Rebelianci w Syrii prą do przodu. Ważny region wpadł błyskawicznie w ręce bojowników?
2024-11-30, 15:32
Cała prowincja Idlib na północnym zachodzie Syrii znajduje się pod kontrolą sił islamistycznych i rebelianckich - poinformowała po południu agencja Reutera, powołując się na dwa źródła wśród bojowników.
Siły rebeliantów twierdzą, że zdobyły miasto Maarat Al-Numan w prowinicji Idlib, tym samym biorąc we władanie całą prowincję - przekazał Reuters, powołując się na dwa źródła.
Reuters podał też, że po opanowaniu w sobotę rano przez siły islamistów i rebeliantów największych dzielnic miasta Aleppo, tysiące mieszkańców zaczęły kierować się w stronę miast Latakija oraz As-Salamijja, ponieważ autostrada łącząca Aleppo z Damaszkiem jest zamknięta.
Według AP bojownicy napotkali w Aleppo niewielki opór ze strony syryjskiego wojska i rozproszyli się po mieście, natomiast siły rządowe przegrupowują się i przygotowują kontratak. Wcześniej armia rządowa informowała, że w walkach z rebeliantami zginęły już "dziesiątki żołnierzy", oraz przyznała, że rebelianci wkroczyli do Aleppo, które znajdowało się pod kontrolą rządu od 2016 r.
Naloty Rosji i Asada na Aleppo
Również w sobotę lotnictwo Syrii i sprzymierzonej z nią Rosji przeprowadziło naloty na Aleppo; siły rosyjskie uczestniczyły w nich po raz pierwszy od 2016 r. Myśliwce ostrzelały dzielnicę Al-Furkan, położoną na zachód od centrum miasta.
REKLAMA
Rebelianci, którzy wkroczyli do Aleppo, to m.in. dżihadystyczne bojówki Hajat Tahrir asz-Szam (HTS), które mają swoją siedzibę w prowincji Idlib.
Oprócz dżihadystów stacjonują tam wspierani przez Turcję rebelianci z organizacji Syryjska Armia Narodowa.
Od środy islamistyczne grupy zajęły około 50 miejscowości, w tym w prowincji Aleppo, która jest w większości kontrolowana przez siły rządowe.
W 2011 r. w Syrii wybuchła wojna domowa, która na długo pogrążyła kraj w chaosie. W ostatnich latach reżim w Damaszku zdołał odzyskać kontrolę nad większością terytorium kraju, w dużej mierze dzięki wsparciu Rosji i Iranu.
W konflikcie zginęło co najmniej pół miliona ludzi.
REKLAMA
***
PAP/in.
REKLAMA