Kosmiczne harakiri. Planeta rzuciła się na własną gwiazdę
Astronomowie, dokonując obserwacji z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, doszli do nowych, zaskakujących wniosków na temat połknięcia planety, przypominającej Jowisza, przez gwiazdę. Początkowo sądzili, że to ona "zaatakowała" planetę. Nowe ustalenia są jednak przewrotne.
2025-04-22, 19:05
Gwiazda nie stała się czerwonym olbrzymem
Sytuacja, w której planeta zostaje pochłonięta zachodzi w momencie, gdy gwiazda "wchodzi w stadium czerwonego olbrzyma, w którym powoli się ochładza i »wydmuchuje« na zewnątrz". Jednocześnie "skazuje na zagładę każdy świat, którego dotknie" - podaje portal futurism.com, zajmujący się tematami naukowymi i technologicznymi.
W 2023 roku naukowcy skierowali Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w stronę gwiazdy qaaa, która pochłonęła planetę, o czym miał świadczyć jasny błysk światła, zdradzający obecność pyłu, "prawdopodobnie pozostałości dawnego, rozczłonkowanego świata" - wskazuje portal. Do zdarzenia doszło w odległości ok. 12 tys. lat świetlnych od Ziemi.
Po dwóch latach naukowcy zdecydowali się ponownie skierować teleskop w tym samym kierunku. - Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać - wyznał Ryan Lau, astronom z Narodowego Laboratorium Badań nad Astronomia Optyczną i Podczerwoną w Arizonie.
Dokonali przy tym zaskakującego odkrycia. "Gwiazda nie była wystarczająco jasna [ani wystarczająco nie rozszerzyła się - red.], aby być czerwonym olbrzymem, co całkowicie zmienia postać rzeczy" - relacjonuje futurism.com.
REKLAMA
Planeta przypominała Jowisza
Według badaczy, istnieją oznaki, że to planeta "»rzuciła się« na własną gwiazdę, w akcie planetarnego samobójstwa". Relacjonują, że przypominała Jowisza, czyli największą planetę Układu Słonecznego. I wskazują, że "krążyła blisko gwiazdy, być może nawet bliżej niż Merkury krąży wokół naszego Słońca".
Portal tłumaczy, że zakłócenia sił pływowych między tymi dwoma ciałami spowodowały, że planeta była popychana do wewnątrz przez miliony lat. - Ostatecznie zaczęła ocierać się o atmosferę gwiazdy - powiedział Morgan MacLeod, astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda. - Od tego momentu nastąpił niekontrolowany proces coraz szybszego spadania [planety] - dodał.
Tajemnicze pierścienie
Kolizja miała spowodować nie tylko zniszczenie planety, ale też oderwanie się części gwiazdy. Słowem, "wyrzucenie" w przestrzeń kosmiczną niektórych z jej zewnętrznych warstw. "Ostatecznie wyrzut ostygł w pierścień zimnego pyłu, który otoczył gwiazdę" - czytamy.
Badacze odkryli także inny pierścień, znajdujący się bliżej gwiazdy. Niemniej ten obszar "bardziej przypomina miejsce formowania się planet niż pozostałości wyparowanego świata" - mamy więc kolejny zwrot akcji.
REKLAMA
Jedno jest pewne - astronomowie mają materiał do analizy i przemyśleń. Zapowiadają zresztą, że jest to dopiero początek ich badań, które - na co liczą - pozwolą rozwikłać zagadki na temat czerwonego olbrzyma i pochłonięcia planety.
- Teleskop Webba odkrył supermasywne czarne dziury? Naukowcy myśleli, że to niemożliwe
- Zorza na Neptunie? Naukowcy od dawna próbowali to uchwycić
- Teleskop Webba wysłał unikatowe zdjęcia. Naukowcy są zachwyceni
Źródło: futurism.com/łl
REKLAMA