białorusi obchodzono Dziady także w uroczysku Kuropaty, gdzie spoczywają ofiary zbrodni stalinowskich, w tym Białorusini i Polacy. Jak mówi, pamięć to fundament kultury i tożsamości Białorusinów, dlatego ważne jest, by tradycje zachowywać także na wygnaniu.
Aleh Kulesza, były więzień polityczny, powiedział portalowi polskieradio24.pl, że wszystkie więzienia na Białorusi są przepełnione, ludzie są torturowani, także w związku z fatalnymi warunkami w celach. Jak mówi, reżim twierdzi, że "reedukuje", ale tak naprawdę kaleczy ludzi. Obecnie trudno otrzymać polską wizę, Białorusini chcieliby pojechać do Polski, ale muszą ratować życie w innych krajach.
REKLAMA
Jak mówił, w ostatnich dniach przez Białoruś przechodzi nowa fala aresztów i rewizji. Wiele osób w różnych miastach Białorusi trafiło do aresztów i dopiero gromadzone są dane na ten temat.
Do tego 1 listopada, prawie trzy tygodnie po fakcie, dowiedziano się o śmierci kolejnego więźnia politycznego - 22-latka skazanego na 12 lat więzienia za "szpiegostwo".
Wiaczesław Siwczyk, lider Ruchu Solidarności Razem, mówił portalowi polskieradio24.pl, że sytuacja jest katastrofalna. Jak mówił, Białorusini nie mogą wybierać władz od dawna, pozbawieni są tego podstawowego prawa. Powiedział, że Białorusini bardzo potrzebują wsparcia, możliwości podtrzymywania swoich narodowych tradycji na razie na uchodźstwie. To bardzo ważne dla tych, którzy nie poddali się reżimowi.
REKLAMA
***
- Miał 22 lata i tajny proces. Kolejny więzień Łukaszenki nie żyje
- Manewry Rosji i Białorusi przy granicy z Polską. Mińsk podał termin
- Zwozili nim migrantów na Białoruś. Ponownie użyli tego samolotu, znamy powód
- Propagandowe apele do Łukaszenki po polsku. Na nagraniu m.in. sędzia Szmydt
***
polskieradio24.pl/agkm/wmkor
REKLAMA
REKLAMA